Operacja z wykorzystaniem druku 3D uratowała życie chłopcu
Bentley urodził się z przepukliną mózgową. Miał umrzeć godzinę po porodzie. Dziś, gdy mija już siedem miesięcy od jego narodzin, chłopiec jest już po operacji mózgu i rekonstrukcji czaszki. Ma się dobrze. A to wszystko dzięki technologii rodem z filmów science-fitcion.
Gdy Sierra Yoder dowiedziała się o tym, że pod sercem nosi swoje drugie dziecko, była wniebowzięta. Razem z mężem i starszym synkiem z niecierpliwością oczekiwali na narodziny młodszego potomka.
Ta wiadomość spłynęła na nich jak grom z jasnego nieba. W piątym miesiącu ciąży, po jednym z badań USG, Sierra dowiedziała się, że jej jeszcze nienarodzone dziecko rozwija się nieprawidłowo, a po urodzeniu będzie cierpieć na przepuklinę mózgową. Oznaczało to, że część jego mózgu rozwijała się poza czaszką. To wszystko mogło dziwić, ponieważ ciąża przebiegała bez żadnych zarzutów.
Lekarze nie dawali chłopcu żadnych szans. Zasugerowali aborcję. Sierra i jej mąż Dustin zdecydowali się ją wykonać. Jednak w noc przed porodem – zmienili zdanie. - Nie mieliśmy żadnego wsparcia psychicznego. Straciliśmy nadzieję. Jednak na chwilę przed zabiegiem postanowiliśmy urodzić to dziecko. I pochować je samodzielnie.
Sierra i Dustin przygotowywali się na najgorsze. Nie kompletowali wyprawki dla Bentley'a. Kupili tylko jeden komplet ubranek – przeznaczonych do pochowania go. Jednak sytuacja po porodzie zmieniła się diametralnie. Noworodek, który miał przeżyć tylko godzinę miał się zdumiewająco dobrze. Ku zaskoczeniu lekarz i rodziców.
Wtedy też Sierra i Dustin poznali dra Johna Meara z Dziecięcego Szpitala w Bostonie – chirurga, który zaoferował im pomoc.
Mear przedstawił nowatorskie podejście do leczenia Bentley'a. Aby uratować niemowlakowi życie, chirurg zaproponował zaprojektowanie i wydrukowanie modelu 3D mózgu i czaszki Bentley'a.
Chodziło o to, by rozciąć kości czaszki i zrobić w niej więcej miejsca tak, by mózg miał szansę rozwijać się w środku niej. Na środku głowy chłopca utworzono za pomocą dwóch kości specjalny krzyż, którego zadaniem jest ochrona mózgu właśnie.
To, co wydawało się niemożliwe, dr Mear wykonał w kilka godzin. Operacja się udała. Dzisiaj chłopiec ma już siedem miesięcy. Rozwija się prawidłowo, ale powoli. - Nigdy się nie poddamy – mówią jego rodzice. To prawda, nasz syn jest inny. Dlatego musimy mu stworzyć takie warunki, by mógł rozwijać się jak prawidłowe dziecko – dodają.