Uwaga na niebezpieczną zabawę. Zaczepiają kierowców na parkingu
W sieci pojawiła się nowa "zabawa". Nastolatki na parkingach sklepów "polują" na zmotoryzowanych klientów. Zwycięzcą jest ten, kto poprosi nieznajomego o podwiezienie. Po drodze robi relację na potrzeby social mediów. Tymczasem nie ma tygodnia, żeby policja nie otrzymała informacji o zaginięciach dzieci.
1. Kolejne internetowe wyzwanie
Niebezpieczne wyzwanie opisał portal pomorska.pl.
Nowa "zabawa" polega na tym, by na parkingu sklepu podejść do obecnej osoby, która posiada samochód i poprosić ją o podwiezienie. Dziecko określa cel podróży i gra się zaczyna. Ważne, żeby kierowca odwiózł uczestnika wyzwania z powrotem na parking, w którym zadanie się rozpoczęło.
Dziecko nagrywa całą podróż i relacjonuje ją w sieci. Relację widzą koleżanki i koledzy, którzy zostali na parkingu.
Na portalu pomorska.pl czytamy, że młody pasażer wykona połowę zadania, jeżeli dojedzie na wskazane miejsce. Gdy dotrze do lokalizacji, w której wyzwanie się rozpoczęło, wygrywa.
A co gdy misja się nie powiedzie? Wtedy trzeba wykonać karę.
Dziennikarze portalu podają, że przegrani muszą np. wyczyścić buty każdemu z grupki znajomych. Są również kary finansowe.
Czasami takie wyzwanie trwa nawet parę godzin. Przecież nie tak łatwo znaleźć kierowcę, który zgodzi się podwieźć obcą osobą - zwłaszcza małoletnią. Zaznaczmy też, że nie zawsze dziecko trafi na nieznajomego z dobrymi intencjami.
2. "Nie myślą o zagrożeniu"
Takie wyzwanie może nieść za sobą poważne konsekwencje. Zaniepokojeni zniknięciem dziecka rodzice mogą przecież o tym fakcie powiadomić służby, które rozpoczną poszukiwania. W tym czasie naprawdę potrzebujący mogą nie otrzymać pomocy.
Funkcjonariusze alarmują, że wśród dzieci można zauważyć wzrost popularności niebezpiecznych zabaw, które są popularne w sieci.
- W sieci młodzież znajduje filmiki, w których osoby wykonują określone zadania, również te niebezpieczne dla życia i zdrowia. Młode osoby naśladują to, co zobaczyły. Chcą zaimponować rówieśnikom. Nie myślą o zagrożeniu. Znane są przypadki, gdzie młody człowiek wziął udział w challenge’u i zjadł jakąś substancję lub wykonał określoną czynność, po czym z zagrożeniem życia trafił pod opiekę ratowników - podnosił mł. asp. Przemysław Radaszewski z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy cytowany przez portal pomorska.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl