Trwa ładowanie...

"Nasze dziecko może umrzeć nawet jutro". Mama Antosi usłyszała gorzkie słowa

Dwuletnia Antosia walczy o życie, potrzebna jest pilna pomoc. "Nasze dziecko może umrzeć nawet jutro"
Dwuletnia Antosia walczy o życie, potrzebna jest pilna pomoc. "Nasze dziecko może umrzeć nawet jutro" (arch.prywatne)

Niespełna dwuletnia Antosia urodziła się z rzadką wrodzoną wadą serca tzw. anomalią Ebsteina, która wyniszcza jej organizm. Jak podkreśla mama dziewczynki - pani Agnieszka Bober, w Polsce nie ma dla jej córki ratunku. Jedyną szansą na życie jest kosztowna operacja w Stanach Zjednoczonych - jej szacowana cena wynosi milion złotych. Bez niej Antosia nie przeżyje dłużej niż 5 lat. Rodzice proszą o pilną pomoc.

spis treści

1. Kłopoty w dniu porodu

Ciąża pani Agnieszki Bober była książkowa, kobieta wykonała badania przesiewowe i prenatalne, korzystała z opieki okołoporodowej oferowanej przez jedną z lokalnych przychodni. Komplikacje zaczęły się dopiero w dniu porodu. Dziecko zaczęło mocno kopać i wiercić się w łonie, chwilę potem nastąpiło krwawienie.

- Odkleiło się łożysko. To wtedy po raz pierwszy życie jej i moje było zagrożone. W ostatniej chwili lekarz dokonał cesarskiego cięcia, bo jeszcze chwilę i zabrakłoby jej potrzebnego tlenu, który czerpała z łożyska. Okazało się, że jej silne i mocne kopnięcia wynikały z chęci uwolnienia się z zaciskającej szyjkę pępowiny, w którą się owinęła. Cieszyliśmy się, że się nie udusiła i jest już nami - mówiła w rozmowie z WP Parenting mama dziewczynki.

Zobacz film: "Szczepionka na koronawirusa a cukrzyca. Dr Dzieciątkowski odpowiada"

Niestety radość rodziców nie trwała długo. W godzinę po porodzie okazało się, że dziewczynce spada saturacja, robi się sina, a w sercu słychać niepokojące szmery. Lekarze poinformowali kobietę, że podczas ciąży nie wykryto wady serca u córki i to ona jest przyczyną komplikacji. Szybko zdecydowali o przewiezieniu jej do pobliskiego szpitala specjalistycznego, gdzie miała odbyć się operacja ratująca życie Antosi.

- Na miejscu okazało się, że operację odroczono. Lekarze wstrzymali działania, ponieważ Antosia zaczęła walczyć, jej stan zaczął się poprawiać. W międzyczasie zaczęto ją diagnozować. Dowiedzieliśmy się, że córeczka ma złożoną wrodzoną wadę serca pod postacią ubytku przegrody międzykomorowej i przedsionkowej oraz zwężony pień tętnicy płucnej. Po kilku dniach jej stan się stabilizował, walczyła z tym, z czym przyszło jej się mierzyć i z każdym dniem była coraz silniejsza. Kazano nam przyjeżdżać co kilka tygodni na kontrolę - opowiada pani Agnieszka.

2. Krok wstecz

Po opuszczeniu szpitala stan Antosi stale się pogarszał. Objawy takie jak sinica czy spadek saturacji nawracały, i nie było wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Rodzice zaczęli szukać pomocy na własną rękę i konsultować się z innymi kardiologami. Dopiero po kilku miesiącach udało się postawić właściwą diagnozę. Antosia cierpi na zespół Ebsteina - rzadką chorobę serca, która dotyczy mniej niż 1 proc. społeczeństwa. Najczęstszym objawem jest sinica z towarzyszącymi cechami niewydolności krążenia.

- To był duży krok wstecz. Odbijaliśmy się od wszystkich ośrodków kardiochirurgii dziecięcej w kraju. Powiedziano nam, że w Polsce nie ma możliwości korekcji takiej wady i jej leczenia. Jedynym rozwiązaniem jest leczenie paliatywne. Usłyszeliśmy, że nasze dziecko może umrzeć nawet jutro. A w związku z tym, że jest to rzadka wada, i że po porodzie wystąpiły objawy kliniczne, powinniśmy się cieszyć, że wciąż jest z nami - wspomina zrozpaczona matka.

3. Ratunkiem operacja w USA

Rodzice zaczęli szukać pomocy poza granicami kraju. Dowiedzieli się, że w Stanach Zjednoczonych istnieje możliwość operacji wady, z jaką zmaga się ich dziecko.

- Zgłosiliśmy się do profesora Jose DaSilvy z UPMC Children's Hospital w Pittsburghu. Po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną Antosi dostaliśmy od zespołu profesora informację, że Antosia kwalifikuje się do leczenia operacyjnego metodą stożka - wymyśloną, opracowaną i z powodzeniem wdrażaną przez profesora DaSilvę dzieciom z całego świata. Jesteśmy szczęśliwi, że istnieje szansa na wyzdrowienie naszej córki. Martwią nas jedynie ogromne koszta operacji - przyznaje kobieta.

Aby Antosia mogła zostać zoperowana, rodzice muszą zebrać ponad milion złotych. Choć kwota jest bardzo wysoka, rodzice wierzą, że dzięki pomocy ludzi zbiórka zakończy się powodzeniem.

- Chcemy walczyć o przyszłość naszej córki, ale wiemy, że bez waszej pomocy nam się nie uda. Prosimy o wsparcie, które da życie Antosi - kończy pani Agnieszka.

Jeśli chcesz pomóc Antosi, kliknij w link odsyłający do zbiórki lub weź udział w licytacjach na Facebook'u.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze