Synku, błagam cię, nie umieraj. 6-letni Patryk potrzebuje naszej pomocy
Mamo, czy ja będę żył? - pyta 6-letni Patryk Galia, u którego lekarze wykryli guza mózgu. Nowotwór zajmuje już znaczną część organu i wciąż rośnie. Lekarze w Polsce są bezradni. Operacja nie pomoże. Szansą na wyleczenie jest kosztowna terapia protonowa w kalifornijskiej klinice.
Leczenie kosztuje 271 tys. dolarów. Do tej pory zebrano połowę kwoty. Zostało niewiele czasu. Chłopiec powinien znaleźć się w klinice w lutym.
1. Lewe oczko
-Nie wiem, jak mogło dojść do tego, żeby w głowie naszego synka tkwiła niezauważona, tak niewyobrażalnie groźna bomba, nie dając żadnych oznak swojej obecności - mówi Iwona Galia, mama chłopca.
Chłopiec rozwijał się normalnie, nie odczuwał żadnych dolegliwości. Bilans 4-latka potwierdził, że Patryk jest zdrowy i rośnie prawidłowo. Zaniepokoiło lekarza tylko jego lewe oczko. Potwierdzili to okuliści, do których został skierowany.
- To oko zdradzało coś niepokojącego. Coś, czego ja wcześniej nie zauważyłam, mimo że wpatrywałam się w nie każdego dnia - opowiada mama chłopca.
Lekarze skierowali Patryka na tomograf głowy, zlecono inne badania. Chłopiec trafił na oddział neurochirurgii Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Zaczęła się walka o jego życie.
2. Lekarz miał strach w oczach
Rodzice czuli, że coś złego dzieje się z ich synem. Gdy usłyszeli od lekarza słowa: "Zapraszam państwa do gabinetu", wiedzieli, że nie wróży to nic dobrego. Diagnoza, którą usłyszeli, była ja wyrok.
- Patryk w mózgu miał torbielowaty 9-centymetrowy guz, w okolicy skrzyżowania i lewego nerwu wzrokowego, tak duży, że pokrywał znaczną część całego mózgu. Spytałam lekarza, czy syn będzie żył i żałowałam tego pytania, bo miał strach w oczach - opowiada kobieta.
Chłopiec czuł się coraz gorzej, stracił wzrok w lewym oku. W marcu 2015 roku przeszedł pierwszą z dwóch operacji. Miejsce, z którego wycięto guz, wypełniono roztworem wody. Ale lekarze nie byli w stanie całkowicie usunąć nowotworu. Kolejne badania i następne złe wiadomości. Guz w głowie Patryka znów zaczął rosnąć.
Rok później chłopiec przeszedł kolejną operację, która nie przyniosła dobrych efektów. Pojawił się niedowład prawej strony ciała. Lekarze nie zdecydowali się na kolejny zabieg, by nie nie narażać chłopca, mimo że wyniki były fatalne. Możliwości leczenia operacyjnego zostały wyczerpane.
- Nowotwór cały czas rośnie. Boimy się, że będzie naciskał na nerwy i zaburzy wiele funkcji organizmu. Uszkodzi mózg - wyjaśnia Iwona Galia.
3. Dr Andrew L. Chang - ostatnia nadzieja dla Patryka
Zdesperowani rodzice nie poddali się. Zaczęli szukać ratunku. Usłyszeli o terapii protonowej w Kalifornii. Skontaktowali się ze specjalistą. Doktor Andrew L. Chang przeanalizował wyniki badań i podjął się leczenia. Według niego, chłopiec ma 90 proc. szans na wyleczenie.
Lekarz przygotował plan działania. Wyjaśnił rodzicom korzyści i zagrożenia wynikające z terapii. Jest pełen nadziei, że się uda.
- Na świecie jest tylko kilka klinik, które prowadzą leczenie metodą protonową. Dr Chang ma dobre wyniki - informuje mama Patryka.
Patryk jest zmęczony i osłabiony, ale nie skarży się. - Jest bardziej nerwowy, wiele przeszedł i nacierpiał się. Rozumie, że czeka go następny etap leczenia - zaznacza mama. Sześciolatek w Kalifornii będzie mieszkał w przyszpitalnym hotelu, gdzie działa małe przedszkole. Nie będzie odczuwał, że jest w szpitalu.
Rozpoczęła się walka z czasem. Patryk musi dojechać do amerykańskiej kliniki do końca lutego. Czeka go 3-miesięczne leczenie.
- Jeśli stawimy się w klinice w Stanach Zjednoczonych, mamy szansę wrócić stamtąd ze zdrowym synkiem. 90 proc. szans, przy trzeciej wznowie nowotworu, jest wprost nie do pojęcia. Pomóżcie nam zdobyć tę ogromną kwotę – apeluje matka chłopca.
Pieniądze na leczenie Patryka można wpłacać za pośrednictwem strony fundacji Siepomaga.