Za granicą grozi więzienie. "W polskich szkołach to absolutna norma"
Koniec roku szkolnego to czas wyczekiwany przez większość uczniów. Jednak podczas gdy szkoła powinna kończyć się w dniu apelu 20 czerwca, dla wielu dzieci wystawienie ocen oznacza, że nie trzeba już przychodzić na lekcje. Okazuje się, że podobnego zdania jest część rodziców.
1. Uczniowie wyjeżdżają już w kwietniu
Takie wagary po wystawieniu ocen nie podobają się jednak wielu pedagogom. Tym bardziej, że odbywają się przy pełnej aprobacie rodziców, którzy nierzadko urlopy planują już w czerwcu, uznając, że przed pełnym wakacyjnym sezonem jest taniej i mniej tłoczno.
W niektórych krajach, by ukrócić takie procedery, wprowadzono karę grzywny lub więzienia dla rodziców, których dzieci mają nieusprawiedliwione nieobecności. Tak jest np. w Austrii, gdzie mogą się spodziewać od 400 euro grzywny do dwóch tygodni więzienia, a także w Szwecji, gdzie grzywna wynosi nawet do 50 tys. koron, czyli niemal 19 tys. zł.
- U nas jest kompletna samowolka. Rodzic może usprawiedliwić każdą nieobecność dziecka w szkole, a my nie mamy prawa dopytać o szczegóły. W efekcie nieobecności dzieci, często spowodowane wyjazdami urlopowymi w środku roku, to w polskich szkołach absolutna norma - mówi Bogumiła Cichacz, dyrektorka SP 70 w Łodzi, w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
- Rodzice piszą w usprawiedliwieniu "sprawy prywatne" albo "sprawy rodzinne". Często czytam "z powodu choroby", ale kłamstwo ma krótkie nogi. Dzieci mówią: "Jaś jest nad morzem" albo "Zosia wyjechała na Teneryfę". Żyjemy w czasach mocno rozwiniętych mediów społecznościowych, więc zdarza się, że oglądam rodzinne zdjęcia moich uczniów ze słonecznych plaż - dodaje Bartłomiej Rosiak, nauczyciel języka polskiego w szkole podstawowej.
2. "Szkoła powinna uczyć obowiązkowości"
Rosiak przyznaje, że uczniowie potrafią wyjeżdżać z rodzicami na wakacje już w kwietniu. Raz od jednego z podopiecznych, który w tym miesiącu wrócił opalony z Włoch, dostał magnesik na lodówkę. Przyznaje, że często przymyka oko na takie zachowania, jednak zachęca rodziców, by nie kłamali.
- Szkoła powinna uczyć obowiązkowości. Zabierając dziecko na urlop w czasie, gdy reszta klasy się uczy, pokazujemy, że zasady można obejść. Na dodatek coraz częściej spotykam się z postawą lekceważącą dorosłych i dzieci, bo uczniowie nie czują się nawet w obowiązku uzupełnić materiał, który reszta klasy przerabiała, gdy oni odpoczywali. "Przecież go nie było" - tłumaczą rodzice. No i jak nauczyciel ma wtedy zareagować? - pyta Cichacz.
Dyrektorka podkreśla, że co roku przy rozdawaniu świadectw zostaje ich około 50-60 sztuk. Nie ma ich komu wręczyć, bo dzieci są już w tym czasie na wakacjach. Jej zdaniem dobrym pomysłem jest wprowadzenie zasady, że to lekarz, a nie rodzic, wypisuje uczniowi zwolnienie do szkoły.
A jak to wygląda formalnie? Uczniowie powinni chodzić do szkoły także po wystawieniu ocen, a nauczyciele muszą w tym czasie prowadzić zajęcia i sprawdzać listę obecności. Zgodnie z prawem oświatowym na osobach do 18. roku życia spoczywa obowiązek szkolny. Oznacza to również, że ich nieobecność muszą wytłumaczyć rodzice lub opiekunowie. Uczeń nie może więc opuszczać lekcji. Nie ma też żadnego formalnego przyzwolenia na opuszczanie zajęć przez uczniów pełnoletnich.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl