Nie żyje ojciec siedmiorga dzieci. Utonął podczas desperackiej próby ratowania ich
36-letni Jonathan Stevens wszedł do morza, widząc, jak jego dwoje małych dzieci zaczęło się topić. Jednak nie zdołał do nich dopłynąć. Kiedy ratownicy wyciągnęli rodzeństwo z wody, usłyszeli od chłopca: "Tam jest jeszcze mój tata". Mężczyzny nie udało się uratować.
1. Tragedia na plaży
Do tragedii doszło 2 sierpnia, kiedy to Johnatan Stevens wybrał się ze swoimi dziećmi na plażę Barmouth w Caernarfon. Jednak dopiero na początku lutego zakończyło się dochodzenie w tej sprawie.
Dwoje dzieci, Jack i Lacey, bawiło się w morzu, kiedy straciły grunt pod nogami. Ich ojciec, słysząc wołanie o pomoc, natychmiast rzucił się do wody, desperacko próbując ich uratować. Jeden ze świadków usłyszał krzyk Stevensa: "To moje dzieci!", zanim wbiegł do morza.
W tym samym czasie na plaży był również Alexander Hill, oficer straży przybrzeżnej, który odpoczywał wraz z synem. Przyznał, że zauważył ludzi gromadzących się wzdłuż linii brzegowej i usłyszał krzyki dzieci.
"Widziałem dzieci 30-40 metrów dalej, topiły się. Woda nie była spokojna. Wezwałem pomoc i poprosiłem ludzi, żeby pilnowali mojego synka, kiedy sam wejdę do wody" – powiedział Hill.
Następnie na miejsce zdarzenia przybyło dwóch ratowników wodnych. Hill wszedł do wody z jednym z ratowników i udało mu się dotrzeć do dziewczynki i zabrać ją z powrotem na plażę. W międzyczasie drugi ratownik Marcus Jordan Hewlett dotarł do chłopca.
"Kiedy do niego dotarłem, powiedział: Dziękuję, ale musisz znaleźć mojego tatę. Sprowadziłem go z powrotem na brzeg i spojrzałem w kierunku miejsca, w którym patrzył. Wtedy zobaczyłem, że ktoś unosił się w oddali" – powiedział Hewlett.
2. Próba ratowania dzieci
Ratownik zostawił małego Jacka pod opieką ratowników medycznych i popłynął do nieprzytomnego mężczyzny. Przyznał, że nie wie, jak daleko od brzegu dryfował, ale powrót na plażę zajął im wieki.
"Próbowałem sprowadzić go z powrotem tak szybko, jak mogłem, ale była to walka, ponieważ starałem się utrzymać jego głowę nad wodą" - przyznał.
Johnatan Stevens został przetransportowany helikopterem do szpitala w Ysbyty Gwynedd w Bangor. Jednak na pomoc było już za późno. Jego zgon stwierdzono wkrótce po przybyciu.
"Ponieważ wszedł do morza, aby uratować swoje dzieci, a potem znalazł się w trudnej sytuacji, jego śmierć jest wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Stracił życie, próbując ratować własne dzieci. To pokazuje niebezpieczeństwa morza i naszego wybrzeża, nawet jeśli warunki wydają się łagodne, mogą takie nie być – powiedziała Katie Sutherland, koroner. - Chciałbym podziękować świadkom i tym, którzy tego dnia z narażeniem życia próbowali ratować jego życie".
Partnerka Johnatana Stevensa, Laura Burford, podziękowała Hallowi i Hewlettowi za uratowanie dzieci i próbę ocalenia mężczyzny. Również jego rodzice, Faith i Raymond Stevens dziękowali za uratowanie wnuków. Powiedzieli, że ich syn zrobił to, co każdy rodzic zrobiłby w takiej sytuacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl