Trwa ładowanie...

Co jedzą kobiety po porodzie w polskich szpitalach? Sprawdziliśmy

 Ewa Rycerz
Ewa Rycerz 07.12.2022 11:20
ywienie kobiet po porodzie nadal budzi kontrowersje
ywienie kobiet po porodzie nadal budzi kontrowersje ((Facebook.com) Żywienie kobiet po porodzie nadal budzi kontrowersje)

Bułka z masłem, pieczywo ze smętną parówką, chleb z kawałkiem masła i wątpliwej jakości wędliną. Takie posiłki otrzymują w Polsce kobiety po porodzie. Mimo że temat jest stary jak świat, nadal w kwestii żywienia na porodówkach niewiele się zmieniło.

spis treści
Zobacz film: "Czym karmią w szpitalu?"

Sieć obiegła informacja o kobiecie, która po porodzie dostała w szpitalu tak smaczne posiłki, że nie chciała wychodzić do domu. Pachnąca ryba w sosie, dwie różne sałatki warzywne, świeże owoce, warzywa, chrupiące pieczywo, gorące zupy – na szpitalnej tacy znalazło się to i jeszcze więcej. To wszystko nie wydarzyło się jednak w Polsce, ale w Japonii.

Nie gorzej jest w Szwecji. Tam kobiety po porodzie dostają posiłki złożone z sera, świeżej szynki, licznych warzyw, posypanych szczypiorkiem. Do tego woda oraz herbata do wyboru.

1. Posiłek po porodzie po polsku

Tymczasem nad Wisłą nadal smutną normą są posiłki mdłe, przypominające nieokreśloną masę.

Agnieszka rodziła w jednym ze szczecińskich szpitali w październiku 2016 roku. Na śniadanie otrzymywała zazwyczaj parówki. - Pachniały odrzucająco, czasem dostałam kawałek jakiejś wędliny. Gdy dostaje się 3 kromki chleba, 2 kawałki wędliny i jeden liść sałaty, to się człowiek zastanawia, co ma z tym zrobić – wspomina dziewczyna.

- Obiady wyglądały zazwyczaj podobnie, porcje może i były odpowiednie, ale same dania czasem nie przypominały niczego mi znanego – dodaje.

Taki posiłek otrzymała kobieta po cesarskim cięciu w szpitalu w Płocku
Taki posiłek otrzymała kobieta po cesarskim cięciu w szpitalu w Płocku (Facebook.com)

Marta mieszka w Płocku i w tamtejszym szpitalu, na początku października 2017 r., przyszło na świat jej dziecko. Poród odbywał się drogą cesarskiego cięcia. – W drugiej dobie po porodzie dostałam kilka kromek chleba i kawałek masła. Kolejnym posiłkiem była woda z 1/10 kostki rosołowej, a w niej kasza manna. Później dostałam chleb, masło, sałatę i dwa plastry wyrobu "wędlinopodobnego" – mówi Marta.

Te dwa porody dzieli rok, a jak widać niewiele się zmieniło.

2. Zaczęło się od zaleceń położników

Historia odpowiedniego żywienia w czasie porodu i po porodzie sięga lat 40. XX wieku. To właśnie wtedy Curtis Mendelson, amerykański ginekolog w swoim raporcie grzmiał, by kobietom, które poddawane są zabiegowi cesarskiego cięcia, nie podawać jedzenia. Argumenty – jak na ówczesną widzę medyczną - były trafne. Mendelson twierdził, że resztki pokarmowe mogłyby dostać się do płuc przyszłej mamy, która w tamtych czasach była ogólnie znieczulana i spowodować chorobę znaną dzisiaj jako zachłystowe zapalenie płuc.

Niestety przekonanie ginekologa zaczęło dotyczyć wszystkich kobiet rodzących. I nie zmieniło się to do dziś – szczególnie w niewielkich polskich szpitalach. Zdarza się, że kobiety po cesarskim cięciu otrzymują jednie wodę do picia. Albo chleb z masłem. Mimo że także polscy lekarze są przeciwni takim rozwiązaniom i mówią o tym coraz głośniej.

O ile w przypadku cesarskiego cięcia opóźnienie pierwszego posiłku może być uzasadnione zabiegiem medycznym, o tyle po porodzie siłami natury kobieta powinna dostać danie pełnowartościowe. Żywienie świeżo upieczonych mam przebywających na oddziałach pozostawia jednak wiele do życzenia. Już w 2015 roku zwracały na to uwagę organizatorki inicjatywy "Lepszy Poród", które zorganizowały akcję "Dałam życie, umrę z głodu".

- To, co dawało się do jedzenia po porodzie, było wręcz nieprawdopodobne. Suchy chleb, kleiki, smętne dania prawie bez żadnej wartości odżywczej były na porządku dziennym. Kiedy poprosiłyśmy kobiety o przesyłanie zdjęć z porodówek, okazało się, że to nasza polska rzeczywistość – mówi Karolina Piotrowska z inicjatywy "Lepszy Poród".

Po zakończeniu akcji, organizatorki opracowały ulotkę z informacjami o tym, co powinna jeść kobieta po porodzie, które trafiły do polskich szpitali. Drgnęło.

- Teraz jest troszkę lepiej. Coraz więcej placówek zwraca uwagę na to, co powinna jeść kobieta po porodzie. Nadal zdarzają się jednak i takie, które odstają od normy. To bulwersuje i wywołuje niedowierzanie – zaznacza Karolina Piotrowska.

3. Sprawa, która nadal bulwersuje

Postanowiliśmy to sprawdzić i na jednej z grup na Facebooku poprosiliśmy kobiety, by podzieliły się z nami swoimi historiami porodowymi i powiedziały, co dostały po porodzie do jedzenia. Efekt? Dziesiątki zdjęć i ponad setka komentarzy. Oto niektóre z nich.

Szpitale do kwestii żywienia kobiet po porodzie nadal podchodzą zdawkowo
Szpitale do kwestii żywienia kobiet po porodzie nadal podchodzą zdawkowo (Facebook.com)

- Przy poinformowaniu o diecie wegetariańskiej dostawałam bułki z masłem, miód i plasterek jakiegoś warzywa, za to na obiad ziemniaki z sosem od mięsa, oczywiście z wyjętym mięsem, ryby, raz dostałam naleśnika. Moje obiady zjadała koleżanka z łóżka obok, bo bardzo lubiła ryby, mówiła, że te dania są milion razy lepsze niż ich "nibymięsne" pulpety. Ale żeby nie było za kolorowo to trzeba było grzać to w mikrofalówce, bo było zimne jak z lodówki. Pomijając kwestie samych posiłków to nasłuchałam się mnóstwa epitetów w stosunku do swojego wyboru diety. Od "ta inna" po "niedpowiedzialna gówniara" – wspomina Klaudia.

- Ja po porodzie dostałam chleb z masłem, po kryjomu mąż kupił mi dżem do tego chleba, położne twierdziły, że nic poza posiłkami w szpitalu nie jest mi potrzebne. Na śniadania jeszcze zawsze była zupa mleczna, której nie lubię, więc zostawał mi chleb z mortadelą, jakąś dziwną breją lub w najlepszym przypadku białym serem. Nie wiem tylko jak te posiłki są przydzielane. Kiedyś jechałam windą z panią z kuchni - miała paprykę, apetyczną wędlinę, pomidory. Nawet mówiłam koleżankom z sali, że dziś będzie posiłek na wypasie. A co się okazało? Na patologii i położnictwie dostaliśmy nadal "jakieś coś" – dorzuca Joanna.

- Ja po porodzie dostałam dwie kromki śmierdzącego pleśnią chleba, kostkę margaryny roślinnej, bo masłem trudno to było nazwać, i dwa kawałeczki surowej papryki czerwonej – wylicza Anna.

Chleb z masłem to standard na oddziałach położniczych
Chleb z masłem to standard na oddziałach położniczych (Facebook.pl)

Takich historii jest dużo więcej. Na szczęście jednak duże grono kobiet pobyt na oddziale położniczym wspomina miło. Posiłki również.

- Jedzeniem byłam zachwycona! Miałam dwie opcje z menu do wyboru, oprócz śniadania, obiadu i kolacji, dostawałam tez drugie śniadania. Jedzenie zdrowe i smaczne, duże porcje, których nie dawałam rady zjeść. Naprawdę pyszne! – pisze Halszka.

- Do tej pory pamiętam ten smak - mówi Dorota.
- Do tej pory pamiętam ten smak - mówi Dorota. (Facebook.com)

- Jedzenie było smaczne, dużo i bez głupiej diety. Najbardziej pamiętam posiłek po pierwszym porodzie, bo zaraz po tuleniu wjechała zupka, potrawka z kurczaka, racuchy z jabłkami i jogurt malinowy. Wspaniałomyślnie oddałam mężowi jogurt – dodaje Aleksandra.

4. Kobieta w połogu jak sportowiec

Dlaczego żywienie kobiet po porodzie jest tak ważną kwestią? Eksperci od lat coraz głośniej mówią o tym, że poród siłami natury to ogromny wysiłek dla organizmu.

- Szacuje się, że kilkugodzinny poród drogami i siłami natury to wysiłek porównywalny do rozładowania tira z ciężkich bagaży. Tuż po nim wskazana jest więc z jednej strony regeneracja, a z drugiej - odpowiednie odżywienie. To powinno być podobne do tego, co jedzą po przebiegnęciu maratonu sportowcy - wylicza dr Jerzy Zwoliński, ginekolog ze Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie.

I coś w tym jest. Eksperci wyliczyli, że podczas porodu kobieta spala ok. 10 tys. kalorii. Maratończyk po ok. 2-godzinnym biegu - 2,5 tys. Nie ma więc wątpliwości, że kobiety na porodówkach powinny dostawać pełnowartościowe posiłki. Jednocześnie jednak w Polsce nie funkcjonują normy, które dotyczyłyby każdego szpitala.

- Szacujemy, że kobieta poza ciążą (przed lub po) ma w jelitach ok. 2 kg bakterii. W ciąży - ok. 5 kg. One zmieniają tolerancję pokarmową. I to od niej powinno zależeć żywienie - zaleca dr Zwoliński.

Co zatem powinna jeść młoda mama? Jej dieta ma być lekkostrawna, ale jednak bogata w składniki odżywcze. Parówki z pieczywem ich nie zapewnią. W połogu zwiększa się zapotrzebowanie na białko do ok. 200 g na dobę. - Reszta jest kwestią indywidualną. Jedno jest jednak pewne - panie powinny brać przykład ze sportowców i po wysiłku jeść lekko, a dopiero późnej bardziej odżywczo. Mimo wszystko, nakazywałbym jednak ostrożność - zaznacza Zwoliński.

A w kwestii podawania ubogich posiłków, doszukuje się argumentów ekonomicznych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze