Trwa ładowanie...

Coraz więcej interwencji w ukraińskich rodzinach. "U nas, w Ukrainie, tak można"

Avatar placeholder
Agnieszka Wiśniewska 23.05.2023 12:11
Alkohol i przemoc w rodzinie
Alkohol i przemoc w rodzinie (East News)

Coraz częściej pracownicy socjalni z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie muszą interweniować w ukraińskich rodzinach. - Nieraz słyszymy: "Ale u nas, w Ukrainie, tak można". Te kobiety nie rozumieją, że w Polsce nie może być mowy o biciu dzieci, że nie ma zgody na przemoc - tłumaczy Małgorzata Rabczewska, koordynatorka sekcji do spraw przeciwdziałania przemocy w rodzinie, w rozmowie z portalem tokfm.pl.

spis treści

1. Alkohol i przemoc

Rosyjska inwazja na Ukrainę zmusiła miliony ludzi do opuszczenia domów. Część z nich schronienie znalazła w Polsce.

Przez Lublin od początku wojny przewinęły się setki tysięcy Ukraińców. Obecnie w mieście może mieszkać około 45 tysięcy uchodźców. Tak wynika z wyliczeń portalu tokfm.pl. Większość z nich z powodzeniem rozpoczęła w Polsce nowe życie. Są jednak i tacy, którzy z aklimatyzacją mają problem.

Małgorzata Rabczewska, koordynatorka sekcji do spraw przeciwdziałania przemocy w rodzinie w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Lublinie, w rozmowie z portalem tokfm.pl tłumaczy, że większość uchodźców nieźle sobie radzi z nową sytuacją, ale czasami zachowania niektórych wymagają interwencji.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne (Pixabay )

Rabczewska przyznaje, że do MOPR-u w Lublinie coraz częściej dochodzą sygnały o problemach w ukraińskich rodzinach związanych z przemocą i nadużywaniem alkoholu.

- Jest coraz więcej procedur dotyczących "Niebieskich Kart". Otrzymujemy też coraz więcej zgłoszeń ze szkół o tym, że dzieci są niezadbane czy głodne - opowiada w rozmowie z tokfm.pl i tłumaczy, że w społeczności ukraińskiej jest nieco większe przyzwolenie na picie alkoholu.

- Część tych pań nie widzi problemu w tym, że na przykład opiekują się rocznym dzieckiem i idą z nim na basen, mając w organizmie 3 promile alkoholu. A takie sytuacje mamy - dodaje.

2. "U nas, w Ukrainie, tak można"

Rabczewska przyznaje, że są przypadki zabierania dzieci do rodzin zastępczych oraz do placówek opiekuńczo-wychowawczych. Kobieta tłumaczy, że matki takich maluchów często nie dają sobie pomóc.

- Nieraz słyszymy: "Ale u nas, w Ukrainie, tak można". Te kobiety nie rozumieją, że w Polsce nie może być mowy o biciu dzieci, że nie ma zgody na przemoc. […] Wielokrotnie słyszałam od ukraińskich kobiet, że jeden klaps to nic złego, że to norma, że u nich to dopuszczalne. Nie wiem, czy tak jest, ale nie chce mi się w to wierzyć. Słyszymy też głosy, że przecież one znalazły się w trudnej, wojennej rzeczywistości, a my chcemy im zabrać dzieci - mówi Rabczewska.

Koordynatorka tłumaczy, że odebranie dziecka to ostateczność. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie stara się pomagać uchodźcom na różne sposoby, np. organizuje pomoc psychologiczną. W Lublinie działają także specjalne Przyjazne Patrole. Jeżdżą po mieście w weekendy i odwiedzają rodziny, w których wcześniej stwierdzono przemoc czy alkohol, także te z Ukrainy.

MOPS
MOPS (East News)

Jednak mimo proponowanej pomocy część matek nie rozumie, że opieka nad dzieckiem w stanie upojenia alkoholowego jest przestępstwem.

- Przemoc często polega tu między innymi na zaniedbaniu. Weźmy sytuację, gdy mama idzie wężykiem środkiem ulicy z malutkim dzieckiem, przewraca się albo wydaje wszelkie pieniądze na alkohol, kiedy dziecko jest zaniedbane i głodne. To też jest przemoc - tłumaczy Rabczewska.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze