Zamontował kamerkę. Przeraził się, gdy zobaczył, co robi partnerka
Historia pięcioletniego chłopca z Bytomia przeraża: Piotruś miał być bity po twarzy, szarpany i wyklinany przez własną matkę. Na nagraniu zarejestrowanym przez zamontowaną w dziecięcym pokoju kamerkę słychać, jak Mariola N. krzyczy do synka: "Jaki ty p… bachor jesteś, k…!", "Uduszę cię!".
1. Piekło pięciolatka
Grzegorz związał się Mariolą N. w 2019 roku. Mieszkali w jego mieszkaniu i razem wychowywali dwóch synów: wspólne, młodsze dziecko - Adrianka i starszego Piotrusia z poprzedniego związku kobiety. Pięciolatek traktował Grzegorza jak ojca.
Według relacji Grzegorza, niedługo po narodzinach drugiego dziecka Mariola zaczęła mieć wybuchy złości.
- Kolega kupił mi kamerę, żebym po tym, jak się urodził mój syn, mógł patrzeć, czy śpi, czy robi coś… Któregoś razu, będąc w pracy, patrzę na kamerę i widzę, że ona bije Piotrka. Nie mogłem uwierzyć. Biła go po twarzy, szarpała, klęła na niego - opowiada w programie "Uwaga!" TVN, który przygotował materiał na ten temat.
- Żona była świadoma, że są tam kamery. Kamera nie jest jakaś mała, widać ją. Wszystko wiedziała. Mimo to biła dziecko. Trwało to od 2021 roku do tego roku - opowiada.
Jak twierdzi, nie zgłosił sprawy na policję, ponieważ bał się, że służby odbiorą im dzieci, które bardzo kocha.
2. Ucieczka z domu
Miarka przebrała się w styczniu. Grzegorz zgłosił się po pomoc do centrum interwencji kryzysowej. Sąd zdecydował, że Mariola N. ma opuścić mieszkanie, ta jednak walczyła, by wrócić do domu.
Zdaniem Grzegorza wszystko działo się powoli: prokuratura nie przedstawiła kobiecie zarzutów, a sąd rodzinny nie wyznaczył terminu rozprawy.
- Mam SMS-y, które ona [Mariola N.] do mnie pisała, na przykład: "Nie mogę dłużej z nim mieszkać pod jednym dachem, bo ja już nie panuję nad sobą. Zabiję go". A potem pytała, jak upiec ciasto. Agresja trwała godzinę, a potem nagle robiła się milutka - mówi Grzegorz.
- Cały czas naciskałem żonę, by poszła gdzieś się leczyć, żeby spróbowała jakieś pomocy. Ale mówiła, że już nie będzie i przepraszała. Mijały może dwa tygodnie i znowu to się działo - twierdzi i dodaje, że zdarzało się, że i jego biła.
Grzegorz uciekł w końcu z dziećmi do rodziców. Stamtąd pięcioletniego Piotrusia odebrał biologiczny ojciec.
- Nie wiem, czy nie przebywa tam matka. Nie wiem, czy nie zostaje sama z Piotrkiem, czy go nie bije. Niepokoję się o dziecko. Słyszałem, jak ten mężczyzna i ona rozmawiali przez telefon, że on też go nie chce - mówi.
Dziennikarze "Uwaga!" TVN rozmawiali z ojcem chłopca, który przyznał, że Mariola odwiedza synka i że nie ma odebranych praw rodzicielskich.
Postępowanie w sądzie jest na etapie początkowym. Sąd zakazał matce kontaktu z Piotrusiem, ale nie przeprowadzono jeszcze wywiadu kuratorskiego. Sąd zgodził się natomiast na powrót Marioli do mieszkania.
- Nie wiem, co mam teraz zrobić. Uciekać? - pyta Grzegorz.
Jak podaje telewizja TVN, już po realizacji programu Grzegorz odwołał od decyzji sądu pozwalające kobiecie wrócić do mieszkania. Tymczasem prokurator postawił matce zarzuty znęcania się nad dzieckiem i wydał zakaz zbliżania się do Piotrusia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl