Do tej pory nie miały odwagi, by odejść. Czy 500 plus pomoże ofiarom przemocy uwolnić się od oprawcy?
Niektóre z nich nie miały nawet kilku złotych na autobus, innym mąż zabrał wszystkie pieniądze w chwili, kiedy zarządały rozwodu. Było poniżanie, drobiazgowe kontrole i rozliczanie każdej złotówki. To jedne z przejawów przemocy ekonomicznej, która dotyka wielu kobiet. Trudno oszacować skalę zjawiska. W wielu wypadkach aspekt finansowy decyduje o tym, że ofiary boją się opuścić partnera, nawet jeżeli ich życie od dawna przypomina piekło.
1. 500 plus może pomóc uniezależnić się od partnera
Marzena jest ze swoim partnerem od 12 lat, od dłuższego czasu zastanawia się nad odejściem. Mąż rozlicza ją z każdej złotówki, jeśli wyda więcej niż trzeba - jest awantura. Nie zawsze kończy się tylko na krzyku.
- Mamy dzieci i to jest najtrudniejsze. Ale coraz częściej myślę, żeby coś zmienić. To nie jest takie proste - wyznaje kobieta.
Marzena nie pracuje. Nigdy nie pracowała. Dzięki 500 plus ma w końcu pieniądze, którymi może dysponować, przynajmniej częściowo.
- Mam trójkę dzieci, a to daje 1500 zł. To duża suma, ale nie wystarczy na utrzymanie mnie i dzieci. Jeśli mąż nie będzie płacić alimentów i tak nie dam sobie rady. Ale na pewno, od kiedy pojawiły się te pieniądze częściej myślę o zmianie – mówi pani Marzena.
Zabieranie pieniędzy, uniemożliwianie podjęcia pracy partnerce lub partnerowi, drobiazgowe kontrolowanie wydatków - to tylko niektóre z przejawów przemocy ekonomicznej. Jest to najmniej zbadana forma przemocy w związkach.
2. Przemoc ekonomiczna dotyka wielu kobiet. Mało z nich ma odwagę o tym mówić
Małgorzata Druciarek z Instytutu Spraw Publicznych, która prowadziła jedno z pierwszych badań dotyczących tego zjawiska w Polsce, twierdzi, że nie jest to problem ludzi ubogich.
- To nie zdarza się tylko w małych miejscowościach, w ubogich rodzinach. Przemoc ekonomiczna jest bardzo demokratyczna. Zdarza się we wszystkich rodzajach rodzin. Zazwyczaj wiąże się też ze współwystępowaniem innych rodzajów przemocy, np. psychicznej bądź fizycznej. Jeśli chodzi o skalę zjawiska większość pytanych odpowiadała, że nie doświadczali tego problemu, za to prawie każdy z nich deklarował, że zna kogoś, kogo dotknęło to zjawisko - wyjaśnia Małgorzata Druciarek.
Podczas badań największe wrażenie zrobiły na niej przypadki kobiet, które były kompletnie uzależnione od partnera. Dopiero analizując historię różnych osób można sobie uświadomić, w jak dramatycznej sytuacji znajduje się wiele z nich. Zdarzały się przypadki, że panie nie miały nawet kilku złotych na autobus. Ale najbardziej porażające było podejście wielu osób do samego zjawiska.
- To jest silnie zakorzenione w naszej kulturze. Wielu ludziom wydaje się, że jak jedna osoba w małżeństwie zarabia, to ma ona prawo do wydzielania pieniędzy drugiej osobie. Na przykład, jeżeli mąż zarabia to tylko on dysponuje pieniędzmi w rodzinie, a przecież jest wspólność majątkowa – mówi Druciarek.
Ofiary takiej przemocy rzadko mają odwagę, by zakończyć toksyczną relację. Często nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. Aspekt finansowy, czyli np. dodatkowe środki z programu 500 plus mogą pomóc niektórym kobietom wyjść ze związków przemocowych.
- Jeżeli kobieta ma kilkoro dzieci, to w wielu miejscach w Polsce takie bezpośrednie finansowe wsparcie daje możliwości, aby móc się samemu utrzymać - przyznaje analityczka.
3. Wiele kobiet zostaje w toksycznych związkach ze względu na brak "dachu nad głową"
Kwestie finansowe są jednym z ważnych kryteriów, które ograniczają wiele kobiet, trafiających do Centrum Praw Kobiet. Co więcej, wiele ofiar, które już podjęły decyzję o rozstaniu, po jakimś czasie jest zmuszona do powrotu do partnera. Urszula Nowakowska prezes Fundacji Centrum Praw Kobiet wyjaśnia dlaczego tak się dzieje.
- Są kobiety, które próbują odejść, a partner je szantażuje, mówi, że jeśli ona odejdzie, to zostanie bez żadnych zasobów. Z takimi sytuacjami wiele razy mieliśmy do czynienia. Trafiła do nas m.in. pani, która poinformowała męża o rozwodzie a następnego dnia jej konto było kompletnie wyczyszczone. Brak mieszkania często powoduje, że ofiary, które odejdą, wracają potem do oprawców. Mają dość wędrowania z jednego ośrodka do drugiego, a nie stać ich na wynajęcie mieszkania - wyjaśnia Urszula Nowakowska.
Największy problemem, z którym borykają się ofiary przemocy po podjęciu decyzji o opuszczeniu partnera, jest właśnie kwestia mieszkaniowa. Kobiety nie mają wystarczającego wsparcia, które pozwoliłoby im się usamodzielnić, a procedury trwają zbyt długo.
- Wiele kobiet boi się tułania po różnych ośrodkach ze względu na dzieci. Zdarza się, że takie tułanie sprawia, że sądy orzekają, że dzieci mają zamieszkać z ojcem, bo ma lepsze warunki. Dość kuriozalne, ale zdarzają się też takie orzeczenia. I wtedy wiele kobiet decyduje się na powrót do partnera, mimo wszystko - wyjaśnia prezes Centrum Praw Kobiet.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl