140 tys. dolarów – tyle kosztuje zamrożenie całej rodziny
Małżeństwo Kowalskich wraz z trójką swoich synów podpisali zgodę na to, żeby ich ciała po śmierci były zamrożone i przechowane. Mają nadzieję, że postęp medycyny zapewni im długie i szczęśliwe życie. Wydali na to 140 tys. dolarów (czyli ponad 500 tys. zł).
1. Ciało w służbie nauce
Dennis Kowalski, jego żona Maria oraz trzech synów są z Wisconsin (USA). Chcą, aby ich ciała po śmierci były zakonserwowane w kadzi ciekłego azotu. Wierzą, że taki proces da im ''drugą szansę''. Liczą, że medycyna będzie w przyszłości tak rozwinięta, że powrót do życia będzie możliwy.
Dennis twierdzi, że mają ''mało do stracenia, a wszystko do zyskania''. O zamrażaniu ciała słyszał już jako nastolatek. 20 lat temu zapisał się, aby w przyszłości skorzystać z tej kontrowersyjnej metody. Przekonał do tego całą rodziną. Twierdzą, że ciała po śmierci przekazują przede wszystkim nauce, a całość traktują jako podróż ambulansem do szpitala przyszłości.
Dennis twierdzi, że w takim podejściu nie ma nic nieetycznego: ''Ludzie kiedyś twierdzili, że przeszczepy organów to również zabawa w Boga. Teraz jest to akceptowane i postrzegane jako coś dobrego''.
2. Jak wygląda proces?
''Mrożenie'' rozpoczyna się natychmiast po prawnym uznaniu, że dana osoba jest martwa. Ciało zostaje schłodzone w azocie. Następnie jest transportowane do centrali firmy, która się tym zajmuje. Tam krew denata jest zamieniana na roztwór, co ma zapobiec zamarzaniu. Później umieszcza się go w komorze chłodniczej. Ciało jest zachowane w stanie, w którym tkanki, narządy nie rozpadną się, a w mózgu zachowane są wspomnienia. Denata przechowuje się w specjalnym magazynie.
Wielu ekspertów twierdzi, że pomysł jest niezwykle kontrowersyjny i tak naprawdę szansę na przywrócenie do życia są znikome.
Zobacz też
3. Popularność pomysłu
O firmie zrobiło się głośno, gdy 14-letnia Brytyjka postanowiła walczyć w sądzie o prawo do zostania zamrożoną. Nastolatka choruje na nowotwór i wierzy, że zamrożenie pozwoli poczekać na czasy, gdy lekarze znajdą lek na jej przypadłość.
Firma przechowuje już 160 ludzkich ciał i około 100 zwierząt domowych. Oprócz tego mają też 1000 probówek tkanek. Pomysł cieszy się zainteresowaniem. Oprócz rodziny Kowalskich do projektu zapisało się ponad 2000 osób.