Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. Szkoły będą jak kopalnie? Eksperci o wytycznych MEN

Dotychczas tylko w Izraelu odnotowano wzrost zakażeń po powrocie dzieci do szkół
Dotychczas tylko w Izraelu odnotowano wzrost zakażeń po powrocie dzieci do szkół (pixabay)

Ministerstwo Edukacji opublikowało wytyczne dotyczące powrotu dzieci do szkół. Cały czas pojawiają się wątpliwości, czy zalecenia mycia i dezynfekcji rąk są wystarczające, a rezygnacja z maseczek i dystansu społecznego nie jest zbyt pochopna. Czy szkoły mogą stać się nowym ogniskiem koronawirusa?

1. 1 września dzieci wrócą do szkół

Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski zaprezentował nowe wytyczne MEN i MZ dla szkół, do których uczniowie wrócą 1 września. Decyzją władz nowy rok szkolny będzie utrzymany w modelu tradycyjnym.

Niektórzy eksperci i rodzice są zdziwieni faktem, że w nowych wytycznych nie ma obowiązku zasłaniania ust i nosa podczas zajęć.

Koronawirus: Zdaniem polskich naukowców dzieci nie stanowią tak dużego zagrożenia, jak objawowi dorośli
Koronawirus: Zdaniem polskich naukowców dzieci nie stanowią tak dużego zagrożenia, jak objawowi dorośli (East News)

2. Jak będą wyglądały lekcje?

Zobacz film: "Koronawirus u dzieci"

Minister edukacji mówił o możliwych trzech modelach prowadzenia zajęć.

"Podstawowym jest tradycyjny, z powrotem dzieci do szkół, przy zastosowaniu się do wytycznych Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Edukacji. Jeżeli zdarzyłoby się, że na jakimś fragmencie naszego terytorium będzie znacznie większe zagrożenie niż na pozostałej części kraju, wówczas możliwe będzie też całkowite przejście na model zdalny". Dodawał, że będą to "sytuacje wyjątkowe". Jednak zdecydowana większość szkół będzie uczyła się według modelu tradycyjnego.

Minister zapewnił też, że nie ma planów zmniejszenia liczebności klas w modelu tradycyjnym. W przypadku zmiany modelu nauczania, dyrektor placówki może podjąć taką decyzję. Jedynie w kilku powiatach tzw. "żółtych" i "czerwonych" mogą być dodatkowe obostrzenia.

W przypadku, gdy w szkole dojdzie do zarażenia koronawirusem, wdrożony będzie model mieszany lub taki, w którym wszystkie zajęcia szkolne w pełni będą odbywały się zdalnie.

"Jednak w modelu mieszanym oraz modelu zdalnym dyrektor szkoły taką decyzję może podjąć dopiero po uzyskaniu zgody organu prowadzącego oraz inspektora sanitarnego" - poinformował minister.

Model mieszany będzie wdrażany np. wtedy, gdy poszczególni uczniowie lub ich grupy znajdą się w kwarantannie i wówczas - po pozytywnej opinii inspektora sanitarnego - będą oni zdalnie kontynuowali kształcenie.

Szef MEN poinformował, że kształcenie na odległość będzie również obowiązywało uczniów z chorobami przewlekłymi, którzy okażą zaświadczenie lekarskie.

"Uczeń, który będzie miał tego typu zalecenie, to nie powinien np. chodzić do sklepu, wyjeżdżać na wakacje i leżeć na plaży, nie powinien być na boisku itd. Ta opinia lekarska ma także swoje dalsze konsekwencje, ona będzie w bardzo mocny sposób ograniczała swobodę poruszania się tego ucznia i rodzic powinien się poważnie zastanowić, czy w każdym przypadku powinien usilnie zabiegać o taką opinię" - podkreślił.

3. Specjalna izolatka dla chorych dzieci

Izabela Kucharska, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego, apeluje, aby w każdej ze szkół zorganizowano specjalną salkę, w której mogłyby przebywać dzieci z objawami grypopodobnymi.

"Rekomendujemy, żeby każda placówka miała dedykowaną izolatkę, w której dziecko z objawami mogło przebywać odseparowane od pozostałych uczniów" - mówiła podczas konferencji.

Kucharska zaleciła też, aby dziecko, u którego rodzic zaobserwuje objawy grypopodobne, pozostało w domu i odbyło konsultacje z lekarzem.

Przedstawiła również procedurę, co zrobić, gdy objawy wystąpią u dziecka już w szkole, w trakcie zajęć.

"Nauczyciel powinien pamiętać o tym, aby możliwie jak najszybciej dziecko odseparować od pozostałych uczniów z klasy - rekomendujemy, żeby każda placówka miała dedykowaną tzw. izolatkę, czyli miejsce, w którym to dziecko będzie mogło bezpiecznie przebywać do czasu podjęcia decyzji, a następnie w konsultacji z dyrektorem, rodzicem, temu dziecku należałoby zmierzyć temperaturę i w zależności od wyników temperatury, w konsultacji z rodzicami podejmowana jest decyzja, czy dziecko może kontynuować naukę, czy rodzice powinni odebrać dziecko ze szkoły" - wyjaśniała.

4. Liczba uczniów w klasach powinna być pomniejszona

Prof. Krzysztof Simon, lekarz chorób zakaźnych, w rozmowie z WP Parenting odniósł się do zaleceń MEN, a zniesienie obowiązku przebywania w maseczce uznał za racjonalny tylko w przypadku najmłodszych.

- Jeśli chodzi o maseczki, to uważam, że dzieci nie da się upilnować, one i tak by ich nie nosiły. Dzieciom trudno jest przetłumaczyć, czym jest wirus i dlaczego należy zasłaniać nos i usta. Starsze dzieci w liceum czy nastolatkowie rozumieją więcej, w ich przypadku to ma sens - stwierdził.

Profesor ma jednak jedną radę dla rządzących: klasy powinny być odpowiednio przystosowane do stanu, jakim jest epidemia.

- Klasy należałoby rozparcelować na mniejsze grupy np. 10-osobowe, a dzieci pousadzać tak, aby zachowany był między nimi odpowiedni dystans. Zrezygnowałbym też z zajęć, które taki dystans uniemożliwiają, tak jak to zrobiły inne państwa Europy (we Włoszech na jedno dziecko przypada jedna ławka - red.). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie szkoły mają warunki, aby wprowadzić takie zmiany, ale jeśli chcemy uniknąć większej liczby zakażeń, wydaje mi się to konieczne - powiedział.

Prof. Krzysztof Simon zapytany o to, czy w związku z brakiem surowych restrykcji szkoły, tak jak kopalnie, mogą stać się nowym ogniskiem zakażeń, stwierdził, że dzieci z reguły przechodzą wirusa bezobjawowo, są tzw. ograniczonymi przenosicielami i wśród nich wirus słabo się szerzy. Jeśli już zarażają, to najczęściej opiekunów. Niemniej jednak istnieje ryzyko, że w szkołach będzie dochodziło do nowych zakażeń, zwłaszcza jeśli przyjdą do niej dzieci z innymi chorobami współtowarzyszącymi.

- SARS-CoV-2 jest szczególnie niebezpieczny dla dzieci z chorobami współtowarzyszącymi. One nie mogą w ogóle przychodzić do szkoły! - dodał ekspert.

Profesor Simon uważa też, że nauczyciele powinni mieć zapewnione dobrej jakości maski - a nie te chirurgiczne. Dydaktycy często zarażają się sezonowymi przeziębieniami, więc nie można wykluczyć, że nie zarażą się koronawirusem.

- Nauczyciele powinni zakładać profesjonalne maski dla dorosłych, najlepiej z filtrami PF2 lub PF3. Ich skuteczność jest najwyższa - podsumował prof. Simon.

Podobnego zdania jest dr Grzesiowski, który kilka dni temu w rozmowie z WP Parenting powiedział, że to nie w dzieciach należy upatrywać głównych roznosicieli wirusa.

- Analizy ognisk zakażenia w rodzinach pokazują, że dzieci są raczej ofiarami COVID-19, ponieważ najbardziej zarażają objawowi dorośli. Nie ulega wątpliwości, że dzieci też chorują, jednak one zarażają głównie rodziców, którzy są z nimi w bliskim kontakcie - mówił dr Grzesiowski.

5. Powrót do szkół w innych krajach

W Norwegii, w której dzieci poszły do szkół już w kwietniu, nie odnotowano żadnych dużych ognisk zakażeń. Klasy zredukowano do maksymalnie 15 uczniów i utrzymywany jest tam dystans społeczny.

Z kolei w Niemczech, które przechodzą obecnie drugą falę koronawirusa, minister edukacji Nadrenii Północnej-Westfalii Yvonne Gebauer zapowiedziała, że maseczki będą obowiązkowe dla uczniów nawet w klasach. W wywiadzie dla stacji WDR2 sprecyzowała, że za naruszenie obowiązku noszenia maski, uczniowie mogą zostać wydaleni ze szkoły.

Maseczka może być ściągnięta tylko, gdy będzie to niezbędne z "powodów edukacyjnych lub medycznych". W takich przypadkach odległość dzieci od nauczyciela nie może być mniejsza niż 1,5 m. Jeśli to nie będzie możliwe, to również nauczyciel musi założyć maskę. W Niemczech dzieci poszły do szkół już 3 sierpnia.

Głos w sprawie powrotu dzieci do szkół zabrał także Donald Trump. Prezydent Stanów Zjednoczonych już w lipcu, mimo stałych wzrostów zakażeń w całym kraju, powiedział, że szkoły w USA powinny zostać ponownie otwarte. Zastrzegł jednak, że decyzja w tej sprawie zależy od gubernatorów stanowych. Zdaniem republikanina "dzieci mają silny system odpornościowy, co powoduje, że nie przyniosą wirusa do domu i nie narażą na ryzyko zakażenia rodziców i krewnych w starszym wieku", dlatego nie ma nic przeciwko, aby jego syn także wrócił do stacjonarnego nauczania.

Dzieci powróciły do szkół także w Izraelu, tam jednak statystyki pokazały wzrost zakażeń.

Większość państw dopiero wyda rozporządzenia dotyczące nauczania w zbliżającym się roku szkolnym.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze