Wykryli raka jelita grubego w czwartym stadium. 36-latek mówi, jakie miał objawy
36-letni Thomas Packard, ojciec dwójki dzieci w wieku pięciu i ośmiu lat, zaczął zauważać u siebie niepokojące symptomy: źle się czuł, kilkanaście razy dziennie musiał odwiedzać łazienkę, a w swoim stolcu zauważył krew. Postanowił udać się do lekarza.
1. Druzgocąca diagnoza
Choć zmiany niepokoiły Packarda, myślał, że może cierpi na zespół jelita drażliwego. Mimo wszystko udał się do lekarza, aby uzyskać skierowanie do gastroenterologa. Specjalista zlecił kolonoskopię.
Po badaniu lekarz wszedł do pokoju, a Packard już po wyrazie jego twarzy wiedział, że coś jest nie tak.
- Miał bardzo przygnębiony wyraz twarzy i powiedział: "Nie ma dobrego sposobu, żeby to powiedzieć. Mam dla ciebie okropne wieści. Bardzo prawdopodobne, że masz zaawansowanego raka jelita grubego" - opowiada mężczyzna dla Today.com.
Packard był w szoku. Chwilę wcześniej myślał, że jest zdrowy. Diagnoza spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Przyznaje, że nie miał w rodzinie historii raka jelita grubego.
Lekarz dodał, że muszą poczekać na wyniki biopsji, aby mieć pewność, co dokładnie mu dolega. Gdy przyszły wyniki, wszystko stało się jasne. Packard miał gruczolakoraka, który jest najczęstszą formą raka jelita grubego, a tomografia komputerowa wykazała, że rak rozprzestrzenił się na jego wątrobę, co oznacza, że to czwarte stadium raka.
- Mimo że mój pierwotny rak jest w jelicie grubym, miałem wiele guzów - więcej niż tuzin w wątrobie. To był kolejny cios - mówi mężczyzna.
2. Brak szans na leczenie
Onkolog poinformował go, że przy tak zaawansowanej chorobie będzie żył prawdopodobnie od pół roku do roku.
- Nie było nic, co mogliby zrobić. Nie było możliwości operacji. Przeszczep wątroby nie wchodził w grę. Nie było żadnej opcji leczenia radykalnego - opowiada.
- Myśl, że nie będzie mnie tutaj dla moich dzieci, była dla mnie znacznie bardziej druzgocąca i nie do przyjęcia - dodaje.
3. Nowa nadzieja
W Kolorado poznał onkologa, który rozpoczął leczenie systemową chemioterapią. Szybko zauważył, że działa, ponieważ niektóre guzy się zmniejszyły.
Choć była to pozytywna wiadomość, lekarze zdali sobie sprawę, że Packard potrzebował bardziej intensywnego leczenia, aby osiągnąć stan umożliwiający operację usunięcia pozostałych guzów. Jego przypadek omówiono na wielodyscyplinarnym spotkaniu, podczas którego chirurg onkolog miał pomysł, jak leczyć przerzuty do wątroby.
U Packarda wykonano infuzję przez tętnicę wątrobową (HAI). Pod skórę wszczepiono mu pompę, która dostarcza wysokie dawki chemioterapii bezpośrednio do wątroby.
Kiedy Packard usłyszał o tej terapii, nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo zmieni ona jego sytuację. W tamtym czasie planował testament i pogrzeb i myślał, że to po prostu kolejna eksperymentalna metoda, która nie przyniesie żadnych rezultatów.
4. Wyleczony
Dzięki temu, że leczenie przynosiło skutek, ojciec dwójki dzieci zakwalifikował się do operacji wątroby. Guzy usunięto również z jelita grubego, Packard rozpoczął też radioterapię.
- Mniej więcej rok po rozpoczęciu leczenia, zostałem uznany za wolnego od choroby - opowiada mężczyzna.
Packard chętnie opowiada swoją historię innym i namawia do tego, by konsultować z lekarzem wszelkie nietypowe objawy. Zachęca też do regularnych kolonoskopii od 45. roku życia.
- Czuję teraz ogromną wdzięczność wobec wszystkich ludzi, którzy pomogli mi dojść do tego punktu. Chcę wykorzystać ten czas nie tylko, by spędzać go z moimi dziećmi i cieszyć się wszystkim, co życie ma do zaoferowania, ale także, by dawać coś od siebie i pomagać innym, którzy znajdują się w podobnej sytuacji - podkreślił.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl