Trwa ładowanie...

Wiele polskich matek nie chce zostawać z chorym dzieckiem. Wolą pracę niż L4

 Magdalena Bury
30.11.2018 13:21
Praca z chorym dzieckiem w domu to nie do końca dobre rozwiązanie
Praca z chorym dzieckiem w domu to nie do końca dobre rozwiązanie (istock)

W 2016 roku ponad 80 proc. wszystkich dni chorobowych na dzieci wzięły kobiety. Tak wynika z danych przedstawionych przez ZUS. Okazuje się jednak, że wcale nie chcą tego robić. Prosząc o dni wolne ze względu na chorobę dziecka, narażają się na komentarze. Wolą więc wysłać zakatarzonego malucha do żłobka i przedszkola niż nie iść do pracy. Kombinują jak mogą.

1. Złe matki?

Nie są złymi matkami, których nie interesuje stan zdrowia dziecka. Za tym, że wybierają pracę zamiast L4, stoi coś jeszcze. Strach przed utratą pracy oraz lęk przed wyszydzeniem.

- Córka w tym roku poszła po raz pierwszy do przedszkola. Mąż zawsze pracował, ja w końcu wróciłam po macierzyńskim. Nie pochodziła tam długo. Już w pierwszym tygodniu moja mała przyniosła jakąś infekcję, którą trudno wyleczyć. Katar, gorączka i złe samopoczucie jest z nami do teraz. A ja nie mogę sobie pozwolić na wolne dni. W rezultacie do dziecka codziennie przychodzi inna osoba z rodziny. Proszę nawet koleżanki, żeby pomogły. Przecież jak powiem w firmie, że biorę wolne po zaledwie miesiącu w pracy, chyba padną ze śmiechu – mówi Karolina, matka czteroletniej Joanny.

I nie jest jedyna.

Zobacz film: "Paulina Sykut-Jeżyna: matka idealna"

- Dla mojego pracodawcy pójście na L4 to koniec świata. Mimo że to korporacja, brak jednego pracownika może spowodować drastyczny spadek obrotów, zaległości, bankructwo. A tak na serio... Godzenie pracy zawodowej z wychowywaniem przedszkolaka, którego trzymają się wirusy i bakterie, to ogromny stres. Zależy nam i na dziecku, i na pracy. Owszem, to nasz kilkulatek jest dla nas najważniejszy, ale za co mam go nakarmić, ubrać, czym zapłacić za mieszkanie? Uśmiechem? Miłością? To nieustanny dylemat. Tu nic nie jest czarne ani białe – dodaje Anna, matka czterolatka.

Zainteresuje cię również:

Dodaje, że nagonka na matki, które posyłają do przedszkola dzieci "z gilami" jest żałosna.

- Wszyscy powinni mieć więcej empatii, zrozumienia. Nie wiemy, co kryje się za daną sytuacją. Może matka nie ma wyjścia, bo szef ostrzega ją, że kolejne L4 skończy się zwolnieniem? Ile można żyć w takim stresie? A żyć trzeba. Dla dziecka – mówi.

Problem pracujących matek nie pojawił się niedawno. W sieci łatwo można znaleźć wpisy wielu rozgoryczonych matek. Od swoich pracodawców słyszą, że jeżeli nie są w stanie godzić obowiązków matki i pracownika, powinny odpuścić karierę.

Tylko niektóre kobiety mają możliwość pracy zdalnej. To dla nich jedyne wyjście, gdy nie mogą liczyć na pomoc kogoś z rodziny bądź znajomych. Wtedy też jest trudno.

- Pracowałam z domu z dzieckiem na rekach, które miało 40 stopni gorączki. Głaskałam, tuliłam i naparzałam w klawiaturę – wspomina Aleksandra, mama trzylatki.

2. Dyskusja w sieci

Oprócz rozmów z bliskimi znajomymi, wywołałam dyskusję w jednej z popularnych grup na Facebooku. Co na temat brania L4, gdy dziecko jest chore, sądzą internautki?

"A ja wtedy biorę urlop. Stary pracuje zmianowo, więc on ma dzień, a ja noc. Nie byłam na L4 od trzech lat, stary od siedmiu"

"Nie biorę, bo nie ma u mnie zwolnień"

"Ja ostatnio brałam. Jedną pracę niestety straciłam, okres próbny się skończył i otwarcie zostało powiedziane, że umowa nie została przedłużona między innymi z powodu tygodniowego L4. Teraz brałam, bo nie mam nikogo, kto by się synem zajął, ale dogadałam się z tatą syna, że przy następnej chorobie on bierze opiekę. We wrześniu 1 tydzień zwolnienie, tydzień w pracy i 2 tygodnie zwolnienie. Nie było miło, jak niosłam przedłużenie do pracy”

"Z punktu widzenia managementu (…) - osobiście unikam zatrudniania mam z małymi dziećmi"

"Angażuję dziadków... Niestety w mojej pracy nie da się wziąć L4, źle to by się skończyło"

"Zawsze kombinowałam, jak tylko mogłam, nie raz w nocy wywoziłam dziecko do matki (100 km w jedną stronę) i od razu wracałam, żeby pójść rano do pracy. Albo brałam opiekunkę, miałam niedrogo starszą panią z sąsiedniej klatki. U mnie w pracy bardzo źle patrzyli na zwolnienia"

3. Prawa kobiet - matek

O prawa kobiet - matek zapytałam Danutę Rutkowską, rzecznika prasowego z Głównego Inspektoratu Pracy.

- Zgodnie z przepisami prawa pracy pracownik, który uważa że pracodawca w sposób nieuzasadniony rozwiązał z nim umowę o pracę, może zwrócić się do sądu, by ten zbadał prawidłowość wypowiedzenia i jego faktyczne podstawy. Zasada ta dotyczy także wypowiedzeń umowy o pracę dokonywanych w związku z licznymi nieobecnościami w pracy związanymi z obowiązkami rodzinnymi, np. koniecznością zapewnienia opieki choremu dziecku - mówi rzeczniczka.

Przepisy pozwalają na korzystanie z wolnego na opiekę i wyznaczają limit takich dni w roku.

- Nadmierne korzystanie z przyznanych prawem uprawnień może być uznane przez pracodawcę za zbyt uciążliwe ze względu na dezorganizację pracy, koszty zastępstwa, itp. Jeśli pracodawca z tego powodu wypowie umowę o pracę, to pracownik może się zwrócić do sądu o zbadanie, czy przyczyny podane w uzasadnieniu wypowiedzenia umowy o prace były wystarczające do zakończenia stosunku pracy - dodaje.

Na co jeszcze mogą liczyć pracujące kobiety - matki?

- Zasiłek opiekuńczy. Przysługuje on przez okres zwolnienia od pracy z powodu konieczności osobistego sprawowania opieki, nie dłużej jednak niż przez: 60 dni w roku kalendarzowym, jeżeli opieka sprawowana jest nad zdrowym dzieckiem do lat 8 lub chorym dzieckiem do lat 14, albo 14 dni w roku kalendarzowym, jeżeli opieka sprawowana jest nad dzieckiem w wieku ponad 14 lat lub innym chorym członkiem rodziny - tłumaczy Radosław Milczarski z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Warto wspomnieć, że wiele matek nie posiada umowy o pracę. Na umowie zlecenie ciężko jest dostać urlop. Osoby pracujące na umowie o dzieło nie mają go wcale. Kobiety starają się, jak mogą. W niektórych przypadkach odwiezienie dziecka z katarem czy kaszlem do żłobka i przedszkola jest dla nich jedynym wyjściem.

Bez pracy nie będą miały pieniędzy, żeby nakarmić swojego malucha. Może właśnie dlatego tyle się mówi o chorych dzieciach w tych miejscach?

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze