Matka podliczyła wydatki na dziecko. Chłopiec boi się, że go oddadzą
"Być rodziną zastępczą w 2023 roku to zupełnie inne wyzwanie finansowe niż być nią sześć lat temu" - pisze dr Anna Krawczak z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Użytkowniczka Facebooka prowadząca konto "Matka zastępcza" poszła o krok dalej i pokusiła się o proste wyliczenie, ile co miesiąc wydaje na swoich podopiecznych.
1. Rodziny zastępcze w inflacji
23 maja na Facebooku dr Anna Krawczak z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę zamieściła wymowny wpis dotyczący tego, ile rodziny zastępcze otrzymują pieniędzy na dziecko z budżetu państwa. Do wypowiedzi załączyła screeny dwóch przeciwstawnych wypowiedzi.
Jedna z nich, jak wynika z relacji, została zamieszczona przez organizatora rodzinnej pieczy zastępczej (czyli jednostki organizacyjnej powiatu), który stwierdzi, że rodziny zastępcze otrzymują dużo pieniędzy na dzieci, zwłaszcza, gdy pod uwagę weźmiemy także 500+. Funduszy jest ponoć tyle, że niektóre rodziny stać na zapewnienie sobie wakacyjnych wyjazdów i to kilka razy w roku, w tym wycieczki zagraniczne.
Wypowiedź dr Krawczak zestawiłą z historią pewnego 16-latka przebywającego w rodzinie zastępczej. Nastolatek wyznaje, że ma "super wujka i ciocię", ale jego opiekunowie zamartwiają się, że z powodu braku pieniędzy będą zmuszeni zrezygnować z bycia rodziną zastępczą. Wówczas on sam trafiłby do domu dziecka. Dodaje, że od dłuższego czasu żyje w strachu, a pisze wszystko z "fejkowego" konta, "żebyście za dwa dni nas nie odebrali".
Dr Krawczak wyliczyła, jak ogromna przepaść dzieli rok 2016 a 2023 pod kątem wynagrodzenia rodzin zastępczych w świetle obecnej inflacji.
"W roku 2016, bo do tego okresu się odnoszę, wspomniane świadczenie na utrzymanie dziecka stanowiło 53% wartości płacy minimalnej, natomiast dziś to samo świadczenie na dziecko wynosi 34% wartości płacy minimalnej. Na tym skończę wyliczenia, ponieważ już ten szybki rachunek pokazuje nam dobitnie, że być rodziną zastępczą w 2023 roku to zupełnie inne wyzwanie finansowe niż być nią sześć lat temu. Powiedziałabym nawet, że to, co w 2016 roku wymagało w miarę skrzętnego planowania budżetu rodziny zastępczej, w 2023 roku urosło do rangi 12 prac Herkulesa" - napisała.
Ekspertka dodała, że gdyby w tym roku chciała zostać rodziną zastępczą, powstrzymałoby ją to, że nie byłoby jej na to stać finansowo.
"Dysproporcja między wysokością świadczeń, a stopą inflacyjną i ekonomiczną rzeczywistością Polski sprawia, że być rodziną zastępczą w 2023 roku oznacza spauperyzować się. Ja się spauperyzować nie mogę, ponieważ dziś wiem to, co kilka lat temu mogłam jedynie podejrzewać: dzieci przychodzące do rodzin zastępczych przychodzą z bagażami wypełnionymi takimi kamieniami i głazami wrzuconymi tam przez rodziców biologicznych, że ich rozładunek trwa po pierwsze latami idącymi w dekady, a po drugie wydatnie w tym rozładunku pomagają na przykład wizyty psychiatryczne, które w moim mieście kosztują 400 zł za godzinę, oraz grupowe terapie psychologiczne, które w moim mieście kosztują 2450 zł za semestr szkolny. Dzieci zaś mam w domu troje i mogę jedynie się roześmiać na słowa o tym, że ze świadczenia w wysokości 1189 złotych miesięcznie mogłabym opłacić psychiatrę, terapię, leczenie dentystyczne, codzienne utrzymanie dziecka i jeszcze pojechać na wakacje" - dodała.
2. "Pokaż mi, jak tarzać się w górze pieniędzy"
W podobnym tonie pisze użytkowniczka Facebooka prowadząca konto "Matka zastępcza". Kobieta wyliczyła, ile dostaje na dziecko i jak prezentują się jej podstawowe wydatki. Na mleko wydaje miesięcznie około 600 zł, na pieluchy 200, do tego 150 na słoiczki i 40 na chusteczki. Tylko za te kilka rzeczy musi więc zapłacić co miesiąc około 1050 zł. Wydatków jest jednak znacznie więcej.
"1189 zł - tyle dostajemy na utrzymanie dziecka, razem z 500+, mamy 1689. Po odjęciu kosztów jedzenia, pampersów i chusteczek zostaje 639 zł. Jakby tyle zostawało nam w kieszeni może i można by było liczyć na wakacje all inclusive w jakimś egzotycznym kraju, ale! Wbrew pozorom taki maluch zużywa też wodę, prąd, gaz. Nie doliczyłam również kosmetyków typu szampon, żel do mycia, kremy na odparzenia, bo nawet nie patrzę na to, ile tego używam. Nie dodałam kosztów przejazdu do lekarza czy na rehabilitację" - pisze "Matka zastępcza".
Kobieta dodaje, że jej wpis nie ma na celu żalenia się, ponieważ życie ją satysfakcjonuje. Widać jednak wyraźnie, że chciałaby zwrócić uwagę na istotną kwestię i przestrzec osoby, które decydują się na bycie rodziną zastępczą tylko dlatego, że wydaje im się, że to łatwa forma zarobku. Jest wręcz odwrotnie - zbyt niskie finansowanie takich rodzin sprawia, że wiele z nich ledwo wiąże koniec z końcem. A co dopiero myśleć o corocznych wakacjach.
"Jeśli jednak słyszę jak to mamy zajebiście i powinno być nas stać na wyjazdy na wakacje nawet dwa razy do roku to mam ochotę powiedzieć: pokaż mi jak to się robi! Weź dziecko na miesiąc, dwa, trzy, całe życie i pokaż mi jak gospodarować pieniędzmi dzieci i naszą wystrzałową pensją 4100 brutto i tarzać się w górze pieniędzy" - kończy ironicznie "Matka zastępcza".
Przypomnijmy, że w Polsce brakuje rodzin zastępczych. Od lat mówi się wręcz o zapaści systemu. Jak podaje portal rmf24.pl, od roku 2021 maleje liczba przeszkolonych kandydatów do pełnienia rodzinnej pieczy zastępczej. "Spadek o ponad 36 proc. dotyczył rodzin zastępczych zawodowych (z 663 do 423). W przypadku rodzin spokrewnionych było to niecałe 14 proc. (z 866 do 746) i mniej niż 6 proc., jeśli chodzi o rodziny zastępcze niezawodowe (z 2413 do 2556). Zmalała również - o ponad 32 proc. - liczba przeszkolonych kandydatów do prowadzenia rodzinnych domów dziecka (ze 102 do 69)" - czytamy w wyliczeniach portalu, który powołuje się na dane Najwyższej Izby Kontroli.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl