Trwa ładowanie...

Przeszła in vitro, a potem odebrała szokujący telefon ze szpitala. Tak dziś wygląda jej córka

 Karolina Rozmus
Karolina Rozmus 10.12.2022 21:18
Skorzystała z banku spermy i zapłodnienia in vitro, bo bardzo chciała zostać matką
Skorzystała z banku spermy i zapłodnienia in vitro, bo bardzo chciała zostać matką (Instagram)

Przyznaje, że zawsze chciała mieć rodzinę, ale wciąż nie mogła stworzyć szczęśliwego związku i znaleźć partnera, który byłby ojcem dla jej dziecka. Gdy lata mijały, a on wciąż była sama, pomyślała, że przejdzie procedurę in vitro, korzystając z nasienia anonimowego dawcy. Jej radość zakłóciła wiadomość o poważnej wadzie genetycznej.

spis treści

1. Bała się, że urodzi chore dziecko

Michele Dynia, 40-latka z amerykańskiego Ohio, podzieliła się swoją historią z "Today". Chce ostrzec i edukować wszystkie kobiety, pragnie, by jej historia poszła w świat.

Przyznaje, że nie miała szczęścia w miłości, ale nie ustawała w poszukiwaniach idealnego kandydata na męża oraz ojca jej dzieci. Gdy lata mijały, a ona wciąż była singielką, uświadomiła sobie, że nie chce dłużej czekać.

"Zawsze żartowałam z rodziną, że gdybym skończyła 35 lat i nadal była singielką, spróbowałabym sztucznego zapłodnienia. Potem 35. urodziny przyszły i odeszły, a ja pomyślałam, na co ja czekam w tym momencie? Nie chcę przegapić okazji do posiadania dzieci" – wspomina.

Dodaje jednak, że miała obawy związane z zespołem Downa. Po 35. roku życia bowiem rośnie ryzyko urodzenia dziecka z wadą genetyczną – do najczęstszych należą zespół Downa, zespół Edwardsa czy zespół Patau.

2. Powiedzieli jej, że dziecko urodzi się z zespołem Downa

"Mimo to 10 listopada 2020 roku przeszłam sztuczne zapłodnienie. Korzystałam z banku nasienia, więc dawca był zupełnie obcy" – relacjonuje.

W 12. tygodniu ciąży Michele wykonała badania prenatalne. Przyznaje, że spodziewała się po nich głównie tego, że pozna płeć malucha. Nie przyszło jej do głowy, że będzie musiała się zmierzyć z trudną diagnozą. Przeżyła prawdziwy szok, gdy dostała telefon ze szpitala.

"Wyniki wykazały, że istnieje 93 proc. szans, że moje dziecko będzie miało zespół Downa. Kiedy dostałam ten telefon, cały mój świat zaczął wirować" – pisze.

Lekarze zapytali ją, co chce zrobić, a ona szybko zrozumiała, że może zadecydować o tym, czy urodzić chore dziecko czy dokonać aborcji. Na wizycie kobieta była ze swoim ojcem i to on pierwszy się odezwał, mówiąc że "kochają to dziecko bez względu na wszystko".

3. Chce edukować społeczeństwo i wspierać innych rodziców

"Jest największym błogosławieństwem, na jakie mogłam liczyć. Potrzebowałam każdej jej rzeczy, każdego dodatkowego chromosomu – po prostu o tym nie wiedziałam" – deklaruje.

Michele chce zwiększać świadomość na temat zespołu Downa, by nie tylko rodzice, ale całe społeczeństwo mogło lepiej rozumieć ten problem oraz same dzieci dotknięte wadą. Dlatego też postanowiła dzielić się swoją i córeczki codziennością za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jak pisze, chce "wspierać, edukować i przełamywać stereotypy".

"Chcę, żeby ludzie akceptowali dzieci z zespołem Downa. Martwię się o prześladowanie. Dostałam kilka negatywnych komentarzy na Instagramie i po prostu przeraża mnie prawdziwy świat".

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze