Chociaż nie skrzywdzili swojego dziecka, prawdopodobnie już nigdy go nie odzyskają
To miało być rutynowe badanie. Karrisa i Richard, zaniepokojeni stanem zdrowia swojego nowo narodzonego dziecka, zabrali je do jednego z brytyjskich szpitali. Zamiast rzetelnej diagnozy usłyszeli jednak poważne zarzuty. Niemowlę zostało im odebrane. Choć są niewinni, muszą walczyć o swoje prawa.
1. Tragiczne niedopatrzenie
Wszystko zaczęło się w kwietniu 2012 roku. Karissa Cox i Richard Carter, świeżo upieczeni rodzice z Wielkiej Brytanii, zauważyli, że z ich 6-tygodniowym dzieckiem dzieje się coś złego. Z ust niemowlęcia wydobywała się krew. Przerażeni, bez zastanowienia zabrali malucha do szpitala.
Tu sprawy potoczyły się błyskawicznie. Lekarze zaniepokojeni stanem noworodka, na którego ciele zauważyli siniaki, wezwali opiekę społeczną. Dla nich sprawa była oczywista – nad maluchem się znęcano. Rodziców oskarżono o stosowanie przemocy, a niemowlę trafiło do rodziny zastępczej, jeszcze zanim zapadł wyrok.
Jak się okazało, decyzję podjęto jednak zbyt pochopnie. W czasie procesu niezależni eksperci dowiedli, że dziecko nie było krzywdzone. Przyczyną krwawienia i sińców okazała się rzadka choroba von Willebranda, charakteryzująca się skłonnością do krwotoków. U niemowlęcia stwierdzono także niedobór witaminy D skutkujący deformacjami kości, co błędnie oceniono jako skutek złamań. Rodziców uniewinniono. Maluch nie wrócił jednak do domu i są niewielkie szanse na to, że kiedykolwiek to nastąpi. Został adoptowany.
2. Machina nie do zatrzymania
Zgodnie z wprowadzonym w ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii prawem, proces adopcyjny dziecka pochodzącego z domu, gdzie istnieje podejrzenie stosowania przemocy, uległ skróceniu. Dzięki temu może ono trafić do nowej rodziny zanim jeszcze zakończy się postępowanie wobec jego biologicznych rodziców.
W ostatnim czasie w Wielkiej Brytanii niepokojąco wzrosła liczba przypadków nadużywania siły wobec dzieci, co podyktowało kontrowersyjne zmiany w kodeksie. Skrócenie procedur, choć motywowane dobrem najmłodszych, może mieć negatywne konsekwencje, o czym na własnej skórze przekonało się małżeństwo niesłusznie oskarżone o czyn, którego nigdy się nie dopuściło.
W swoim oświadczeniu rodzice napisali: „Zabraliśmy nasze dziecko do szpitala, szukając pomocy, a tam nam je ukradziono”. Para może starać się o uchylenie decyzji, jednak w tym przypadku sąd musi kierować się przede wszystkim dobrem dziecka, które od czterech lat, a więc niemal przez całe swoje życie, wychowuje się w nowej rodzinie.
3. „Będziemy walczyć do ostatniego tchu”
– Każdy rozpatrywany przez nas przypadek jest naprawdę trudny. Jesteśmy bardzo wrażliwi na krzywdę najmłodszych. Decyzja w tej sprawie została podjęta w oparciu o dostarczone dowody i wyrok sądu rodzinnego, który po wysłuchaniu zeznań stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem będzie odebranie rodzicom dziecka – stwierdził Royal Surrey, rzecznik tamtejszego szpitala powiatowego.
Prawnicy krytykują decyzję sądu rodzinnego, który wydał zgodę na sfinalizowanie adopcji przed zakończeniem procesu karnego. Jak zaznacza adwokat małżonków, Michael Turner, rodzice uniknęli kary więzienia za przestępstwa, których nigdy nie popełnili, jednak istnieje ryzyko, że już nigdy nie zobaczą swojego dziecka.
– Żaden rodzic nigdy nie powinien przeżywać tego, co my. To po prostu rozrywa nam serce, nie życzymy tego nikomu – wyznaje Carter, były żołnierz.
Rodzice mają zamiar składać apelację.