Białystok. Kobieta urodziła dziecko na ulicy. "Sytuacja była bardzo stresująca"
W samochodzie, na pokładzie samolotu, w windzie. Jak się okazuje, urodzić można wszędzie. Przekonała się o tym pewna kobieta, której dziecko przyszło na świat na ulicy w centrum Białegostoku.
1. Urodziła na ulicy
Gdy kobiety przez dziewięć miesięcy ciąży przygotowują się do porodu, dowiadują się również, jak powinien on przebiegać. Słyszą o tym, że mogą urodzić dziecko w towarzystwie osoby bliskiej. Że nie muszą obawiać się cierpienia, gdyż istnieje co najmniej kilka metod łagodzenia bólu porodowego. Niestety czasami natura ma inne plany i niektórym kobietom nie jest dane urodzić w szpitalu. Potwierdza to historia pewnej świeżo upieczonej mamy.
Do nietypowego zdarzenia doszło we wtorek, 3 stycznia. Rodzącej na ulicy kobiecie pomogli przechodnie - między innymi pracownik strefy płatnego parkowania Grzegorz Masłowski, który akurat pełnił dyżur w rejonie ulicy Zamenhofa w Białymstoku. Mężczyzna, opisując ten wyjątkowy poród, nadal nie może powstrzymać emocji:
- Usłyszałem głosy i myślałem, że to dzieci rozrabiają, ale gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem, że ludzie układają kobietę na ulicy i że rozpoczęła się akcja porodowa - relacjonuje mężczyzna cytowany przez Polskie Radio Białystok.
2. Niezwykły poród
Mężczyzna wspomina, że sytuacja była bardzo stresująca, ale wszyscy zachowali zimną krew.
- Przechodnie osłonili kobietę, ktoś pobiegł do pobliskiej kliniki, a ja wezwałem karetkę. Lekarz z tej kliniki, gdy zobaczył, na jakim etapie jest poród, zdecydował, by karetka jednak nie przyjeżdżała - opowiada Grzegorz Masłowski.
Świeżo upieczona mama i jej dziecko trafili do pobliskiej kliniki. Nadal przebywają w placówce. Lekarze informują, że oboje czują się dobrze.
Dziennikarka TVN24 rozmawiała ze świeżo upieczoną mamą.
- Bardzo szybko to wyglądało. Wyszliśmy z samochodu, przeszliśmy przez ulicę, zostało nam 100 metrów do kliniki. Niestety, nie dotarliśmy - opowiada pani Ewelina.
Wiedziała, że to już ten moment.
- Główka wystawała - przyznała. Na szczęście pomogli jej przechodnie, w tym przypadkowa kobieta, która odebrała poród.
- Była pani Sylwia, bardzo dzielna kobieta, która pomogła nam z mężem. Mąż pobiegł po lekarzy i położnych - opowiada młoda mama.
To pani Sylwia odebrała poród.
- Inni ludzie mnie osłaniali, pani Sylwia wszystko koordynowała, byłam pod dobrą opieką. (...) Dla mnie to trwało sekundy - przyznała szczęśliwa mama.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl