Sąsiedzi kazali mu posprzątać zabawki synka. Bałagan "razi ich w oczy"
Ian Gregorio, 31-letni ojciec z Massachusetts był zaskoczony, kiedy otrzymał anonimowy list od sąsiadów. Zarzucono mu niedbalstwo i narażenie dzieci na niebezpieczeństwo. Wszystko przez zabawki w ogrodzie.
3-letni synek Gregoria, Rylan, choruje na autyzm. W ogrodzie chłopiec stworzył swój własny plac zabaw, na który składają się poukładane przez niego plastikowe zabawki i sprzęty ogrodowe.
Ojciec dziecka przekonuje, że dla Rylana to prawdziwa bajkowa kraina.
"Cześć rupieciarze! Zróbcie sąsiadom przysługę i zabierzcie z trawnika wszystkie te śmieci, które tam przechowujecie. Aż oczy bolą od patrzenia na ten bajzel. Podejrzewamy też, że to może być zagrożenie dla dzieci. Te rzeczy są brudne i niebezpieczne" – liścik o takiej treści otrzymał Ian Gregorio od swoich sąsiadów.
Mężczyzna czuje się urażony i nie rozumie, dlaczego zabawki jego dziecka wywołały taką wściekłość. – Czy to naprawdę takie złe, że pozwalam mojemu choremu synkowi znaleźć taki sposób zabawy, jaki będzie mu najbardziej odpowiadał i go stymulował? Może nieco go rozpieszczam, ale nie uważam, żebym robił coś złego – tłumaczy Gregorio w rozmowie z telewizją NBC.
Ojciec 3-letniego Rylana nie zamierza usuwać zabawek z podwórka. – Nie odbiorę mu radości – mówi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl