Ośmiomiesięczny Piotruś czeka na rodziców. "Robimy, co możemy, żeby znaleźć mu rodzinę"
- Pół dnia spędza w sali zabaw. Nie można go stamtąd wyciągnąć. Zaraża śmiechem, zaczepia, wpatruje się wielkimi brązowymi oczami - opowiada WP Parenting Agata Chmiela, wychowawczyni z ośrodka preadopcyjnego Tuli Luli w Łodzi, trzymając w ramionach Piotrusia. Według przepisów już za cztery miesiące nie będzie mógł być z Agatą i innymi ciociami, które dobrze zna. Trafi do domu małego dziecka. Chyba, że stanie się cud.
1. Domy dziecka nadal istnieją
Łódzki Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny Tuli Luli Fundacji Gajusz powstał z myślą o dzieciach, które są pozostawiane w szpitalu przez biologicznych rodziców.
- Wiemy, że dla rozwoju dziecka pierwsze miesiące są kluczowe. Taki maluch w szpitalu czy w placówce - choćby pielęgniarki i opiekunki były ze złota - często rozwija się słabiej niż w rodzinie. To kluczowy moment dla kształtującego się dopiero mózgu. Dziecko, które wie, że nikt nie podejdzie, gdy płacze, milknie. Staje się obojętne. Zapada się w sobie. Nie ma szansy nawiązać więzi, bo twarze nad nim cały czas się zmieniają. Dlatego stworzyliśmy miejsce, które ma w maksymalny sposób przypominać dom - mówi Aleksandra Marciniak z Fundacji Gajusz.
W Tuli Luli każdym niemowlęciem zajmują się cały czas te same trzy ciocie. Ograniczenie liczby opiekunów ma pomóc w budowaniu więzi, uporaniu się z traumą opuszczenia. Dzieci są rozpieszczane i tulone, bo dotyk - zwłaszcza w tym wieku - ma kluczowy wymiar dla rozwoju. W tym czasie ośrodki adopcyjne szukają dla nich rodziny.
- Przez sześć lat działania ośrodka było u nas 168 dzieci. 110 zostało adoptowanych, 25 trafiło do rodzin zastępczych, reszta albo wróciła do rodziny biologicznej, albo ze względu stanu zdrowia trafiła do hospicjum naszej fundacji. Piotruś za cztery miesiące kończy 12 miesięcy i nie będzie mógł z nami być. Choć robimy, co możemy, żeby znaleźć mu rodzinę, boimy się, że po raz pierwszy w historii Tuli Luli nie damy rady. Bardzo nie chcemy, żeby trafił do domu małego dziecka. Boimy się, że wszystkie postępy, jakie wykonał, zostaną cofnięte, a jego zaufanie do świata zrujnowane. U nas zajmują się nim ciocie, które w jednym momencie mają maksymalnie trójkę dzieci pod opieką. W domu dziecka jedna opiekunka będzie ich miała 15 - mówi Marciniak.
Domy małego dziecka w myśl polskiego prawa nie powinny już istnieć. Według przepisów każde dziecko do 10. roku życia ma trafić do rodziny zastępczej lub do rodzinnego domu dziecka. Tak się nie dzieje, bo rodzin zastępczych w Polsce dramatycznie brakuje.
- Szczególnie w Łodzi sytuacja jest trudna, bo to co roku do pieczy zastępczej trafia ok. 300 dzieci. Piotruś ma już osiem miesięcy i według przepisów może być u nas jeszcze cztery miesiące. Czas ucieka - mówi Marciniak.
2. Rodzice dla Piotrusia potrzebni od zaraz
- Staramy się, jak możemy, wspierać malucha w rozwoju, ale żaden ośrodek nie zastąpi mamy i taty. A już na pewno nie zrobi tego instytucjonalny dom dziecka, choćby zatrudnieni tam wychodzili z siebie. Piotruś potrzebuje rodziny, która czułość, miłość i uwagę skoncentruje właśnie na nim. To moje największe marzenie, że zgłosi się ktoś, kto da mu dom, kto będzie tylko dla niego - mówi wychowawczyni chłopca.
Dlaczego tak trudno znaleźć rodzinę dla Piotrusia? - Zdrowe maluchy z uregulowaną sytuacją prawną znajdują opiekunów błyskawicznie. Z Piotrusiem jest inaczej. Po pierwsze, ma nieuregulowaną sytuację prawną. Mama jest pozbawiona praw rodzicielskich, sytuacja taty nadal się waży. Dlatego szukamy rodziny zastępczej, a nie adopcyjnej. Po drugie, Piotruś ma problemy neurologiczne, choć robi wielkie postępy i rozwija się według szeroko pojętej normy. To od pracy terapeutycznej wykonanej właśnie teraz zależą rokowania na przyszłość - mówi Marciniak.
Piotruś jeszcze nie raczkuje, ale już pełza. Jeszcze sam nie podnosi się do wstawania, ale i tak wszędzie go pełno. Na zajęciach z fizjoterapeutą robi ogromne postępy. Największe wtedy, gdy jest zachęcany.
- Jeśli będzie wspierany i motywowany przez kochającego rodzica zastępczego, wierzymy, że będzie robił postępy. Boimy się, że w domu dziecka się podda - mówi jego wychowawczyni.
Poszukiwana jest para lub osoba samotna. Może być rodzina, która ma już dzieci. Piotruś byłby zachwycony rodzeństwem. Miejsce zamieszkania nie ma znaczenia. Przyszły opiekun Piotrusia nie musi być zawodową rodziną zastępczą.
- Może to być nawet osoba, która do tej pory o rodzicielstwie zastępczym w ogóle nie myślała. Jeśli okaże się, że ma predyspozycje, wyślemy ją na kurs w jej powiecie, a w tym czasie będzie mogła budować więź z Piotrusiem, poznawać go - mówi Marciniak.
- A gdy Piotruś trafi do nowego domu, będziemy pomagać i podpowiadać, także w kwestii terapii. Potrzebny jest ktoś, kto go pokocha, pokaże, że światu można ufać, pomoże mu się rozwijać - dodaje Agata.
Osoby zainteresowane opieką nad chłopcem mogą napisać maila pod adres rodzinazastepcza@gajusz.org.pl. W wiadomości powinien być krótki opis motywacji oraz numer telefonu.
- Oddzwonimy, wytłumaczymy na czym polega rodzicielstwo zastępcze, odpowiemy na pytania. Kandydaci na rodziców zastępczych po podpisaniu oświadczenia o zachowaniu poufności dowiedzą się więcej o sytuacji prawnej i zdrowotnej chłopca - mówi Marciniak.
- Liczymy, że zdarzy się cud. Piotruś jest gotowy na miłość. Potrzebne jest tylko serce, które go pokocha - dodaje.
Blanka Rogowska, dziennikarka Wirtalnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl