Dziecko choruje w niedzielę? Nie licz na wizytę pediatry w domu
Polska od wielu lat cierpi na niedobór pediatrów. Chore dzieci skazane są na wielogodzinne oczekiwanie w kolejkach w przychodniach albo stresujące wizyty na pogotowiu. Brakuje wolnych lekarzy, którzy przyjechaliby do domu pacjenta. - W sezonie infekcyjnym mamy katastrofę – mówi lek. Aneta Górska-Kot, pediatra. Czy możemy więc już mówić, że życie najmłodszych Polaków jest zagrożone?
1. Polskich dzieci nie ma kto leczyć
Statystyki dotyczące opieki lekarskiej w Polsce są zatrważające. Z raportu OECD wynika, że w 2014 roku na tysiąc mieszkańców przypadało tylko 2,3 lekarza. To jeden z najgorszych wskaźników w całej Europie. Niedobór dotyczy także pediatrów. A może być jeszcze gorzej – w nowym projekcie ustawy o POZ nawet ich nie uwzględniono. Dzieci mają być przyjmowane przez lekarza rodzinnego. Tematem zajął się sam Rzecznik Praw Dziecka.
– Wydaje się, że podczas upalnego lata pediatrów jest wystarczająco, wręcz nie mają co robić. Natomiast, jeżeli przychodzi sezon infekcyjny – mamy katastrofę. I wtedy rzeczywiście widać, że tych pediatrów brakuje. Województwo mazowieckie jest takim przykładem, gdzie znaczna część pediatrów to emeryci lub osoby po 60. roku życia. Być może to się teraz zmieni, ponieważ część młodych ludzi wybiera właśnie tę specjalizację – mówi specjalnie dla WP parenting Aneta Górska-Kot, pediatra.
Jak dodaje lekarz, nie zmienia to jednak faktu, że problem niedoboru pediatrów istnieje w całej Polsce. I nie jest to nowe zjawisko. Studenci medycyny wolą bardziej prestiżowe i lepiej opłacalne specjalizacje, np. chirurgię. Pediatria wiąże się z dużą odpowiedzialnością, a osoby wybierające tę ścieżkę kariery powinny wykazywać się dużą empatią.
I tak najczęściej pediatrami zostają kobiety, które już podczas studiów czy na początku swojej kariery zawodowej, zostają matkami. Przez jakiś czas znikają więc z rynku pracy. To przyczynia się do potęgowania problemu niedoboru.
Według zestawienia liczbowego lekarzy (wg dziedziny i stopnia specjalizacji z dnia 30.11.2016 znajdującego się na stronie Naczelnej Izby Lekarskiej) w Polsce zawód wykonuje 14 893 pediatrów.
Przeczytaj koniecznie
- Podróż bez niepotrzebnych problemów, czyli jak ułatwić sobie życie
- Po co sprzątać? Zobacz, jak uniknąć nadmiaru obowiązków
- Obalamy mity na temat rozszerzania diety niemowlaka
- Pediatra odpowiada na wasze pytania
- Nie daj się oszukać! Czy wiesz, jak rozpoznać prawdziwy tran?
- Nowa technologia w domu. Zobacz, jak zmieni twoje życie
2. Godzina oczekiwania w kolejce
– Staś w niedzielny poranek miał 40 stopni gorączki, których nie był w stanie zbić żaden lek. Zaczęłam nerwowo szukać pediatry, który zgodzi się na szybką wizytę domową. Nikt z polecanych lekarzy nie odpowiadał, a z małym było coraz gorzej. Okropnie się bałam – opisuje sytuację, która wydarzyła się kilka dni temu Anna, mama trzyletniego chłopca.
Co więc robić w sytuacji, gdy dziecko nie nadaje się ani do oczekiwania w kolejce w przychodni, ani do wzywania karetki? – W Warszawie, tak jak w całej Polsce, z każdym dzieckiem powinniśmy się udać do lekarza rodzinnego. Te jednostki stają się jednak coraz bardziej niewydolne, ponieważ w stolicy mieszka mnóstwo osób, które nie są warszawiakami. Nie są one zameldowane, więc nie wiemy tak naprawdę, ilu tych pacjentów jest – dodaje lek. Górska-Kot.
Są jeszcze prywatne jednostki, które starają się przyjąć małych pacjentów. – W niedzielę, w czynnej całodobowo przychodni największej prywatnej firmy medycznej w Polsce, jest tam ok. 11-12 lekarzy, więc można przyjechać i tę pomoc uzyskać. Przy 80 pacjentach czas oczekiwania wynosi godzinę, półtorej. Zdarza się też, że przy braku kolejki wizyta u lekarza odbywa się natychmiast – mówi pediatra.
Często jednak stan dziecka nie pozwala na grzeczne siedzenie w kolejce. Nie jest to także bezpieczne. Każda kolejna godzina zagraża życiu chorego malucha. Wtedy pozostają wizyty domowe. Jak się okazuje, nie są one dla wszystkich.
- Po porodzie dostałam informację od pielęgniarki środowiskowej, że wizyta domowa pediatry nam nie przysługuje. Mieszkamy w małym mieście, ale myślałam, że mamy równe prawa. Jak widać, myliłam się - mówi Paulina, mama półrocznej Nadii.
3. Szukaj pediatry w internecie
I chociaż placówki prywatne mają wizyty domowe w swojej ofercie, w przypadku epidemii (czyli wtedy, kiedy są najbardziej potrzebne) próżno szukać wolnego terminu. Pediatry, który przyjedzie do dziecka, trzeba więc szukać w internecie.
Sprawa nie jest jednak tak łatwa, jakby się mogło wydawać. W sieci znajdziemy oferty wielu lekarzy rodzinnych, którzy nie aktualizują swoich numerów telefonów, nie informują o urlopach lub po prostu nie mają czasu, ponieważ pracują na etacie w przychodni czy szpitalu. Pediatrzy z polecenia nie mają natomiast wolnych terminów.
– Jeżeli chodzi o wizyty domowe to część lekarzy jeździ do pacjentów, ma swoje prywatne gabinety, jednak zdarza się to coraz rzadziej. Pediatrzy są „zarobieni” w swoich normalnych placówkach i nie mają po prostu siły na jeżdżenie do pacjentów. Tak to niestety wygląda – podsumowuje lek. Aneta Górska-Kot.