Problem przemocy rodzica wobec dziecka. Dlaczego tak się dzieje? Rozmowa z psychologiem
W ostatnim czasie dochodzi do nas z mediów wiele informacji o tragediach dotykających małoletnie dzieci. Słyszymy o tym, że rodzic dopuścił się wobec swojego dziecka dotkliwego pobicia, a nawet zabójstwa. Dlaczego tak się dzieje? Czy te wstrząsające sytuacje to zły znak obecnych czasów, czy też problem ten istniał od dawna, tylko mniej się o tym mówiło? Postanowiłem zapytać o te kwestie Joannę Baranowską - trenerkę i psycholog, pracującą na co dzień z kobietami, które są świeżo po narodzinach dziecka.
Dawid Smaga, Wirtualna Polska: Dlaczego rodzice dopuszczają się przemocy wobec własnych dzieci?
Joanna Baranowska, psycholog: Każda historia jest inna i żeby znaleźć odpowiedź, musielibyśmy prześledzić je indywidualnie. Myślę, że zamiast mówić, dlaczego ludzie stosują przemoc, warto zastanowić się, jakie okoliczności sprawiają, że dopuszczają się takich czynów.
Przeczytaj również:
Uważam, że w pewnych, wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach, każdy z nas mógłby dokonać aktu przemocy. Naszą odpowiedzialnością jest niedopuszczenie do tego, żeby wszystkie niesprzyjające okoliczności pojawiły się w naszym życiu w jednym momencie.
Czyli każdy z nas tak naprawdę jest w stanie pobić dziecko?
Nikt nie planuje agresywnych zachowań wobec dzieci. Nikt nie budzi się rano z myślą o tym, że nie może się doczekać jakiegoś powodu, by je sprać. Być może byłby pewien sens w oddzieleniu zabójstwa z premedytacją, od agresji w afekcie, ale z drugiej strony wiele tych samych czynników pojawi się w obu przypadkach.
Zobacz także: Przychodzi z pomocą, gdy inne metody zawodzą. Powinna go mieć każda mama
Jakie to mogą być czynniki oraz jak one wpływają na zachowanie rodzica?
Te długotrwałe to np. stres i nieumiejętność konstruktywnego radzenia sobie z nim. Ludzie wstydzą się sięgać po pomoc. Kolejne to niski poziom kompetencji wychowawczych, złe nawyki wychowawcze z dzieciństwa. Doświadczanie bicia, upokorzeń lub osamotnienia. Przekonanie, że rodzic utrzymuje autorytet jedynie wygrywając z dzieckiem i narzucając mu swoją wolę za wszelką cenę.
To też długotrwałe zmęczenie, niewyspanie, depresja poporodowa, brak wsparcia.
W przypadku zbrodni zaplanowanych, znaczenie może mieć presja społeczna na realizowanie roli matki i poczucie braku wyjścia z sytuacji, a także to, że dziecko nie było chciane i rodzice nigdy nie zbudowali z nim silnej więzi.
A co z czynnikami wynikającymi z danej sytuacji?
Na czynniki długofalowe mogą nałożyć się właśnie czynniki sytuacyjne takie jak: skrajne zmęczenie, gdy np. rodzic nie spał kilka dni z rzędu z powodu pracy lub choroby dziecka. Długotrwały płacz dziecka również będzie zwiększał stres u rodzica, który i tak już nie radzi sobie z sytuacją. Czuje się bezsilny i czuje, że jego autorytet jest naruszony.
Opieka nad potomstwem może być stresująca, szczególnie dla osób, u których te wszystkie czynniki pojawią się w jednym czasie. Te długotrwałe będą zwiększać stres, a sytuacyjne sprawią, że opiekun zacznie działać w trybie walki lub ucieczki.
W takim stanie kontrolę nad naszym zachowaniem przejmują ośrodki odpowiedzialne za przetrwanie i wyćwiczone automatyzmy. Jeśli są to zachowania agresywne, to właśnie one mogą wystąpić. Alkohol jeszcze obniży próg samokontroli. To wszystko to prosty przepis na katastrofę.
W pewnych okolicznościach, jeśli nie poprosimy o pomoc i wsparcie, każdy z nas może stanąć w obliczu własnego braku kontroli.
Czy takie osoby są np. bardziej podatne na wpływ czynników powodujących takie zachowanie, o których pani wspomniała?
Wszystkim nam w stresie włącza się tryb pracy mózgu, który nazywamy trybem walki - ucieczki. To, o co możemy zadbać, to o wszystkie inne obszary. Zadajmy sobie pytania: jak dbam o siebie? Czy proszę o wsparcie? Czy uważam, że zawsze muszę wygrywać z dzieckiem, czy nie? Czy buduję z nim silną relację? Jakie mam strategie radzenia sobie ze stresem? Jak działa moja grupa wsparcia? Czy mam czas na odpoczynek? Jak myślę o swoim życiu i czy jestem z niego zadowolona/y? Czy jestem zły na dziecko i/lub czuję, że mi coś odbiera, lub uniemożliwia?
Jeśli odpowiedzi na pytania wzbudzają wątpliwości, porozmawiajmy o nich z kimś. Żaden człowiek nie urodził się z przepisem na wychowanie swojego dziecka, a budowanie zdrowej relacji to proces, który wymaga czasu.
Czy z tego typu sytuacjami, można łączyć pojęcia "instynktu macierzyńskiego" oraz "instynktu ojcowskiego", w sensie ich zaniku u tych ludzi? Czy w ogóle można powiedzieć, że osoby dopuszczające się takich czynów, posiadają taki instynkt?
Według słownika PWN instynkt to po pierwsze "dyspozycja psychiczna" lub druga możliwość, "wrodzona zdolność żywych organizmów do złożonych, celowych działań, swoistych dla danego gatunku i ważnych dla przetrwania". Każdy człowiek posiada dyspozycję psychiczną do kochania i troszczenia się o swoje dzieci oraz zdolność do złożonych i celowych działań służących temu celowi.
Problem polega na tym, że nie wszyscy rozwijamy te umiejętności i dyspozycje. A w sytuacjach stresowych kontrolę nad zachowaniem przejmuje inny instynkt, który także wszyscy posiadamy. Instynkt przetrwania.
Czyli to nie jest kwestia posiadania lub nie posiadania instynktu rodzicielskiego, ani jego zaburzeń?
Myślę, że byłoby nam przyjemniej uważać, że są jacyś “wybrakowani ludzie”, którzy nie nadają się na rodziców. I miło by było myśleć, że my jesteśmy inni, ale to nieprawda. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, jak radzimy sobie ze swoim rodzicielstwem i mamy wpływ na większość z wymienionych wcześniej czynników ryzyka. Takie podejście jednak wymaga od nas odrobienia swojej pracy domowej i przyjrzenia się sobie, szczególnie jeśli nie radzimy sobie ze swoimi emocjami w relacjach z dziećmi.
Jeżeli takie osoby nie radzą sobie z emocjami w relacjach z dziećmi, to czy zwyczajnie nie powinny ich mieć? Czy też np. w innych warunkach, gdyby pracowały nad sobą i nad swoją sytuacją, wszystko mogłoby być dobrze?
Nie i jeszcze raz nie. Nie mówimy o "takich osobach", ale o zespole czynników, którymi możemy odpowiedzialnie zarządzać.
Czy przemoc dokonywana jest tylko pod wpływem impulsu? Można sądzić, że osoby te są wówczas niepoczytalne?
Niektórzy badacze uważają, że wysoki stan stresu, z którym mamy do czynienia w przypadku reakcji walki/ucieczki jest bardzo zbliżony do czasowej niepoczytalności. Jednak zwykle ten stan jest poprzedzony szeregiem sygnałów, które moglibyśmy wychwycić, by się zreflektować i wycofać z sytuacji. Jednak, jeśli uważamy, że zawsze musimy pokonać dziecko, bo inaczej tracimy autorytet, to wycofanie się jest niemal niemożliwe, ponieważ interpretujemy jako osobistą porażkę.
Można odnieść wrażenie, że jeszcze 5-10 lat temu, w mediach było informacji o przemocy wobec dzieci znacznie mniej. Czy to jest tylko złudzenie i przestępstw rodziców wobec potomstwa było tyle samo, czy też rzeczywiście ludzka mentalność uległa na przestrzeni lat niekorzystnym zmianom i teraz takich sytuacji może być więcej?
Nie mam wiedzy na temat statystyk. Natomiast myślę, że warto wziąć poprawkę na to, jak wyglądają media dziś. Wszyscy szukają sensacji, a wiadomości na temat krzywdzonych dzieci bardzo skupiają uwagę i są dla mediów wspaniałą pożywką.
Czy rodzicom-przestępcom, można pomóc?
Tak, można ich szkolić, uczyć empatii, radzenia sobie ze stresem, rozumienia innego człowieka.
Jak to robić na dużą skalę?
Marzy mi się ogólnopolska kampania medialna ucząca rodziców tego, dlaczego dzieci czasem zachowują się źle i jak my rodzice możemy sobie z tym radzić. W "Pozytywnej Dyscyplinie" właśnie tym się zajmujemy i mamy setki sprawdzonych i udokumentowanych naukowo rozwiązań i dotarliśmy już do tysięcy rodziców. Chciałybyśmy jednak dotrzeć do milionów.
Czy istnieje możliwość przeciwdziałania przemocy wobec małoletnich dzieci?
Warto być uważnym na sygnały tego, że rodzic nie radzi sobie z dzieckiem. Szczególnie jeśli jesteśmy świadkiem agresywnych zachowań dorosłych. Warto wtedy wyrazić swoją empatię i zrozumienie, by rodzic nie poczuł się oceniany i nie odrzucił oferowanego wsparcia. Reagując empatycznie, pokazujemy takiemu rodzicowi, jak on może reagować.
Czyli jak powinniśmy się zachować, widząc np. na ulicy matkę lub ojca, którzy nie radzą sobie z dzieckiem?
Gdy widzimy zdenerwowanego rodzica, możemy powiedzieć coś w stylu: “Wychowanie dzieci bywa trudne… Czy mogę Pani/Panu jakoś pomóc? Też jestem mamą/tatą i wiem, jak to jest.” Głęboko wierzę, że wszyscy pragniemy ich dobra i gdy otrzymamy takie empatyczne wsparcie, emocje nam opadną i będzie nam łatwiej poradzić sobie z emocjami swojego dziecka.
Czy pani zdaniem, organy władz państwowych zajmujące się w określony sposób sytuacją rodzin, zauważają ten problem i czynią coś w kierunku poradzenia sobie z nim?
Bardzo wiele robi Rzecznik Praw Dziecka, ale z mojej perspektywy to wszystko to mało. A rozwiązania są niesamowicie tanie i dostępne dla każdego.
Joanna Baranowska - coach i psycholog, prekursorka Pozytywnej Dyscypliny, którą propaguje w Polsce od 2012 r. na wszystkie możliwe sposoby. Pisze artykuły, prowadzi webinary i szkolenia, nagrywa wideo. Występuje w Polskie Radio Dzieciom, Radiowa Trójka, Dzień Dobry TVN, Zwierciadło, Niektórzy twierdzą, że bez niej Pozytywna Dyscyplina nie byłaby tym samym ;). Prowadzi projekt MAMA NA WŁASNYCH ZASADACH gdzie pomaga mamom odbudować swoje życie po urodzeniu dziecka i zyskać więcej miłości i radości, dla siebie, dzieci i rodziny. Mama Antka (7) i Zuzi (5).