Skandal na lekcji w Poznaniu. "Mam ci ściągnąć gacie?”
Rodzice ucznia jednej z poznańskich podstawówek od półtora roku próbują dowieść winy nauczycielki, która rzekomo znęcała się nad ich synem. Miała go siłą wyprowadzić na korytarz i krzyczeć "chcę zobaczyć twój tyłek, pokażesz mi?". Mimo że sprawa trafiła do dyrekcji, komisji dyscyplinarnej oraz samego ministerstwa, a jako dowód przedstawiono nagranie audio, nie wiadomo, czy kobieta została ukarana.
1. Agresja nauczycielki
Portal "Głos Wielkopolski" poinformował o wstrząsającej sytuacji, która miała mieć miejsce w Szkole Podstawowej nr 84 w Poznaniu. Według rodziców jednego z uczniów nauczycielka zachowywała się agresywnie w stosunku do dzieci.
- W pewnym momencie chwyciła naszego syna mocno za nadgarstek i szarpiąc, wyprowadziła na korytarz. Taką wersję wydarzeń usłyszeliśmy – powiedzieli w rozmowie z portalem.
Para od razu zgłosiła sprawę dyrekcji, która zorganizowała spotkanie zarówno z nimi, jak i nauczycielką. Nic się jednak nie wydarzyło.
Jak się okazało, ktoś nagrał całe zajście. Z relacji portalu wynika, że słychać na nim takie frazy jak: "Chcę zobaczyć twój tyłek, pokażesz mi?”, "Mam ci ściągnąć gacie?”, "Szlag mnie trafi!", "Umiesz mówić?", "Jak ty do mnie mówisz? Kim ja dla ciebie jestem?".
2. Komisja dyscyplinarna
Rodzice zgłosili sprawę do Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli, który formalnie obwinił kobietę o naruszenie praw dziecka. Wprawdzie nauczycielka przyznała się do podniesienia głosu na dziecko, ale ostatecznie komisja dyscyplinarna uniewinniła ją, ponieważ nie potwierdzono "popełnienia zarzucanego czynu".
Według nauczycielki chłopiec był bardzo niegrzeczny podczas pobytu na świetlicy - wyrzucał dzieciom jedzenie przez okno, bił je, dokuczał i przezywał. Podniosła głos, bo wszystkie inne metody zwrócenia mu uwagi zawiodły.
- Wydaje mi się, że to właśnie wtedy podniosłam głos i pytałam, czy ja mam tak zachowywać się i robić, jak on zachowuje się wobec innych dzieci - powiedziała podczas rozmowy dyscyplinarnej.
Ponadto uznano, że nagranie przedstawione przez rodziców ucznia nie jest wiarygodnym dowodem w sprawie, ponieważ nie można jednoznacznie orzec, czy powstało 26 października 2021 r., w dniu całego zajścia.
Wynik komisji dyscyplinarnej nie usatysfakcjonował rodziców, którzy następnie złożyli skargę do Ministerstwa Edukacji i Nauki. Tu z kolei kontrola wykazała, że "nie zapewniono bezpieczeństwa dziecka, naruszając przy tym jego prawo do poszanowania godności". Nie wiadomo jednak, czy nauczycielka poniosła jakieś konsekwencje.
- Sprawa została wyjaśniona na wszystkich szczeblach, nie mogę jej komentować ze względu na obowiązujące przepisy - powiedziała portalowi dyrektorka szkoły Aleksandra Stachowska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl