Trwa ładowanie...

Rodzice na basenie, dziecko z animatorem czasu wolnego. Nie zapomnijcie go odebrać

Avatar placeholder
30.08.2021 23:35
Animatorzy czasu wolnego
Animatorzy czasu wolnego

Animatorzy czasu wolnego to nieodłączny element wakacji all inclusive. Dbają o nasze pociechy, podczas gdy my możemy rozkoszować się słońcem, drinkami z palemką, ciszą i spokojem. O największych grzechach rodziców zostawiających dzieci w klubikach podczas wakacji rozmawiamy z Magdaleną, byłą animatorką jednego z biur podróży.

spis treści
Animator dba o to żeby nasze dziecko się nie nudziło
Animator dba o to żeby nasze dziecko się nie nudziło (archiwum własne)

1. Animator musi być

Magdalena przez kilka lat pracowała jako animatorka w hotelach za granicą. W większości były to luksusowe hotele 4- i 5-gwiazdkowe. Praca wydawała się być spełnieniem marzeń. Spędzasz kilka tygodni w pięknym miejscu, kilka godzin dziennie bawisz się z dziećmi, a potem masz czas dla siebie. Jak to zwykle bywa - oczekiwania często rozmijają się z rzeczywistością.

- Pamiętam jeden tydzień w Tunezji. Ciągle padało, a dzieci były strasznie znudzone. W klubiku, w którym pracowałam w kulminacyjnych momentach było nawet 30 dzieci. A animatorów dwóch. Po całym dniu zabawy, tańcach, układaniu puzzli i klocków, byłam wykończona – zaczyna swoją opowieść Magdalena.

Zobacz film: "Poznaj fakty o rozwoju dwulatka"

Rodzice małych dzieci chętnie korzystają z możliwości zostawienia swojej pociechy w takim klubiku. Praca Magdy zwykle zaczynała się po śniadaniu. Przez 2,5 godziny opiekowała się dziećmi, potem był obiad i kolejne 2 godziny zabawy. Dodatkowo co wieczór odbywały się mini dyskoteki dla dzieci i inne dodatkowe atrakcje.

- Wiele osób już na etapie planowania wycieczki pyta o animatorów. Nie wyobrażają sobie, że mogłoby ich nie być. Traktują nas trochę jak opiekunki do dzieci - dodaje.

2. Zostań z panią i nie płacz

Do klubików, w których pracowała Magda przychodziły dzieci w wieku od 4 do 12 lat. Często te najmłodsze reagowały płaczem na samą myśl o rozstaniu z rodzicami.

- Nagminnie zdarzało się, że mama przyprowadzała małego Adasia albo Krzysia, który ze łzami w oczach zostawał na terenie klubiku. Wiele dzieci jest nieprzystosowanych jeszcze do zostawania z obcymi. Wakacje często traktowane są przez rodziców jako wstęp do nauki samodzielności. Przyprowadzają dziecko na 2,5 godziny i w sumie mają gdzieś to, czy mu to odpowiada - mówi Magdalena.

3. Przecież nic się nie stało

Płaczące dziecko odstawione do klubu malucha, można w końcu rozkoszować się długo oczekiwanymi wakacjami. Rodzice odpoczywają nad basenem sącząc drinki, dzieci grzecznie bawią się z panią. Nadchodzi jednak pora zamknięcia klubiku. Ile dzieci odbieranych jest na czas?

- Niewiele. Zwykle rodzice się spóźniają, zapominają, że to już pora na odebranie dziecka. Ciągle słyszałam: "Oj, proszę się nie gniewać, nic się nie stało, przecież dziecko było pod pani opieką" – mówi Magda.

Nie zdarzyło się co prawda, żeby rodzic całkiem zapomniał o swoim dziecku, ale być może wynikało to ze specyfiki działania klubiku. Animatorzy pracowali w określonych godzinach i w czasie przerw po prostu zamykali pomieszczenie.

- Zawsze czekamy aż wszyscy rodzice odbiorą swoje pociechy. Czasem trwa to jednak zdecydowanie za długo.

4. Cwani rodzice

Magda poruszyła też inny ciekawy temat. Na wakacje do pięknego, 4-gwiazdkowego hotelu przyjechały dwie kobiety z córkami. Dziewczynki miały ok. 5 lat i przez dwa tygodnie codziennie przychodziły do klubiku, bawiły się z innymi dziećmi i widać było, że świetnie spędzają czas. Niestety po powrocie do Polski panie żądały odszkodowania za pobyt, argumentując to m.in. stwierdzeniem, że animatorzy byli okropni i dziewczynki bardzo się skarżyły.

- Tacy cwani rodzice często się zdarzają. Wchodzą uśmiechnięci do klubiku, ładnie się witają, tłumaczą dziecku, że zostanie z panią i będzie się świetnie bawić. A potem wychodzi szydło z worka. Te panie na początku też były bardzo miłe. Już w połowie pobytu zaczęły wymyślać. Pokoje przestały się im podobać, jedzenie było niedobre. Ogólnie uznały wakacje za zmarnowane. W skardze napisały też, że ich córki nie chciały chodzić do klubiku, że źle się bawiły, a animatorzy byli do bani - opowiada Magda.

Rodzic przed zostawieniem dziecka w klubiku podpisuje oświadczenie, że zostawia potomka na własną odpowiedzialność.

- Rodzice czasem mają pretensje o to, że ich dziecko nie chciało się w coś bawić, a musiało. Codziennie przygotowujemy plan zabaw w klubiku i każdy ma do niego dostęp. Jeśli rodzic wie, że zabawy nie będą dziecku odpowiadały, może danego dnia zrezygnować z zostawiania go z animatorami.

5. Pobaw się z bratem

Do klubiku mogły przychodzić dzieci w wieku od 4 do 12 lat. Tych najstarszych przeważnie jest najmniej. Rodzice, którzy widzą, że wśród dzieci przeważają maluchy, nie zostawiają dzieci z animatorami.

- Starsze dzieci pojawiają się zwykle jako towarzystwo dla młodszego rodzeństwa. Mają przykazane siedzieć z bratem albo siostrą i ich pilnować. Jest też druga opcja. Jeśli na wakacje przyjeżdża kilka rodzin z dziećmi, to przeważnie cała grupa przychodzi bawić się z animatorami. Są to dzieci w różnym wieku, ale znają się i lepiej się bawią – mówi Magda.

Takie starsze dziecko, które przychodzi tylko po to żeby pilnować młodszego, zwykle nie czuje się dobrze w grupie 5-8 latków. Zabawy dostosowuje się do wieku większości dzieci.

- Oczywiście staramy się zrobić wszystko, żeby starsze dziecko dobrze się z nami bawiło, ale zwykle widać, że wolałoby być gdzie indziej. Pamiętam, jak jeden chłopiec kiedyś powiedział, że on też chciałby sobie zrobić wakacje od swojej młodszej siostry.

Klubiki w hotelach są świetną opcją dla rodziców. Dzięki animatorom dzieci spędzają miło czas, a rodzice mogą w końcu porządnie wypocząć.

- Bardzo lubiłam jeździć do pracy jako animator. Traktowałam to jako wakacje połączone z pracą. Było mi łatwiej, bo uwielbiam dzieci, ale jak ktoś nie ma z nimi dobrego kontaktu, lepiej niech poszuka innej pracy - kończy Magdalena.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze