Trwa ładowanie...

Nie dostała się na studia. Kolejne doniesienia o bałaganie wokół matur

Avatar placeholder
Agnieszka Wiśniewska 04.08.2023 14:35
Kolejny błąd przy sprawdzaniu matur. OKE poprawia wynik z matematyki
Kolejny błąd przy sprawdzaniu matur. OKE poprawia wynik z matematyki (East News)

To już kolejny przypadek błędnego ocenienia egzaminu maturalnego. Absolwenci i rodzice mówią o bałaganie i żądają wyjaśnień. "Od 30 lat pracuję w szkole średniej, nie przypominam sobie takiej sytuacji, by to egzaminator zawiódł" - pisze mama maturzystki.

spis treści

1. Kolejny błąd

W środę (2 sierpnia) opisaliśmy - ujawnioną przez "Gazetę Wyborczą" - historię maturzystki z Płocka. 7 lipca uczennica sprawdziła wynik swojego egzaminu. Nie mogła uwierzyć, że nie zdała. Złożyła odwołanie. Okazało się, że jej praca została błędnie sprawdzona. Finalnie uzyskała 76 proc. a nie 28 proc. pkt.

Dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik w rozmowie z dziennikarzami "Gazety Wyborczej" przekazał, że był to błąd egzaminatora.

Zobacz film: "6 nietypowych produktów, które niszczą IQ"

Ile było podobnych przypadków? Dyrektor CKE twierdzi, że dwa. Jeden - w egzaminie ósmoklasisty oraz jeden w maturalnym - pisanym przez uczennicę z Płocka.

Na wypowiedź Smolika zareagowała mama tegorocznej absolwentki LO im. Sienkiewicza w Warszawie. Kobieta napisała list do redakcji "Gazety Wyborczej", w którym pisze, że wzburzyła ją historia błędnie ocenionego egzaminu z matematyki i słowa o tym, że to tylko jednostkowe przypadki.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne (East News)

"Oburza mnie to, że mówi się, że to jeden taki przypadek na maturze" - podnosi Katarzyna.

Kobieta opisała, co przydarzyło się jej córce Antoninie.

"Może nie jest orłem matematycznym, ale z egzaminu wróciła zadowolona, spodziewała się 40-50 proc. W dniu ogłoszenia wyników matur była w szoku. Okazało się, że ma tylko 28 proc." - tłumaczy mama dziewczyny.

A to oznaczało niezdaną maturę.

"Od 30 lat pracuję w szkole średniej, nie przypominam sobie takiej sytuacji, by to egzaminator zawiódł. Trudno było mi w to uwierzyć" - pisze mama dziewczyny.

2. 61 proc. pkt. a nie 28

Maturzystka złożyła w Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie wniosek o wgląd do pracy egzaminacyjnej. Następnie napisała wniosek do OKE o weryfikację sumy punktów przyznanych za egzamin.

Okazało się, że praca została błędnie sprawdzona. W systemie internetowym pojawił się zmieniony wynik z egzaminu z matematyki - ponad dwa razy wyższy niż pierwotny.

Uczennica otrzymała 61 proc. pkt. a nie 28.

"Moja córka miała, niestety, mniej szczęścia niż maturzystka z Płocka. Rekrutacja na uczelnie w dniu 27 lipca była już oczywiście dawno zakończona, a Uniwersytet Warszawski, na który aplikowała, nie przychylił się do prośby o indywidualne rozpatrzenie jej przypadku. Podobno dlatego, że w międzyczasie wycofała wniosek rekrutacyjny. A jak miała tego nie zrobić, skoro i tak nie mogła go uzupełnić z powodu niezdanej matury?" - podnosi pani Katarzyna.

OKE w Warszawie przekazało dziennikarzom "Gazety Wyborczej", że odniesie się do sprawy w późniejszym terminie. Czekają również na reakcję Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

3. "Zamiast 36 proc. powinno być 80 proc."

Przypomnijmy, że to nie pierwszy taki przypadek w tym roku.

W lipcu opisywaliśmy historię ósmoklasistki, której egzamin został nieprawidłowo oceniony.

"Córka otrzymuje 36 proc. z matematyki na egzaminie ósmoklasisty. Chcemy zweryfikować wyniki. Dostajemy termin na dzisiaj - sprawdzamy egzamin. Test Y został sprawdzony wg szablonu testu X. Zamiast 36 proc. powinno być 80 proc." - opisywał ojciec dziewczyny na Twitterze.

Wtedy do słów mężczyzny odniosło się - również na Twitterze - Ministerstwo Edukacji i Nauki.

"Szanowny Panie, zgodnie z informacją Centralnej Komisji Egzaminacyjnej to jedyny taki przypadek w OKE Warszawa i w Polsce. Każdy test jest sprawdzany dwukrotnie. Trwają wyjaśnienia. Po odbiorze zaświadczenia z OKE udzielimy dalszej pomocy" - czytamy.

Zareagował również szef resortu edukacji Przemysław Czarnek, który twierdził, że to jednostkowa sytuacja.

"Szanowny Panie, poprosiłem już dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej o wyjaśnienie tej jednostkowej sytuacji. Poprosiłem też o wskazanie przyczyn tej pomyłki, za którą przepraszam" - napisał na Twitterze.

Jednak komentarze w mediach społecznościowych i historia córki kobiety, która napisała list do "Gazery Wyborczej" temu przeczą:

"Zgadzam się w 100 procentach. Córka rano w dzień ogłoszenia wyników z polskiego 84 proc. (mam screena), natomiast wieczorem 80 proc. Różnica niby nieduża, punktowo to jeden punkt. A do wymarzonego liceum zabrakło jej dwóch punktów… I do kogo się odwołać?" - pisała na Twitterze kobieta pod postem taty ośmioklasistki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze