Trwa ładowanie...

Dzieci w matni koronawirusa. Ukrywają katar i złe sampoczucie, bo chcą chodzić do szkoły

 Katarzyna Grzęda-Łozicka
23.09.2020 21:53
Praca domowa 8-letniego Jasia
Praca domowa 8-letniego Jasia (arch. prywatne)

"Żeby skończył się COVID-19" - takie życzenie ma 8-letni Jaś. Dlaczego? Okazuje się, że dzieci boją się kaszleć i smarkać przy rodzicach i nauczycielach, bo... chcą chodzić do szkoły. Odczuwają również lęk o swoich kolegów i rodzinę. Nie chcą również, żeby nauczyciel "zamknął ich w izolatce" i wezwał opiekunów. Rodzice mają dylemat: puszczać z katarem do szkoły czy brać kolejne dni zwolnienia?

1. Największe marzenie 8-letniego Jasia: żeby skończył się COVID-19

Jaś ma 8 lat. Na razie jest zdrowy, ale jego mama przyznaje, że synek bardzo mocno przeżywa całą sytuację związaną z pandemią.

- Najlepiej świadczy o tym jego ostatnia praca domowa. W rubryce największe marzenie napisał: żeby zniknął COVID-19. Bardzo mnie poruszyło, kiedy to przeczytałam. Wiem, że mocno to przeżywa. W rozmowie przyznał, że boi się, żeby ktoś z nas nie zachorował, dlatego chciałby, żeby to się już skończyło - opowiada Ewa Sobko.

Praca domowa 8-letniego Jasia
Praca domowa 8-letniego Jasia (arch. prywatne)
Zobacz film: "Będzie drugi lockdown? Grzesiowski uspokaja i krytykuje sytuację epidemiczną w Czechach"

Pełne niepokoju rozmowy rodziców, obowiązkowe maseczki na przerwach w szkole, informacje o zagrożeniu związanym z pobytem w izolatce albo z chorobą najbliższych, odbijają się coraz mocniej na dzieciach. Piszą do nas zaniepokojeni rodzice, a w ich historiach powtarza się podobny scenariusz. Kilkulatek wstaje rano z lekkim katarem albo bólem głowy i pyta mamę z przejęciem, czy go wpuszczą do szkoły. Rodzice przyznają, że kiedyś nie było takich problemów i drobna infekcja nie powodowała, że dzieci musiały zostać na kilka dni w domu.

- Przyłapałam mojego syna, jak chował głowę pod poduszką, bo miał kaszel. Potem słyszałam, że smarka w łazience. Kiedy go zapytałam, czemu tak się zachowuje, powiedział, że nauczył się tego w szkole i że nie chce, żeby ktoś pomyślał, że jest chory, bo wezwą rodziców albo go umieszczą w izolatce. Tydzień temu był przeziębiony, siedział w domu, ale w tym tygodniu już go puściłam. Widzę, że już mu mija, ale jeszcze czasem kaszle, czasem kichnie. A nie jestem w stanie wziąć dwóch tygodni wolnego - opowiada Sylwia Grajewska.

Dzieci chcą chodzić do szkoły, dlatego ukrywają katar i złe samopoczucie
Dzieci chcą chodzić do szkoły, dlatego ukrywają katar i złe samopoczucie (arch. prywatne)

Zobacz także: Dzieci udają objawy koronawirusa, żeby nie iść do szkoły. Maria Rotkiel komentuje

2. Rodzice pytają, jak pracodawcy zareagują na ciągłe zwolnienia

Pani Ela ma dzieci w wieku przedszkolnym, ale ten sam problem. Przyznaje, że wcześniej nauczycielki przymykały oko na dziecko z lekkim katarkiem, bo zdarzały się miesiące, kiedy infekcje ciągnęły się u jej córek tygodniami. W tym miesiącu już drugi raz jest na zwolnieniu.

- W poniedziałek dostałam telefon, że Zuzia źle się poczuła, że zasłabła i mam ją odebrać z przedszkola. Kiedy przyszłam 30 minut po telefonie, dziecko wyglądało normalnie, a jak zapytałam czy wymiotowała, powiedziała, że zupa była niedobra. Teraz znowu jestem na zwolnieniu do końca tygodnia. Na pewno córka nie jest w pełni zdrowa, ale nie jest też ciężko chora. Ciężko to wyważyć - opowiada mama.

- To jest ewidentny konflikt interesów. Nie mogę chodzić co dwa tygodnie na zwolnienia, ale z drugiej strony rozumiem też nauczycielki. Przez kilka dni zwracały mi uwagę, że ma katar, że trochę kaszle. Wszystko prawda, ale też wszystko "trochę" i bez jakiejkolwiek temperatury. Mam wrażenie, że teraz wszyscy są przewrażliwieni. Jestem mocno sfrustrowana, bo myślę, że lekkie infekcje będą się ciągnęły aż do maja. Nie wiem, jak mam pracować - dodaje zdruzgotana kobieta.

3. Dr Durajski: dziecko z katarem nie powinno iść do szkoły

Dr Łukasz Durajski mimo rozterek rodziców uważa, że absolutnie nie można puszczać do szkoły czy przedszkola dziecka z katarem. Pediatra przyznaje, że od wielu lat, do gabinetów lekarzy rodzinnych przychodzą rodzice i proszą o zaświadczenie, że dziecko z katarem albo stanem podgorączkowym może iść do szkoły i nie stanowi zagrożenia dla innych.

- Absolutnie nie mogę się z tym zgodzić i zawsze byłem temu przeciwny. Dziecko z rozpoczynającą się infekcją, bez względu na to, czy jest to sezon covidowy czy nie, nie powinno być puszczane do szkoły. Katar sam w sobie rzeczywiście nie jest groźny, natomiast jest to początek jakiejś infekcji i na tym etapie nie wiemy, czy jest to pneumokok, który spowoduje zapalenie płuc i rozsieje to u innych dzieci, czy to będzie rzeczywiście jakiś wirus kataralny. Do tego dochodzą oczywiście jeszcze kwestie alergiczne - tłumaczy dr Łukasz Durajski, lekarz pediatra, przewodniczący zespołu ds. szczepień Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.

- Uważam, że zadaniem rodzica jest zadbać o swoje dziecko. Jeżeli rozwija się u niego jakakolwiek cecha infekcji, powinien zostać z dzieckiem w domu chociaż na 2-3 dni i zobaczyć, jak będzie się to rozwijało - radzi pediatra.

Zobacz także: Dziecko kaszle i ma katar. Czy to może być COVID-19 i lepiej nie posyłać go do szkoły?

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze