Trwa ładowanie...

Zamontował kamerkę. Przeraził się, gdy zobaczył, co robi partnerka

Avatar placeholder
26.03.2024 12:17
Pięcioletni Piotruś maltretowany przez matkę. Kamera zarejestrowała, co robiła synkowi
Pięcioletni Piotruś maltretowany przez matkę. Kamera zarejestrowała, co robiła synkowi (Facebook: Screen ze zwiastuna programu "Uwaga!" TVN)

Historia pięcioletniego chłopca z Bytomia przeraża: Piotruś miał być bity po twarzy, szarpany i wyklinany przez własną matkę. Na nagraniu zarejestrowanym przez zamontowaną w dziecięcym pokoju kamerkę słychać, jak Mariola N. krzyczy do synka: "Jaki ty p… bachor jesteś, k…!", "Uduszę cię!".

spis treści

1. Piekło pięciolatka

Grzegorz związał się Mariolą N. w 2019 roku. Mieszkali w jego mieszkaniu i razem wychowywali dwóch synów: wspólne, młodsze dziecko - Adrianka i starszego Piotrusia z poprzedniego związku kobiety. Pięciolatek traktował Grzegorza jak ojca.

Według relacji Grzegorza, niedługo po narodzinach drugiego dziecka Mariola zaczęła mieć wybuchy złości.

- Kolega kupił mi kamerę, żebym po tym, jak się urodził mój syn, mógł patrzeć, czy śpi, czy robi coś… Któregoś razu, będąc w pracy, patrzę na kamerę i widzę, że ona bije Piotrka. Nie mogłem uwierzyć. Biła go po twarzy, szarpała, klęła na niego - opowiada w programie "Uwaga!" TVN, który przygotował materiał na ten temat.

Zobacz film: "Jak zadbać o prawidłowe relacje z dzieckiem?"

- Żona była świadoma, że są tam kamery. Kamera nie jest jakaś mała, widać ją. Wszystko wiedziała. Mimo to biła dziecko. Trwało to od 2021 roku do tego roku - opowiada.

Jak twierdzi, nie zgłosił sprawy na policję, ponieważ bał się, że służby odbiorą im dzieci, które bardzo kocha.

2. Ucieczka z domu

Miarka przebrała się w styczniu. Grzegorz zgłosił się po pomoc do centrum interwencji kryzysowej. Sąd zdecydował, że Mariola N. ma opuścić mieszkanie, ta jednak walczyła, by wrócić do domu.

Zdaniem Grzegorza wszystko działo się powoli: prokuratura nie przedstawiła kobiecie zarzutów, a sąd rodzinny nie wyznaczył terminu rozprawy.

- Mam SMS-y, które ona [Mariola N.] do mnie pisała, na przykład: "Nie mogę dłużej z nim mieszkać pod jednym dachem, bo ja już nie panuję nad sobą. Zabiję go". A potem pytała, jak upiec ciasto. Agresja trwała godzinę, a potem nagle robiła się milutka - mówi Grzegorz.

- Cały czas naciskałem żonę, by poszła gdzieś się leczyć, żeby spróbowała jakieś pomocy. Ale mówiła, że już nie będzie i przepraszała. Mijały może dwa tygodnie i znowu to się działo - twierdzi i dodaje, że zdarzało się, że i jego biła.

Grzegorz uciekł w końcu z dziećmi do rodziców. Stamtąd pięcioletniego Piotrusia odebrał biologiczny ojciec.

- Nie wiem, czy nie przebywa tam matka. Nie wiem, czy nie zostaje sama z Piotrkiem, czy go nie bije. Niepokoję się o dziecko. Słyszałem, jak ten mężczyzna i ona rozmawiali przez telefon, że on też go nie chce - mówi.

Dziennikarze "Uwaga!" TVN rozmawiali z ojcem chłopca, który przyznał, że Mariola odwiedza synka i że nie ma odebranych praw rodzicielskich.

Postępowanie w sądzie jest na etapie początkowym. Sąd zakazał matce kontaktu z Piotrusiem, ale nie przeprowadzono jeszcze wywiadu kuratorskiego. Sąd zgodził się natomiast na powrót Marioli do mieszkania.

- Nie wiem, co mam teraz zrobić. Uciekać? - pyta Grzegorz.

Jak podaje telewizja TVN, już po realizacji programu Grzegorz odwołał od decyzji sądu pozwalające kobiecie wrócić do mieszkania. Tymczasem prokurator postawił matce zarzuty znęcania się nad dzieckiem i wydał zakaz zbliżania się do Piotrusia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze