Dziennikarka przeżyła dramat na wizji. Prawdę wyznała dopiero po 20 latach
"Nie mogłam uwierzyć, że krew się ze mnie wylewa" - tak swój osobisty dramat opisuje Lisa Guerrero, znana amerykańska dziennikarka sportowa. Kobieta poroniła podczas relacji na żywo z meczu. Prawdę wyznała dopiero po 20 latach.
1. Poroniła na wizji
Lisa Guerrero, amerykańska dziennikarka sportowa przyznała, że poroniła podczas relacji na żywo. W swojej książce "Warrior: My Path To Being Brave" opisuje wstrząsający moment, w którym zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje, ale mimo to kontynuowała swoją pracę.
Dziennikarka trzymała to w tajemnicy przez 20 lat. Kiedy doszło do poronienia, żyła w ogromnym stresie. Była wtedy między 8. a 12. tygodniem ciąży i robiła relację z Monday Night Football. Zbiegło się to z krytyką, której kobieta doświadczała na każdym kroku. Stała się obiektem bezwzględnego trollingu i seksistowskich komentarzy w Internecie. Sugerowano, że sypiała ze sportowcami, by zapewnić sobie wywiady i krytykowano jej wygląd. Do tego dołożyły się problemy w pracy spowodowane m.in. spięciami z szefem, który też nie szczędził jej krytyki.
Dziennikarka uważa, że to właśnie życie pod tak dużą presją i "atmosfera zastraszania" przyczyniły się do jej poronienia. W swojej książce wyznała, że czuła wówczas na tyle silny wstyd, że ujawnienie informacji o pornieniu było ostatnią rzeczą, którą chciała wtedy zrobić.
2. "Poczułam wilgoć między nogami"
W książce opisała dokładnie moment, w którym zdała sobie sprawę, co się dzieje. Robiąc relację na żywo poczuła silny ból brzucha. "Kiedy poczułam wilgoć między nogami, pomyślałam: 'Och, dostałam okresu'. I wtedy przypomniało mi się, że jestem w ciąży" - opisuje w książce dziennikarka.
Chwilę przed wejściem na żywo, powiedziała swojej asystentce, że musi iść do łazienki. "Spojrzała na mnie, jakbym była szalona" - wspomina Guerrero.
Podczas relacji miała zawroty i mdłości, pomyliła nazwisko jednego z zawodników, ale nie odpuściła. Po latach przyznała, że działała jak "na autopilocie".
Kiedy w końcu mogła pójść do łazienki, nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. "Nie mogłam uwierzyć, że krew się ze mnie wylewa. Przesiąkły mi spodnie. Wsunęłam w bieliznę papierowe ręczniki" - wyznała.
Mimo dramatu, włożyła długi płaszcz, żeby zasłonić ślady krwi i kontynuowała swoją pracę. Nie powiedziała nikomu, co się stało.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl