Zaalarmowano nas, co stało się w warszawskim oddziale. "To był szok"
Rodzice dzieci z żoliborskiego oddziału dziennego EZRA UKSW w Warszawie dowiedzieli się, że za niecały miesiąc placówka ma być zamknięta. - Znaleźliśmy się w krytycznym położeniu. Nie wiemy, co możemy zrobić pod koniec listopada z naszymi dziećmi. Zamknięcie oddziału na pewno zwiększy ich traumę - mówi dla WP Parenting Marek Szymański, ojciec jednej z uczennic.
1. Dzieci i rodzice pozostawieni sami sobie
Jak przekazali WP Parenting rodzice dzieci uczęszczających do Oddziału Dziennego Psychiatrycznego Rehabilitacyjnego dla Dzieci i Młodzieży - Żoliborz EZRA UKSW w Warszawie placówka ma zostać zamknięta 27 listopada. O sprawie dowiedzieli się dopiero teraz.
- Pod koniec października terapeuci placówki poprosili rodziców na spotkanie i przekazali, że oddział zostanie zamknięty w ciągu miesiąca. Nie dano nam więc nawet czasu do końca semestru. Bulwersuje też to, że wiadomość otrzymaliśmy od terapeutów, a nie od zarządu - mówi WP Parenting Marek Szymański, ojciec jednej z uczennic.
Nasza redakcja rozmawiała także z terapeutkami z oddziału. Im informację miała przekazać niecały tydzień wcześniej dyrekcja.
- To był szok. Nie mieliśmy wcześniej żadnych sygnałów, że oddział ma być zamykany. Co więcej, jeszcze na początku października na Facebooku EZRY ukazało się ogłoszenie z naborem dzieci do klas na ten rok szkolny - mówi nam Jolanta (imię zmienione), terapeutka.
W żoliborskim oddziale dziennym przebywa 15 młodych osób w wieku 11-14 lat. Są to dzieci w kryzysie psychicznym, m.in. z ciężką depresją. W placówce, do której zostały skierowane przez psychiatrę, uczą się i jednocześnie mają prowadzone odpowiednie terapie.
- Znaleźliśmy się w krytycznym położeniu. Nie wiemy, co możemy zrobić pod koniec listopada z naszymi dziećmi. Zamknięcie oddziału na pewno zwiększy ich traumę. Przez dwa miesiące poczuły się tam bezpiecznie i nagle muszą odejść - wyjaśnia Szymański.
- Dzieci podlegają obowiązkowi szkolnemu, a te w kryzysie psychicznym tylko tak mogą go realizować. Część z nich jest 8. klasie i mają przed sobą egzaminy. Gdzie mamy szukać dla nich szkół w trakcie semestru? W wielu przypadkach nasze dzieci trafiły tu właśnie w związku ze szkołą - mówi ojciec innego z młodych pacjentów.
O tym, że będą musiały odejść z placówki, dzieci dowiedziały się dopiero 29 października. Wiadomość przekazali im terapeuci.
- Dzieci, jak usłyszały, że oddział ma być zamknięty, płakały, przytulały się do siebie. Zamierzają napisać list do zarządu, chcą namalować i rozwiesić plakaty, by zapobiec zamknięciu oddziału. Nie chcą się ze sobą rozstawać - podkreśla Jolanta.
- W całej tej sytuacji to ich, dzieciaków, najbardziej nam szkoda. Pozostaną bez pomocy terapeutycznej, psychiatrycznej i bez oddziaływań edukacyjnych. Podkreślę, że najważniejsza w pomocy, której udzielamy, jest relacja terapeutyczna. Te relacje, które rozpoczęły się we wrześniu, zostaną teraz zerwane, co może znacznie pogorszyć stan tych dzieci - mówi WP Parenting Ewa (imię zmienione), terapeutka.
- To dla nich ogromne zagrożenie. To są dzieci po próbach samobójczych, samookaleczające się, kompletnie nie odnajdujące się w środowisku społecznym. Tu nawiązują relacje, zaczynają rozmawiać, ufać. Tu się dzieją cuda. Straszne, że zostanie im to teraz odebrane - dodaje Jolanta. - Wejście w nowe środowisko i nową grupę na pewno zaburzy proces leczenia, o ile nie doprowadzi do kryzysu.
2. "Czujemy totalną złość i bezradność"
Rodzice są oburzeni nie tylko zamknięciem oddziału, ale przede wszystkim tym, że nikt z zarządu EZRA UKSW nie poinformował ich o zaistniałej sytuacji i nie zaproponował pomocy związanej chociażby z przeniesieniem dzieci do innych oddziałów.
- Dzieci zostały do tego oddziału przeniesione nie dla przyjemności, tylko dlatego, że są w poważnym kryzysie psychicznym i nie mogły uczęszczać do normalnej szkoły. Skoro powodem zamknięcia oddziału są względy ekonomiczne, to dlaczego dwa miesiące temu dzieci zostały przyjęte na oddział? Nie wierzę, że zarząd nie wiedział już wtedy o tym, że istnieje problem. Dowiedzieliśmy się od terapeutów, że muszą zwolnić placówkę do końca listopada, a więc umowa najmu została już wypowiedziana. Nie chce mi się wierzyć, że umowę najmu tak dużego lokalu wypowiada się w trybie miesięcznym - podkreśla Szymański.
- Jestem też oburzony, że tak z naszymi dziećmi postąpił Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który jest jedynym właścicielem placówki EZRA UKSW - dodaje ojciec.
Zdesperowany mężczyzna planuje poszukać pomocy u rzecznika praw pacjenta.
- Zamierzam go zawiadomić i sprawdzić, czy nie doszło do naruszenia artykułu 160 KK, czyli: "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3", ponieważ moim zdaniem poprzez niedopełnienie polityki informacyjnej narażono dzieci na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Przypomnę tylko, że nieleczona depresja jest chorobą śmiertelną. Uważam też, że nie dopełniono przepisów ustawy o prawie do informacji dotyczących planowanego przebiegu leczenia - zaznacza.
Czasu zostało jednak bardzo mało. Nie wiadomo, czy za miesiąc rodzice będą mieli gdzie posłać dzieci.
- Czujemy totalną złość i bezradność. Mamy różne myśli i pomysły. Na razie poprzez różne fundacje szukamy finansowania na kontynuowanie terapii. Jesteśmy przerażeni, bo nie wiemy, co zrobić z dziećmi - kończy Szymański.
- 30 października rozmawiałem z rektorem UKSW, ks. prof. Ryszardem Czekalskim, który obiecał przyjrzeć się tej sprawie. Zapowiedział, że spotka się z prezesem EZRY. Czekamy więc na więcej informacji - dodaje.
Redakcja WP Parenting od wtorku próbuje skontaktować się z Zarządem Oddziału Dziennego Psychiatrycznego Rehabilitacyjnego dla Dzieci i Młodzieży - Żoliborz EZRA UKSW w Warszawie. Na razie bez skutku. Wysłaliśmy także e-mail z pytaniami i prośbą o komentarz. Czekamy na odpowiedź i zajęcie stanowiska w sprawie.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl