Myślała, że nie zdała matury. Kolejny przykład bałaganu wokół wyników egzaminów
7 lipca maturzystka sprawdziła wynik swojego egzaminu. Nie mogła uwierzyć, że nie zdała. Złożyła odwołanie. Okazało się, że jej praca została błędnie sprawdzona. Finalnie uzyskała 76 proc. a nie 28 proc. pkt. Podobną sytuację wykryto w przypadku wyników egzaminu ośmioklasisty. Absolwenci i rodzice mówią o bałaganie i żądają wyjaśnień.
1. Błędny wynik
Zarówno maturzystka z Płocka, jak i jej rodzice, nie mogli uwierzyć w tak niski wynik egzaminu.
Postanowili skontaktować się z Okręgową Komisją Egzaminacyjną.
- Żeby zapytać, czy ktoś mógł popełnić błąd. Odpowiedzieli, że "istnieje taka możliwość" - wspomina mama dziewczyny, którą cytuje "Wyborcza".
Jeszcze tego samego dnia uczennica odwołała się od wyniku.
- Niecały tydzień później dostałam telefon z OKE z informacją, że mam przyjechać do Warszawy następnego dnia, czyli 14 lipca. Przyznali, że doszło do pomyłki i ktoś błędnie wpisał wynik mojego egzaminu - relacjonuje w rozmowie z dziennikarzami "Wyborczej".
Okazało się, że uzyskała 76 proc. a nie 28 proc. pkt.
2. "Zamiast 36 proc. powinno być 80 proc."
Przypomnijmy, że to nie pierwszy taki przypadek w tym roku.
W lipcu opisywaliśmy historię ósmoklasistki, której egzamin został nieprawidłowo oceniony.
"Córka otrzymuje 36 proc. z matematyki na egzaminie ósmoklasisty. Chcemy zweryfikować wyniki. Dostajemy termin na dzisiaj - sprawdzamy egzamin. Test Y został sprawdzony wg szablonu testu X. Zamiast 36 proc. powinno być 80 proc." - opisywał ojciec dziewczyny na Twitterze.
Panie @CzarnekP - proszę odnieść się do następujących faktów - córka otrzymuje 36% z matematyki na egzaminie 8-klasisty. Chcemy zweryfikować wyniki. Dostajemy termin na dzisiaj - sprawdzamy egzamin. Test Y został sprawdzony wg szablonu testu X. Zamiast 36% powinno być 80%. 1/3
— Marcin Zdyb (@marcinzdyb15) July 19, 2023
Wtedy do słów mężczyzny odniosło się - również na Twitterze - Ministerstwo Edukacji i Nauki.
"Szanowny Panie, zgodnie z informacją Centralnej Komisji Egzaminacyjnej to jedyny taki przypadek w OKE Warszawa i w Polsce. Każdy test jest sprawdzany dwukrotnie. Trwają wyjaśnienia. Po odbiorze zaświadczenia z OKE udzielimy dalszej pomocy" - czytamy.
Szanowny Panie, zgodnie z informacją @CKE_PL to jedyny taki przypadek w OKE Warszawa i w Polsce. Każdy test jest sprawdzany dwukrotnie. Trwają wyjaśnienia.
— Ministerstwo Edukacji i Nauki (@MEIN_GOV_PL) July 20, 2023
Po odbiorze zaświadczenia z OKE udzielimy dlaszej pomocy. @kuratorium_waw oraz BE @warszawa zostali powiadomieni.
Zareagował również szef resortu edukacji Przemysław Czarnek, który twierdził, że to jednostkowa sytuacja.
"Szanowny Panie, poprosiłem już dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej o wyjaśnienie tej jednostkowej sytuacji. Poprosiłem też o wskazanie przyczyn tej pomyłki, za którą przepraszam" - napisał na Twitterze.
Szanowny Panie, poprosiłem już dyrektora @CKE_PL o wyjaśnienie tej jednostkowej sytuacji. Poprosiłem też o wskazanie przyczyn tej pomyłki, za którą przepraszam. https://t.co/J740EahinN
— Przemysław Czarnek (@CzarnekP) July 20, 2023
Już wtedy internauci z całej Polki alarmowali, że bałagan w związku z wynikami egzaminów wystąpił nie tylko w opisywanym przypadku, który Czarnek nazwał "jednostkowym".
"Zgadzam się w 100 procentach. Córka rano w dzień ogłoszenia wyników z polskiego 84 proc. (mam screena), natomiast wieczorem 80 proc. Różnica niby nieduża, punktowo to jeden punkt. A do wymarzonego liceum zabrakło jej dwóch punktów… I do kogo się odwołać?" - pisała na Twitterze kobieta pod postem taty ośmioklasistki.
Sytuacja ośmioklasistów jest o tyle trudna, że nie są w stanie odwołać się od wyników egzaminu przed zakończeniem rekrutacji do szkół ponadpodstawowych.
"My złożyliśmy wniosek o wgląd do testu 6.07. Dostaliśmy termin 31.07. Na ponowne sprawdzenie i wydanie nowego zaświadczenia komisja ma 14 dni. Czyli właściwie to jest już bez znaczenia po będzie po wszystkich terminach dodatkowego naboru. Chory kraj" - pisze jedna z matek.
3. Ile było podobnych przypadków?
W piątek (28 lipca) dziennikarze "Wyborczej" zwrócili się do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej z prośbą o komentarz w sprawie sytuacji maturzystki z Płocka.
Z odpowiedzi wynika, że w tym przypadku doszło do pomyłki osoby, która uczestniczyła w procesie sczytywania kart odpowiedzi.
"Z informacji uzyskanych z OKE w Warszawie wynika, że osoba ta - współpracownik OKE w Warszawie - omyłkowo przypisała do arkusza niewłaściwą jego wersję" - tłumaczy w wydanym oświadczeniu Marcin Smolik, dyrektor CKE.
"Całość karty odpowiedzi zdającej została sprawdzona z wykorzystaniem klucza odpowiedzi do wersji odwrotnej niż wersja, którą rozwiązywała zdająca (chodzi o zadania zamknięte; w przypadku zadań otwartych nie ma wersji). Podobna pomyłka wystąpiła w egzaminie ósmoklasisty. Początkowo myśleliśmy, że był to błąd skanera - ale po zbadaniu sprawy, wiemy, że system działał prawidłowo, nie było żadnego błędu. Była to usterka ludzka" - dodaje.
Ile było podobnych przypadków? Dyrektor CKE twierdzi, że dwa. Jeden - w egzaminie ósmoklasisty oraz jeden w maturalnym.
Na pytanie, ile w tym roku było odwołań od wyników matur, Marcin Smolik odpowiada, że szczegółowe dane będą dostępne po otrzymaniu raportów z OKE. Termin ich przekazania wypada w połowie sierpnia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl