Skandal na półkoloniach. Nagle dziecko pokazało opiekunkom papierek
Słodka nagroda po ukończeniu miejskiej zabawy wywołała niemałe poruszenie wśród młodych uczestników. W krówkach, które otrzymały dzieci, znalazła się masa wulgaryzmów. Opiekunkom odebrało mowę.
1. Nietrafiona nagroda
Uczestnikami półkolonii w Krakowie były dzieci w wieku od siedmiu do 13 lat. Jedną z atrakcji była gra miejska na Rynku Głównym, którą zorganizowała zewnętrza firma specjalizująca się w takich wydarzeniach.
Zabawa była dobrze zorganizowana, dzieci miały sporo frajdy. Finał gry miejskiej odbył się w Ministerstwie Tajemnic - "magicznej kawiarni". Tam też opiekunki uczestników półkolonii rozdały symboliczne prezenty.
Dla jednych nagrodą były magnesy, a inni otrzymali opaski. Krówki - także będące prezentem związanym z grą - zostały wręczone dzieciom następnego dnia. Nikomu nie przyszło do głowy, że w słodyczach może być coś niestosownego.
Po rozpakowaniu cukierków do wychowawczyń podeszła jedna z dziewczynek. Szybko się okazało, że slogany znajdujące się w opakowaniach po krówkach nie są przeznaczone dla oczu najmłodszych.
- Zapytała nas, o co chodzi, pokazując papierek po krówce. Jak przeczytałyśmy tekst widniejący w środku opakowania krówki, to zaniemówiłyśmy. Od razu kazałyśmy dzieciom, by nie czytały tego, co tam jest napisane i oddały nam wszystkie papierki. Na szczęście to zrobiły, a my starałyśmy się szybko je zebrać - wyjaśnia jedna z opiekunek w rozmowie z "Wyborczą".
2. Fatalna pomyłka
Wychowawczynie zaniemówiły, gdy przeczytały treść opakowań - "Dziś jest ch#jowo, ale dopiero jutro zostaniesz srogo wydymany", "Nie możesz znaleźć fajnej pracy? Może dlatego, że jesteś j#banym d#bilem", "Ciągnij druta. Pozdro", "Jesteś brzydsza niż k#winox".
Te jakże inspirujące hasła wydrukowano na opakowaniu wśród wizerunków duszków i eliksirów. "Zakazane krówki" są produkowane przez prywatną manufakturę słodyczy i przeznaczone są dla dorosłych.
Producenci w rozmowie z "Wyborczą" podkreślili, że nie wymyślają sloganów, a powstają one na zlecenie kawiarni. W sklepiku Ministerstwa Tajemnic rzeczywiście można się w nie zaopatrzyć. Są dostępne też cenzuralne wersje z wróżbami.
Manager kawiarni podkreśla, że "zakazane krówki" sprzedawane są osobom pełnoletnim. Większość klientów kupuje je w ramach żartu. Jak doszło więc do tego, że wulgarne słodycze trafiły do najmłodszych z półkolonii?
- Nie przekazywaliśmy nagród. To organizatorka akcji z zewnętrznej firmy, która u nas wynajmuje czasami salę na takie eventy, funduje nagrody i może je kupić w naszym sklepiku. Krówki z tymi hasłami są specjalnie oznaczone i w innym opakowaniu. Pani została poinformowana, co to są za słodycze - przekazał manager "Wyborczej".
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl