"Żenada i rozpacz". Rodzice przedszkolaków z Legionowa są oburzeni
Pół banana i wafel ryżowy, kromka chleba z masłem i plasterkiem ogórka czy ćwierć kotleta z odrobiną ziemniaków, paseczkiem ogórka i papryki. To przykłady posiłków, jakie miały otrzymywać dzieci w Przedszkolu Miejskim nr 7 im. Janusza Korczaka w Legionowie.
1. Maleńkie porcje dla przedszkolaków
"Ciekawe czy Pani Dyrektor robi takie jedzenie swoim domownikom? Żenada i rozpacz" - komentują rodzice maluchów w sieci.
Zamieszczają też zdjęcia mikroskopijnych porcji. I piszą:
"Wniosek sam się nasuwa, oszczędzają na dzieciach",
"Przepraszam, ale jak takie 6-letnie dziecko ma się tym najeść? Jaką to ma wartość odżywczą?",
"Zupa mleczna wygląda, jak pomyje".
Fotografie nie odzwierciedlają tego, co można przeczytać na stronie przedszkola w zakładce z codziennym jadłospisem, jednak prawdziwość zdjęć w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" potwierdził Kamil Stępkowski, rzecznik prasowy legionowskiego magistratu.
- Zdjęcia, które zostały udostępnione w internecie, są prawdziwe, ale nie pochodzą z jednego dnia - mówi.
Rzecznik wyjaśnił że przedszkolne menu powinno pokrywać 75 proc. dziennego zapotrzebowania kalorycznego u dzieci.
- Jeśli obiad czy śniadanie jest bardziej syty, to następny posiłek jest mniej sycący. Dodatkowo pani dyrektor zobowiązała się, że poprawiony zostanie wygląd dań, bo jemy nie tylko brzuchem i ustami, ale też oczami - wyjaśnia.
Dodał, że dyrektorka przedszkola jest zdania, że rodzice nie skarżyli się dotąd na posiłki. Co innego mówią zaś sami rodzice.
- W zeszłym tygodniu odbyło się półtoragodzinne spotkanie z panią dyrektor. Jednak żadne argumenty do niej nie trafiały. Dlatego złość osiągnęła taki stopień, że któryś z rodziców wszystko upublicznił - podkreśla Beata, mama chłopca, który do przedszkola w Legionowie chodzi już drugi rok.
Kobieta powiedziała, że dzieci po przedszkolu muszą iść coś zjeść, sugerując, że nie najadają się w placówce.
2. Dyrekcja zabiera głos w sprawie
Czy w kwestii żywienia w legionowskim przedszkolu coś się zmieni? Można mieć takie nadzieje.
- Wprowadziliśmy już plan naprawczy, co do wyglądu dań, żeby lepiej się prezentowały. Będą też dokładki. Jestem dostępna każdego dnia od poniedziałku do piątku, każdy rodzic może się zwrócić do mnie bezpośrednio. Wszyscy jesteśmy zdziwieni tą sytuacją. Staramy się karmić dzieci jak najlepiej. Jedyne, co nas ogranicza to ustawa - przekonuje Gutowska-Ślesik, specjalistka ds. żywienia w przedszkolu.
Dyrekcja placówki w oświadczeniu opublikowanym przez legionowski ratusz zobowiązała się do przeanalizowania menu i wprowadzenia oczekiwanych przez rodziców zmian, zorganizowania spotkania z Radą Rodziców i przeprowadzenia ankiet wśród rodziców na temat oczekiwań w kwestii żywienia. Urząd miasta ma zaś przeprowadzić szkolenie dla pracowników kuchni.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl