Zakaz wstępu poniżej 6. roku życia. Czy to jawny przejaw dyskryminacji?
Brak wstępu do restauracji dla dzieci poniżej 6. roku życia. Restauracja Parma i Rukola, po raz kolejny zabiera głos w sprawie i tłumaczy się ze swojej decyzji. Pomysł skrytykował Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Wracamy do tematu dzieci w restauracji.
1. Nasz klient nasz pan
W sobotę Parma i Rukola ogłosiła, że do lokalu mogą przychodzić wyłącznie dzieci powyżej 6. roku życia. Decyzja ta była spowodowana sytuacją, która miała miejsce w poznańskiej restauracji. Knajpa na swoim Facebooku pokazała zdjęcia zdewastowanych krzeseł i zniszczonego stołu, których dokonały dzieci podczas wizyty w restauracji. Kontrowersyjna decyzja lokalu wywołała lawinę komentarzy. Jedni zgadzają się z restauratorami, drudzy stają w obronie wolności wyboru rodzin z dziećmi. Jedną z takich osób jest Aleksandra - mama dwójki maluchów.
- Dlaczego ktoś ma mi mówić, gdzie mam chodzić? – Aleksandra, mama dwójki maluchów, jest jedną z osób, która nie rozumie decyzji restauracji.
- Nigdy nie lubiłam lokali z kącikami dla dzieci. Do restauracji chodzę po to, żeby zjeść, a nie po to, żeby moje dzieci mogły się bawić. Miejsce wybieram ze względu na kartę, jej jakość a nie to, czy to miejsce odpowiednie dla dzieci - podkreśla.
Aleksandra zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię, dlaczego zakaz obowiązuje tylko dzieci do 6. roku życia.
- Bałagan i hałas mogą zostawić też starsze dzieci. Nie rozumiem tego kryterium – dodaje.
W związku z ogromnym zainteresowaniem tematem sama restauracja po raz kolejny zabiera głos i ponownie uzasadnia swoją decyzję. Właściciele w obszernym poście na Facebooku tłumaczą, że kierowali się przede wszystkim dobrem klientów i że dla rodzin z małymi dziećmi jest u nich po prostu za mało miejsca.
- Coraz częściej zgłaszali nam, że chętnie zjedliby posiłek w kameralnej atmosferze, czy wybrali się na romantyczny obiad bądź kolację – deklaruje restauracja.
Klientom z dziećmi poniżej 6. roku życia proponują wizytę u konkurencji.
- W Poznaniu jest wiele restauracji przystosowanych do potrzeb najmłodszych dzieci. Nasza restauracja jest mała, dlatego nie możemy zapewnić tylu udogodnień dla najmłodszych, przez co dzieci często się nudziły i bywało, że przeszkadzały pozostałym gościom - dodają.
Pod postem restauracji pojawiło się tysiące komentarzy. Głosy są skrajne.
- W dzisiejszych czasach trzeba mieć wielką odwagę, aby nie ulec matko-terrorowi – pisze Stanisław.
Gretta dodaje, że "Każdy ma prawo wypoczywać czy zjeść w spokoju".
- A mnie interesuje, czy dorośli klienci zostawiający syf po sobie będą pytani o wiek i kolejna grupa wiekowa wyleci? - pyta Maria.
2. Miejsce bez dzieci
Założycielka bloga Child Free Zone Susan Moore, uważa, że osoby bezdzietne mają prawo do miejsc, w których nie będą spotykać dzieci. Na swoim blogu pisze o tym, że ludzie którzy świadomie rezygnują z macierzyństwa są oceniani jako skrajni egoiści, skupieni wyłącznie na sobie, a przecież każdy ma prawo żyć jak chce.
Podobne ograniczenia od kilku lat wprowadziło też część hoteli. W Polsce działa już kilka takich miejsc. Proponują strefy wyłącznie dla dorosłych albo weekendy bez dzieci.
W tej kwestii wypowiada się wielu znanych blogerów i gwiazd internetu. Jedną z nich jest autor strony Blog Ojciec. Co sądzi o tej sprawie?
- Ludzie pytają mnie co sądzę o restauracjach czy hotelach "bez dzieci", bo ostatnio temat stał się medialny. Wiecie, że niby powinienem czuć święty oburz, że moje bąbelki nie zostaną wpuszczone do jakiejś restauracji z wyraźną naklejką "dzieci nie wpuszczamy". Czy już powinienem kręcić dramę i krzyczeć olaboga czy dopiero za chwilę? Podobno kiedyś były strefy bez ludzi innego koloru skóry i inne getta i TO JEST TO SAMO. Jakoś dziwnym trafem nie spotkałem się z podobnym oburzeniem, gdy otwierały się np. siłownie "tylko dla kobiet". Ba, słyszałem okrzyki zachwytu jakie to genialne! W sensie kobiety mają prawo ćwiczyć bez obecności mężczyzn, ale już dorośli nie mają prawa wyjść do restauracji bez obecności dzieci? WTF? Otóż ja, jako rodzic trójki dzieci, gdy wybieram się z żoną do jakieś restauracji czy planujemy małe wczasy i akurat nie zabieramy naszych pociech, to naszym pierwszym filtrem w wyszukiwarce jest wybranie miejsca BEZ DZIECI - czytamy na jego facebookowym profilu.
- Tak, jesteśmy rodzicami, kochamy nasze dzieci z całego serca, ale to są NASZE dzieci. (...) Tym bardziej rozumiem na przykład ludzi, którzy szukają restauracji na jakąś rocznicę związku czy na przykład zaręczyny. Nie mówiąc już o tym, że okazjonalnie zdarzają się dorośli, którzy w takich miejscach niekoniecznie zachowują się cywilizowanie, więc tym bardziej nie chciałbym, by moje dzieci były tego świadkami, więc po co miałbym tam z nimi iść? Może za chwilę będzie kolejna akcja świętego oburzenia, że dzieci do nocnych klubów nie chcą wpuszczać, a przecież madce i tatełowi też coś się od życia należy? To trochę jak wchodzić do pubu należącego do Manchersteru United w koszulce Liverpoolu i krzyczeć o dyskryminacji - podsumowuje bloger, wywołując do tablicy kolejnych komentatorów, bo głos w sprawie restauracji zabrał także Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
3. Strefa wolna od dzieci to przestępstwo?
- To przestępstwo - twierdzi wspomniany wyżej Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. - Jest to przejaw dyskryminacji – podkreśla Konrad Dulkowski, prezes OMZRiK.
Zdaniem organizacji właścicielom restauracji czy hoteli często wydaje się, że wolno im wszystko. Jeżeli dzieci zachowują się niewłaściwie można po prostu wyprosić takich klientów z lokalu, a w przypadku zniszczeń żądać pokrycia kosztów naprawy.
- To na tej samej zasadzie, jak w przypadku kiedy w restauracji jest pijany mężczyzna: awanturuje się i niszczy wyposażenie. I jakoś nikomu nie przychodzi do głowy, żeby potem zakazać wstępu do lokalu wszystkim mężczyznom – podkreśla prezes informując, że w Polsce istnieje ustawa antydyskryminująca, na podstawie której rodzic niewpuszczony z dzieckiem np. do lokalu gastronomicznego może złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i wystąpić z pozwem cywilnym przeciwko danej restauracji.
Sprawa wzbudza wiele skrajnych emocji. Z jednej strony jest rodzina z dzieckiem która nie chce czuć się wykluczana, ale z drugiej - jest klient, który niekoniecznie chce w tym konkretnym momencie przebywać w towarzystwie dzieci - swoich czy cudzych. Trudno znaleźć złoty środek i bynajmniej nie poznańska restauracja ją zainicjowała. Ten temat przewija się przez wiele lat i mamy wrażenie, że nie znajdziemy idealnej odpowiedzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl