Trwa ładowanie...

Nie chciała iść do szkoły. Postanowiła zrobić test na koronawirusa

 Maria Krasicka
07.02.2022 12:48
Nie chciała iść do szkoły. Postanowiła zrobić test na koronawirusa
Nie chciała iść do szkoły. Postanowiła zrobić test na koronawirusa (Facebook)

Nawet najgrzeczniejsze dziecko prędzej, czy później ucieka się do symulacji, by nie pójść do szkoły. Któż nie próbował oszukać rodziców, wkładając termometr do kubka z herbatą? Jednak ta dziewczynka wykazała się wyjątkową kreatywnością i postanowiła samodzielnie wykonać test na koronawirusa. Wszystko, by móc zostać w domu.

spis treści

1. Test na koronawirusa dla dzieci

Kiedy siedmioletnia Summer Harstard z Rainham (Wielka Brytania) źle się poczuła, jej mama Emmy Grigg wiedziała już, że nie pośle córki do szkoły. Zamiast tego czekał je test na obecność koronawirusa i kwarantanna. Natomiast do momentu uzyskania pozytywnego wyniku testu na COVID-19, nic nie stało na przeszkodzie, by druga córeczka Emmy, pięcioletnia Una nie poszła do szkoły.

- Summer nie czuła się dobrze, więc musiała zrobić test, żebyśmy mogli powiadomić szkołę, czy to COVID-19 – mówi Emma. - Una była zazdrosna o to, że jej siostra może zostać ze mną w domu. To zawsze się zdarza i działa w obie strony – dodaje.

Zobacz film: "COVID-19 u dzieci. Jakie badania wykonać?"
Una i Summer
Una i Summer (Facebook)

By jednak nie pójść do szkoły, dziewczynka postanowiła opracować sprytny plan. W tym celu wyjęła przybory do rysowania i stworzyła swój test na koronawirusa. Kiedy skończyła, wręczyła go mamie w nadziei, że uda się ją oszukać i zostać w domu.

- Kiedy szykowałam Unę do szkoły, przyniosła mi test narysowany na kartce, mówiąc, że nie może iść do szkoły – mówi. - Myślała, że się na to nabiorę. Robiła podobne rzeczy, ale to jest zdecydowanie najzabawniejsze i… całkiem genialne – dodaje mama.

Test Uny
Test Uny (Facebook)

Niestety pomimo wysiłków Uny, jej mama nie nabrała się na mistyfikację i musiała odwieźć ją do szkoły. Jak dodaje, ma świadomość, że pięciolatka robi to, bo uważa za niesprawiedliwe, że jej siostra może być z mamą w domu, a ona nie.

2. Koronawirus a symulacja dzieci

W rozmowie z WP Parenting psycholog Maria Rotkiel przyznała, że lockdown, kwarantanna i izolacja to czas, w którym siłą rzeczy musimy spędzać z domownikami, a dzieci korzystają na tym najbardziej. Mają wtedy nieograniczony czas z rodzicami.

- Część dzieci doświadczyła bliskości w kontakcie z rodzicami, której wcześniej nie było. Bo dziecko było w szkole, rodzic większość czasu w pracy. Dzieci poczuły się dobrze z tym, że rodzina jest w domu – powiedziała Maria Rotkiel.

Ponadto jak zaznaczyła specjalistka, koronawirus jest doskonałą wymówką dla dziecka, ponieważ na to hasło dorośli poważnieją.

- Dzieci są bystre, więc sprytnie znalazły sobie bardzo fajne rozwiązanie w sytuacji, w której czują niepokój – zaznaczyła Rotkiel. - Gdybym ja miała sześć, siedem czy osiem lat, pewnie też bym wymyśliła coś, żeby do tej szkoły nie pójść, gdybym słyszała o tych różnych utrudnieniach, o tym, że dzieci nie powinny iść do szkoły, że to jest niebezpieczne - wyjaśniła.

3. Dzieci symulują, by nie iść do szkoły

Emma przyznaje, że sama jako dziecko podejmowała podobne próby unikania szkoły i uznała wysiłek córki za tak zabawny, że podzieliła się nim w mediach społecznościowych. Post wywołał w internautach wiele emocji i spowodował, że postanowili podzielić się swoimi sposobami na oszukiwanie rodziców.

"Kiedy byłam młodsza, kładłam głowę na kaloryferze, żeby mama myślała, że mam temperaturę, ale to nie działało, bo kaloryfer odciskał się na mojej skroni" – napisała internautka.

"Jako dziecko pudrowałem twarz talkiem i udawałem, że źle się czuję. Mama początkowo się na to nabrała i pozwoliła mi zostać w domu. Cały dzień leżałem na kanapie, oglądając telewizję. Niestety w pewnym momencie pocałowała mnie w policzek i odkryła, że to talk. Nigdy nie żałowałem czegoś tak bardzo, jak w tamtym momencie" – dodał jeden z użytkowników.

Specjalistka zaznaczyła, że dorosłym często się wydaje, że dzieci symulują, bo im się nie chce. Jednak taka sytuacja ma miejsce niezwykle rzadko. Częściej dzieci symulują, bo się boją i jak każdy niezależnie od wieku, unikają sytuacji, która jest dla nich trudna. Jest to forma poradzenia sobie z problemami.

- Jeśli przyłapiemy dziecko na takiej symulacji, to na pewno nie możemy zacząć od krytykowania, krzyczenia czy karania. Najwłaściwsze będzie zadanie pytania: "Czy mogę ci jakoś pomóc? Czy coś jest dla ciebie trudne?". Zresztą symulacja jest też sygnałem dla dorosłego, że w tej wzajemnej relacji tego zaufania troszeczkę brakuje. Dziecko nie miało odwagi powiedzieć "boję się pójść do szkoły". To jest dla nas, dorosłych, sygnał, że ono uznało, że nie pomożemy, że nie będziemy źródłem wsparcia w jakiejś trudnej dla niego sytuacji – zauważyła Rotkiel. - Mamy tendencję do przypisywania dzieciom złych intencji. Jeżeli ktoś ma uderzyć się w pierś i szukać obszaru do zmiany w tej sytuacji to jest to dorosły, a nie dziecko – skwitowała ekspertka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze