Trwa ładowanie...

Niedługo miała rodzić. Wtedy lekarze odkryli to obok jej serca

 Karolina Rozmus
06.01.2023 15:37
Mówi, że córka uratowała jej życie
Mówi, że córka uratowała jej życie (Instagram)

23-latka w ciąży cierpiała na duszności i kaszel. Z powodu niepokojących dolegliwości trafiła na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie wykonano jej badanie RTG. To ono ujawniło, w jak poważnym stanie jest ciężarna kobieta.

spis treści

1. Lekarze bali się powiedzieć jej prawdę

Zoe Plastiras była w 32. tygodniu ciąży, gdy dyspozytor podczas rozmowy telefonicznej powiedział jej, by niezwłocznie zgłosiła się do szpitala. 23-latka miała uporczywy kaszel i duszności, które nie zostały zbagatelizowane przez lekarzy.

Badanie RTG ukazało pokaźnych rozmiarów guz umiejscowiony w jamie klatki piersiowej nieopodal serca. Zoe wspomina, że początkowo personel medyczny nie miał śmiałości, by wyznać kobiecie, w jakim jest stanie.

- Pamiętam, jak pielęgniarka zapytała: "Ile chcesz wiedzieć?". Powiedziałam: "Wszystko, za chwilę zostanę mamą". Muszę wiedzieć wszystko – relacjonuje w rozmowie z "The Mirror".

- Wtedy przekazała mi wiadomość, że w mojej klatce piersiowej znaleźli masę wielkości grejpfruta i że jestem zdiagnozowana w kierunku raka – mówi.

Lekarze podjęli decyzję, że z leczeniem wstrzymają się do rozwiązania ciąży młodej kobiety. Ogromny stres i niepewność sprawiły, że Zoe zaczęła rodzić na dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem.

- Początkowo powiedziano mi, że będę potrzebowała operacji na otwartej klatce piersiowej, co mnie przeraziło. Oznaczałoby to, że nie mogłabym brać na ręce dziecka przez dwa lub trzy miesiące podczas rekonwalescencji. Ta perspektywa rozdzierała mi serce, wypłakałam tyle łez – mówi.

2. Mówi, że córka uratowała jej życie

Po porodzie młoda matka przeszła biopsję, która potwierdziła diagnozę – chłoniak nieziarniczy. To złośliwy nowotwór układu limfatycznego, który może objawiać się poprzez powiększenie węzłów chłonnych, bóle brzucha czy głowy, duszności, osłabienie oraz podatność na infekcje.

- Dopiero po narodzinach Ophelii w końcu uzyskałam odpowiedzi. Lekarze powiedzieli, że nie będę potrzebowała operacji na otwartej klatce piersiowej, zamiast tego przejdę chemioterapię, co było ogromną ulgą. Ale jest mi tak smutno, że stracę moje długie włosy – tłumaczy młoda mama.

Zoe już niebawem zacznie cykl chemioterapii – lekarzom zajęło trzy miesiące opracowanie planu leczenia. Mimo wielkiej niepewności i lęku, które to uczucia 23-latka nazywa "rollercoasterem emocji", mówi, że musi być silna dla swojej małej córeczki.

- Zawsze będę wdzięczna mojej córce, ponieważ jestem przekonana, że nigdy nie znaleźliby guza, gdyby nie to, że [córka] rozpychała się w moim ciele. Zasadniczo uratowała mi życie – przyznaje.

- Imię Ophelia oznacza "pomoc", co dokładnie robi dla swojej mamy przez cały ten czas – dodaje.

Zoe postanowiła, że będzie relacjonować w mediach społecznościowych, jak przebiega choroba i leczenie. Mówi, że pragnie zwiększać świadomość na temat chłoniaka i uczulać ludzi, by nie bagatelizowali nawet mało charakterystycznych objawów, jeśli te utrzymują się przez długi czas.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze