Żyją bez ogrzewania i w grzybie. Pomogła kartka zawieszona na drzewie
"Moje życie to jedno pasmo nieszczęść. Nie ma męża, bo znęcał się fizycznie i psychicznie nad rodziną. Mieszkam w lokalu, który cały jest zagrzybiony i nie mam ogrzewania" - tak zaczyna się rozpaczliwy list, który pani Patrycja Mikołajczak zawiesiła na... drzewie. Na tym i na dziewięciu innych w Poznaniu. Sytuacja tej rodziny jest tragiczna. Na apel zareagowała przypadkowa osoba, która nagłośniła problem w internecie. Dopiero teraz sprawa trafiła do MOPR-u. Wcześniej nikt nie reagował.
1. Kartka zawieszona na drzewie
Wtorek, 10 stycznia 2017 roku. Paulina Grudzińska dowiaduje się od koleżanki o ogłoszeniu wiszącym na drzewie. Napisała go Patrycja, kobieta chorująca od 2006 roku na nowotwór szyjki macicy, która wraz z 11-letnim synem mieszka w tragicznych warunkach w Poznaniu. W liście błagała o pomoc.
Kobieta przez 16 lat żyła z mężem, który bił ją i jej dziecko. Po dwóch obdukcjach mężczyznę skazano na karę więzienia. Ma też zakaz zbliżania się.
Choroba bardzo wyniszcza kobietę. Patrycja jest osłabiona, więc nie może podjąć się ciężkiej, fizycznej pracy. Ale nie chce się poddawać. Nie może. Liczy na nią jej syn, Maurycy.
– Zadzwoniłam do Patrycji, zapytałam, o co konkretnie chodzi, czego potrzebuje. Opowiedziała mi swoją historię i już wieczorem wraz z dwoma koleżankami pojechałyśmy do ich mieszkania. Tam są straszne warunki – mówi dla WP parenting Paulina Grudzińska.
Spotkanie z Patrycją było inspiracją do założenia profilu „Razem dla Patrycji i Maurycego” na portalu społecznościowym Facebook. Strona ma kilka dni, a w pomoc włączyło się już ponad tysiąc internautów.
Przeczytaj koniecznie
- Pediatra odpowie na Wasze pytania o dziecięce dolegliwości
- Te dolegliwości najczęściej dotyczą kobiet. Zobacz, jak sobie z nimi radzić
- Alergicy muszą robić to inaczej! Dowiedz się więcej na ten temat
- O tej piramidzie się nie mówi. Zobacz, co powinieneś wiedzieć
- Dzieciom z reguły nie smakuje. Jak to się dzieje, że dorośli tak ją uwielbiają?
– Sprawa wyszła bardzo prosto. Ktoś, nawet nie Paulina, zauważył to ogłoszenie na drzewie. To było tylko 10 kopii porozwieszanych gdzieś w pobliżu. Okazało się, że te warunki, w których mieszka pani Patrycja z synem, są fatalne. Założyliśmy więc fanpage. Odzew jest tak wielki, że od dwóch dni praktycznie nie wychodzę z samochodu – dodaje dla WP parenting Joanna Trzeciak, jedna z organizatorek zbiórki.
Wiele emocji wśród użytkowników wzbudziło opublikowanie postu z adresem rodziny. - Patrycja mnie poprosiła, żebym go dodała. Ludzie chcą wysyłać paczki. Odpisywanie każdemu na wiadomość z zapytaniem o adres byłoby niemożliwe – komentuje Paulina.
Mieszkanie, które wynajmuje Patrycja, znajduje się w starej kamienicy. Pomysłodawczyni akcji dodaje, że nie ma tam nawet domofonu. Jeżeli ktoś przychodzi, Patrycja musi zejść z czwartego piętra i otworzyć drzwi wejściowe.
2. Tragiczne warunki mieszkaniowe
– Nawet nie wiem, jak nazwać to mieszkanie. Pomieszczenie, w którym jest toaleta z łazienką, kuchnią i przedpokojem? Wszystko na raz. Nie ma tam żadnej ścianki. Można sobie robić kawę, brać prysznic i korzystać z toalety obok siebie. To jest przerażające. Wszystko jest zagrzybione, a na podłodze leży coś takiego, czego nawet nie jestem w stanie opisać słowami – opowiada Paulina.
W mieszkaniu nie ma ogrzewania. Nie jest to jednak wina niezapłaconych rachunków. Właściciel po prostu nie dba o kamienicę. Pobiera opłatę za zagrzybione, zimne pomieszczenie. Miesięczny dochód w tej rodzinie wynosi ok. 600 złotych – prawie tyle, ile Patrycja musi zapłacić za czynsz. Na nic innego już nie wystarcza. Co miesiąc ma dylemat – opłacić rachunki czy kupić jedzenie?
Właściciel obiecywał ogrzewanie, do tej pory na obiecywaniu jednak się kończyło. - Zamontował piecyk olejowy pod drzwiami. Nabiłam sobie przez niego duże rachunki. Dogrzewam się też piekarnikiem. W mieszkaniu jest tapeta, a spod niej wychodzi grzyb i wilgoć – mówi nam Patrycja Mikołajczak.
Mężczyzna nie spełnił także prośby kobiety o zamontowanie skrzynki na listy. - Jeżeli przyjdzie listonosz, nie zostawi listu ani nie zadzwoni, bo przecież nie ma ani skrzynki, ani domofonu. Patrycji musi wystarczyć kartka z napisem „Proszę dzwonić pod ten numer”. Wisi od wczoraj. Wcześniej Patrycja musiała biegać na pocztę z pytaniem, czy coś do niej przyszło” - dodaje Paulina.
Jak mówi Patrycja, MOPR również nie pomagał. Dopiero teraz, po tym, jak internauci zainterweniowali, zajęto się rodziną. Zasiłek pomocniczy od razu zasilił konto kobiety. Wystarczyło tylko nagłośnić sprawę. Ośrodek pomocy zobowiązał się do zapewnienia ubrań, śniadań oraz obiadów dla Maurycego. Trwają dalsze ustalenia co do form wsparcia.
3. Razem możemy więcej
Rodzinie możemy pomóc przez fanpage, gdzie udostępniono listę niezbędnych do życia produktów. Można je przekazać chorej kobiecie i jej synowi.