Naukowcy chcą, aby szkoły pomagały monitorować zakażenia koronawirusem u uczniów. "To może spowolnić rozwój pandemii"
Liczba zakażeń wśród dzieci rośnie, ale co ciekawe znacznie szybciej w przypadku nastolatków niż dzieci mniejszych. Amerykanie przeanalizowali, jak zmienia się przyrost zachorowań, jednak według dr Lidii Stopyry, która leczy dzieci zakażone koronawirusem SARS-CoV-2 w Polsce, wyniki badań można przełożyć na polskie realia.
1. Nowe wnioski na temat przebiegu COVID-19 u dzieci
Badanie przeprowadzone na podstawie danych dzieci z USA, u których potwierdzono, zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2, pozwoliło naukowcom wysnuć kilka nowych wniosków - COVID-19 dwa razy częściej występuje u dzieci starszych i młodzieży.
Analizie poddano dane laboratoryjne dzieci i młodzieży, u których zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 wykryto w okresie od 1 marca do 19 września. Badanych podzielono według wieku na dwie grupy: dzieci w wieku 5-11 lat i młodzież w wieku 12-17 lat. Warto zaznaczyć, że w ciągu tych kilku miesięcy w USA odnotowano łącznie 277 285 potwierdzonych laboratoryjnie przypadków COVID-19 u dzieci. 101 503 (37 proc.) dotyczyło dzieci w wieku 5–11 lat, z kolei 175 782 (63 proc.) młodzieży w wieku 12–17 lat.
2. COVID-19 częstszy u starszych dzieci. Gdzie leży przyczyna?
Naukowcom udało się dojść do kilku kluczowych wniosków, jednak dwa z nich są już powszechnie znane. Pierwszy to fakt, że dzieci przechodzą COVID-19 zazwyczaj bezobjawowo lub skąpoobjawowo. Badacze potwierdzili również dotychczasowe statystyki wskazujące na mały procent umieralności dzieci z powodu COVID-19.
Z danych wynika, że spośród 277 285 dzieci w USA zakażonych SARS-CoV-2 3240 (1,2 proc.) wymagało hospitalizacji. 404 z nich (0,1 proc.) przebywało na oddziałach intensywnej terapii, natomiast 51 (mniej niż 0,01 proc.) zmarło. Tylko 3 proc. zakażonych dzieci miało choroby współistniejące.
Zaobserwowano jednak ewidentną różnicę między liczbą zachorowań wśród badanych grup wiekowych. COVID-19 występuje dwa razy częściej u dzieci starszych – wynika z badania Amerykanów. W okresie od maja do września 2020 średnia tygodniowa zapadalność (przypadki na 100 tys. dzieci) wśród młodzieży w wieku 12–17 lat (37,4 proc.) była około dwa razy większa niż wśród dzieci w wieku 5–11 lat (19 proc.). Ponadto, wśród dzieci w wieku szkolnym wskaźniki COVID-19 osiągnęły szczyt w lipcu 2020 r. Od maja wzrosły z 10 do 14 proc.
Co ciekawe, w tamtym okresie liczba testów na obecność SARS-CoV-2 wykonywanych wśród dzieci wzrosła z 100 081 (31 maja) do 322 227 (12 lipca).
Jakie są przyczyny tego trendu i czy może on występować wśród dzieci i młodzieży w Polsce? Zapytaliśmy o to dr Lidię Stopyrę, specjalistkę w dziedzinie chorób zakaźnych i pediatrii.
- Myślę, że w tej grupie wykryto więcej zakażeń ze względu na fakt, że młodzież uwielbia życie towarzyskie, gromadzi się w dużych grupach i nawiązuje bliskie kontakty. W efekcie zwiększa się ryzyko zakażenia koronawirusem. Było to widoczne również w Polsce, szczególnie zaraz po lockdownie. Starsze dzieci i młodzież spragnione towarzystwa znacznie częściej organizowały spotkania, na kolonie i obozy również wyjechali starsi, młodsze dzieci zostały w domach z rodzicami – tłumaczy dr Lidia Stopyra.
- Poza tym, u młodzieży częściej wykonuje się testy, ponieważ tacy pacjenci są zdolni zaobserwować u siebie konkretne objawy i opisać je w kontakcie z lekarzem. Małe dzieci nie powiedzą na przykład, że utraciły węch lub smak – dodaje specjalistka.
Zdaniem dr Stopyry trend wskazujący na większą liczbę zakażeń wśród starszych dzieci i młodzieży może być charakterystyczny nie tylko w USA. Ze względu na ww. czynniki może dotyczyć dzieci i młodzieży przechodzących COVID-19 na całym świecie.
3. Naukowcy chcą, żeby szkoły pomagały monitorować przebieg COVID-19 u uczniów
Podczas badań naukowcy z CDC wpadli na pomysł, w jaki sposób szkoły mogłyby pomóc monitorować rozwoj pandemii, a nawet ją spowolnić. Ich zdaniem dane, które wykorzystano w badaniu oraz raport, mogą pomóc szkołom prowadzić obserwacje i statystyki dotyczące stanu zdrowia uczniów pod kątem zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 i przebiegu choroby COVID-19.
"Ponieważ edukacja zostaje wznowiona, a niektóre szkoły rozpoczynają indywidualną naukę w roku szkolnym 2020/21, niezwykle ważne jest, aby rozpoczęły one monitorowanie trendów w zakresie zakażeń COVID-19 wśród dzieci w wieku szkolnym"– czytamy w raporcie.
Dr Stopyrę zapytaliśmy również o to, czy angażowanie szkół w obserwację ewentualnego zakażenia SARS-CoV-2 wśród uczniów, może przynieść pozytywne efekty. Specjalistka zaznacza, że tak, ale pod warunkiem, że nacisk zostanie położony na wypracowanie współpracy między uczniami i szkołą.
- Z tego, co rozumiem, takie obserwacje miałyby dotyczyć uczniów, którzy przechodzą COVID-19 z objawami, ponieważ bezobjawowi pacjenci nic nikomu nie zgłoszą. Myślę, że monitorowanie liczby uczniów, którzy nie chodzą do szkoły oraz powodów tej nieobecności, mogłoby okazać się bardzo cenne w badaniach nad COVID-19 i jednocześnie spowolnić rozwój pandemii. Jednak, aby takie działania przyniosły pozytywne efekty, uczniowie powinni współpracować. To znaczy wiedzieć, jakie objawy mogą pojawić się w przypadku zakażenia, a następnie o nich informować – tłumaczy dr Stopyra.
Specjalistka zaznacza również, że aby taka współpraca była owocna, potrzeba edukacji dzieci i młodzieży w temacie przebiegu COVID-19 i rozprzestrzeniania się pandemii. Jej zdaniem edukacja uczniów w zakresie COVID-19 przyczyniłaby się do ograniczenia pandemii.
- Objawy COVID-19 są powszechnie znane, ale powinniśmy uczyć odpowiedzialności, aby młody człowiek nie zatajał objawów, a z objawami nawet banalnej infekcji nie przychodził do szkoły - twierdzi dr Stopyra.
Zobacz także: Nowe objawy COVID-19 u dzieci. Naukowcy: "Trzeba wydłużyć listę typowych symptomów zakażenia"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl