Skutki leczenia choroby nowotworowej. "I nagle z czarnej, owłosionej głowy robi się pustka, chłodna, łysa, blada mała szypułka"
Masz dwadzieścia parę lat i masz raka. To dla ludzi jest dziwne i szokujące. Jesteś łysy i masz na sobie sportową bluzę. Jesteś dla nich dresem, kibolem. To już nie jest dziwne. A Ty po prostu masz raka. Kiedy usłyszałem diagnozę: rak, nie wiedziałem jak to będzie. Początkowo przy leczeniu nie zmieniało się nic w wyglądzie. No może poza wagą, która dość szybko spadała. Ale twarz dalej ta sama, włosy się trzymały, ubrania przykrywały wadę postawy. Dawny ja.
Ale przyszedł szczególny moment. Z całego leczenia zapamiętam go na zawsze. Moment kiedy zaczynają wypadać włosy. Początkowo to dziwne uczucie, ciekawość. Wykradasz jednego za drugim. To z głowy, to z brody, to z nóg. A one pozostają między palcami. I tak na drugi dzień budzisz się a na poduszce mnóstwo włosów. Idziesz się kąpać a wraz z wodą spływają włosy.
I nagle przychodzi ten moment. Trzeba sięgnąć po maszynkę. Nie ma odwrotu. Na głowie i tak już niewiele zostało. A te resztki wyglądają strasznie. I nagle z czarnej, owłosionej głowy robi się pustka, chłodna, łysa, blada mała szypułka.
Patrzysz w lustro i niedowierzasz. Dotykając głowy czuje nowe doznania, nigdy wcześniej mi nie znane. Dotyk odkrywam na nowo. Ale to już nie ta sama głowa.
Leżąc w łóżku, skacząc po kanałach w telewizji natknąłem się na film chemia. Przypadek. Nie sądzę. Historia, którą przeżywam, jest na ekranie. Tam oczywiście zupełnie inna, filmowa. Ale emocje te same. Poruszające. Mnie ruszają, bo ktoś przede mną pokazuje to co sam czuje i w czym tkwię.
No i wreszcie spotkanie z ulicą. Wygląd zmienia się diametralnie. Tylko parę ruchów maszynki do golenia a mamy do czynienia z zupełnie innym człowiekiem. Mówi się, aby nie oceniać po wyglądzie. Nic bardziej mylnego. Każdy patrzy i ocenia.
Przychodzę pierwszy raz do znajomych, którzy nie wiedzą o chorobie. Nagle jeden zrywa się przy powitaniu i już chce zadać głupie pytanie, z cyklu moich ulubionych: coś ty sobie zrobił na głowie. Po czym wydaję bezdźwięczne nic i sam sobie uświadamia z czym ma do czynienia.
Najbliżsi jasno mówią, że wyglądam inaczej, tak jakby łyso śmieją się. W sumie po leczeniu wiele osób przyznało: wyglądałeś tragicznie. Nigdy więcej nie możesz mieć krótkich, a co dopiero brak włosów. Już zostań z tymi swoimi zakolami.
Ale na ulicy ludzie się gapią, patrzą prosto w oczy. Niektórzy z szyderczym uśmiechem mijają mnie ulicą, niektórzy widzą, że coś jest nie tak. Kupiłem specjalnie czapkę. Nigdy, przez całe życie nie nosiłem czapek, bo uważałem, że źle w nich wyglądam. Teraz okazała się ona moją przykrywką. Ale i tak wyglądałem dziwnie. Będąc w kolejce po bilet do kina, pewna dziewczyna zareagowała śmiechem na mój wygląd. Prosto w twarz. Zdjąłem czapkę, wykrztusiłem: mam raka, rzuciłem równie kąśliwy uśmiech i odszedłem. Nie dałem się złamać. Dałem jej nauczkę do końca życia. Bo ona z kina wyszła.
Innym razem przyszedłem na zajęcia, po chemii, umęczony, zmarznięty. Ubrałem tak naprawdę cokolwiek, co miałem pod ręką. Do tego łysa głowa, podkrążone oczy, blada cera. Wyglądałem jak narkoman. Tak też przez prowadzącego zostałem potraktowany. Górował nade mną, wyśmiewał, dociskał, starał się dopiec i upokorzyć przed grupą. Następnego dnia przyniosłem zwolnienie z wcześniejszych zajęć z wpisaną diagnozą. Teraz ja górowałem. W sensie my. Ja z rakiem.
Zobacz także:
Ale najśmieszniejsza historia przy tym wszystkim to spotkanie z przyjacielem. Siedzimy z winem w knajpce, już po diagnozie, wiem, że będzie chemia itd. I nagle zmiana tematu i rzucam, że muszę skoczyć do fryzjera. On patrzy na mnie i bez chwili zastanowienia rzuca, a po co i tak będziesz łysy. Tylko to nie było złośliwe a śmieszne. Bo umiejętność wypowiadania słów to cenna umiejętność.
I w tym wszystkim zostaje mi smutne wspomnienie. Raka już nie ma. Głowa znowu zarasta bujną czupryną. Ale patrzę w oczy obcych ludzi i zastanawiam się co by mi powiedzieli, gdyby mnie znowu takiego zobaczyli. Ale nie oceniajmy po wyglądzie …