Trwa ładowanie...

Rodzice oburzeni słowami nauczycielki. "Szerzy rosyjską propagandę"

 Anna Klimczyk
01.06.2022 12:46
Rodzice oburzeni słowami nauczycielki
Rodzice oburzeni słowami nauczycielki (East News)

Dziennikarze Tok FM opisali sprawę nauczycielki ze szkoły muzycznej w Lublinie, która, jak twierdzą rodzice, poddaje ich dzieci prorosyjskiej propagandzie. - To jest nie do pomyślenia, by taka osoba pracowała w szkole - mówi jeden z rodziców.

spis treści

1. Rodzice są oburzeni słowami nauczycielki

Według relacji rodziców, 11 maja, podczas jednej z lekcji, nauczycielka plastyki z Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Karola Lipińskiego w Lublinie miała mówić m.in. o tym, że nie tylko Rosjanie są winni wojnie w Ukrainie, ale też Amerykanie i NATO. Opiekunowie zdecydowali się nagłośnić sprawę, gdyż skarga na zachowanie nauczycielki, skierowana przez nich do dyrektora placówki, pozostała bez odzewu.

- Wierzyliśmy, że odetnie się od poglądów nauczycielki, w jakiś sposób ją zdyscyplinuje i odsunie od prowadzenia zajęć - mówią w rozmowie z Tok FM.

Rodzice oburzeni słowami nauczycielki
Rodzice oburzeni słowami nauczycielki (Getty Images)
Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

Dziennikarze Tok FM skontaktowali się z Jarosławą Szewczuk, która razem z mężem ma ukraińskie korzenie i od lat mieszka i pracuje w Lublinie. Kobieta jest jedną z koordynatorek Lubelskiego Społecznego Komitetu Pomocy Ukrainie. Jest też mamą czwartoklasisty, ucznia szkoły muzycznej w Lublinie.

- Syn wie, jak wygląda sytuacja. Widzi, w jakim położeniu znaleźli się Ukraińcy. Gościliśmy ich u siebie w domu. Nagle, w szkole, słyszy rzeczy, które są nieprawdziwe i powodują konsternację. To były hasła o tym, że Rosja jest odwiecznym przyjacielem Polski i że ocaliła nasz kraj po II wojnie światowej albo, że wojna w Ukrainie jest skutkiem działań NATO i USA - opowiada mama chłopca.

Syn pani Jarosławy nie był jedynym dzieckiem, które poinformowało swoich rodziców o tematach poruszonych na lekcji plastyki. Opiekunowie skontaktowali się ze sobą i potwierdzili, że relacje ich pociech są ze sobą zbieżne. 12 maja postanowili wystosować skargę do dyrekcji szkoły.

"Pragniemy wyrazić oburzenie z powodu zachowania nauczycielki plastyki (...). Rażąco wykroczyła poza swoje obowiązki, rozmawiając z uczniami na tematy polityczne i wywołując zamęt w ich głowach nieprawdziwymi informacjami. Wypowiedziała - jakby żywcem zapożyczone z klisz propagandy rosyjskiej - tezy o tym, że wojna rozpoczęła się z powodu NATO i USA oraz że rosyjscy żołnierze zabijają cywilów, ponieważ ukraińscy żołnierze ukrywają się w ich domach" - czytamy w skardze.

"Powielanie tezy, jakoby napaść Federacji Rosyjskiej na Ukrainę została sprowokowana przez NATO, to szerzenie insynuacji, głęboko godzącej w rację stanu Rzeczypospolitej Polskiej, gdyż to właśnie członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim jest najważniejszym filarem polskiej polityki bezpieczeństwa" - podkreślają autorzy pisma.

2. Dyrekcja nie komentuje sprawy

Rodzice liczyli, na zdecydowaną reakcję dyrekcji szkoły. Niestety otrzymali jedynie pisemną odpowiedź od nauczycielki plastyki. Nie mogą zrozumieć, dlaczego władze placówki nie podjęły zdecydowanych kroków w tej sprawie.

- Owszem, nauczycielka przeprasza za to, że w ogóle rozmawiała z dziećmi na ten temat, ale absolutnie nie zaprzecza swoim tezom - relacjonują rodzice w rozmowie z Tok FM.

Dyrekcja nie komentuje sprawy
Dyrekcja nie komentuje sprawy (Getty Images)

- To jest coś nie do pomyślenia w takim kraju jak Polska i w tych okolicznościach, w których jesteśmy. Nie możemy się utożsamiać z takimi poglądami, bo są absurdalne i niemoralne. Ale żeby taka osoba pracowała w szkole i miała możliwość szerzenia takich poglądów i żeby szkoła nie mogła nic z tym zrobić? Nie ma na to naszej zgody - mówi pan Andrij, jeden z rodziców.

- Odpowiedź nauczycielki pokazuje, że od swoich poglądów się nie odżegnuje i że niekoniecznie potrafi utrzymać je przy sobie. Dlatego podtrzymujemy postulat odsunięcia jej od zajęć z naszymi dziećmi - dodaje pan Andrij.

- To, co padło na tej lekcji, jest poniżej godności i poniżej wszystkiego. (...) Brak reakcji ze strony szkoły na to, co się zadziało, jest oburzający - dodaje Katarzyna Wajszczuk, mama jednego z uczniów.

- Dopóki ta pani prowadzi lekcje, nie puszczamy syna na plastykę. Nie chcę, by musiał być narażony na tego typu skandaliczne opowieści - zaznacza Jarosława Szewczuk.

Dziennikarze Tok FM skontaktowali się z Ogólnokształcącą Szkołą Muzyczną I i II stopnia im. Karola Lipińskiego w Lublinie. Chcieli dowiedzieć się m.in.: jakie działania podjęła placówka i czy wobec nauczycielki zostały wyciągnięte jakiekolwiek konsekwencje. Niestety dyrekcja placówki nie znalazła czasu na rozmowę, a zapytanie, wysłane drogą mailową również nie doczekało się odpowiedzi.

Do sprawy nie odniosło się także Centrum Edukacji Artystycznej, które sprawuje nadzór pedagogiczny nad szkołami i placówkami artystycznymi w Polsce. Dziennikarze wystosowali do sekretariatu i dyrektorów Centrum pisma, w których zapytali o to, jak oceniają tego typu wypowiedzi, jakie działania powinna podjąć szkoła i czy nauczycielka nie powinna mieć postępowania dyscyplinarnego.

Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze