Trwa ładowanie...

Nauczycielka przedszkola: w polskich placówkach to nie dzieci są najważniejsze

 Agnieszka Gotówka
16.02.2017 10:45
List nauczycielki niektórym wydaje się być mocno przerysowany
List nauczycielki niektórym wydaje się być mocno przerysowany (123RF)

W przedszkolach to nie dzieci są najważniejsze, a papiery, dobre wrażenie i święty spokój. Takie wnioski płyną z listu nauczycielki, który na swoim blogu dzieckowdrodze.com opublikowali Magda i Sergiusz. Czy faktycznie jest aż tak źle? Czy oddajemy nasze dzieci do „przechowalni”?

Post „Przedszkola prywatne czy państwowe? Wstrząsający list nauczycielki” wywołał burzliwą dyskusję na temat tego, w jaki sposób funkcjonują te instytucje. Wnioski, jakie z niego płyną, są przerażające: „W d…e ma się dzieci. Niestety. Ich potrzeby (indywidualne zwłaszcza), nie są brane pod uwagę. Są „ramy” i dzieci mają nie wystawać poza obrazek…”.

Ale – jak tłumaczy autorka listu – to nie wina nauczycielek („A spróbowałbyś nazwać te panie przedszkolankami… Uuuuuu…"). To system wymaga od pań pracujących w placówkach państwowych nieustannej pracy spędzonej na wypełnianiu formularzy i analiz.

„NAJWAŻNIEJSZE to porządek w papierach. Dzienniki, plany, programy, „tony papierów, tony analiz”, spisywanie godzin wejścia i wyjścia z przedszkola, zliczanie frekwencji, arkusze obserwacji. Jednym słowem biuro. Jest ramowy plan dnia, jest gotowiec scenariusza z przewodnika metodycznego, przeprowadza się zajęcie, wychodzi na dwór, wraca, je obiad (tu następuje wymiana nauczycieli, których kompletnie nie interesuje, co kto zrobił, osiągnął, no chyba że dzieciak rozbił głowę drugiemu i jest widmo afery…), są zajęcia dodatkowe, u małych leżakowanie, podwieczorek i upragniona chwila – przebieranie nogami, żeby wyjść jak najszybciej” (zachowano pisownię oryginalną - przyp. red.).

Zobacz film: "Jak rozwija się przedszkolak?"

Przeczytaj koniecznie

A dzieci? One są tu zbędnym balastem, „drącym się”, „latającym jak oszalałe” albo „niedojdą”, która „rozwala pracę grupy”. Poradzić sobie z nimi jest bardzo trudno, więc nauczycielki „potrafią szarpać, wyzywać, drą się takim charakterystycznym 'bazarowym' głosem”. Ich zdaniem dzieci powinny być odbierane z przedszkola przed 15.00.

1. „Ciepła przechowalnia na wolnych obrotach”

W przedszkolach prywatnych jest inaczej, ale czy to znaczy, że jest lepiej? Według autorki listu pracują tam przede wszystkim studentki bez doświadczenia i wiedzy.

„Dziewczątka, jak muchy w smole, z wiecznie przyklejonym uśmiechem do twarzy 'przelewają' się, powolne ruchy, dłuuuuugie rozkładanie zabawek, dłuuuugie otwieranie książeczek, nie krzyczą, nie strofują… uśmiechają się. Akceptują każde zachowanie (…). Po prostu są miłe i grzeczne, bo muszą zarabiać na studia”.

W placówkach prywatnych chętniej rozmawia się z rodzicami, bo to odgórny wymóg dyrektorki. Informacje przekazywane opiekunom zawsze są takie same: „był grzeczny, zjadł, bawił się, byliśmy na dworze”. Powód? „Rodzic płaci, wszystko ma być super”.

I jest super, bo i zabawki są, dobrze wyposażony plac zabaw, dobre jedzenie. „Ma być bezproblemowo i bezpiecznie”. Tu jednak, w przeciwieństwie do placówek państwowych, nauczycielki są empatyczne, „przytulają dzieci i ukoją w płaczu”. To taka „ciepła przechowalnia na wolnych obrotach”.

Jak przygotować dziecko do przedszkolnego debiutu?
Jak przygotować dziecko do przedszkolnego debiutu? [7 zdjęć]

Wybieranie przedszkola. Szukając najlepszego przedszkola dla swojej pociechy, ustal, co jest dla ciebie

zobacz galerię

2. Fikcja czy rzeczywistość?

Zdania czytelników komentujacych list są podzielone. Niektórzy uważają, że głos nauczycielki jest krzywdzący, mocno przerysowany. Nie brakuje jednak rodziców, którzy zgadzają się z tymi zarzutami, najczęściej dlatego, że ich dziecko doświadczyło krzywdy w przedszkolu. W takiej sytuacji znalazł się Bartuś, czteroletni syn Moniki, który do jednego z prywatnych przedszkoli na terenie Torunia uczęszczał przez dwa miesiące.

– To był koszmarny czas dla całej naszej rodziny. Syn płakał, gdy go zaprowadzaliśmy do przedszkola, siedział w kąciku przy oknie, gdy po niego przychodziliśmy. Nauczycielki tłumaczyły, że to okres adaptacji i że się przyzwyczai. Ufałam im, zwłaszcza że przedszkole cieszyło się dobrą opinią. Ale pewnego dnia syn zaczął mówić, że pani na niego krzyczy i nie reaguje, gdy inne dzieci mu dokuczają. Wychowawczyni wszystkiego się wyparła, mówiąc, że takie sytuacje nigdy nie miały miejsca – mówi mama Bartusia.

Monika pewnego dnia wybrała się do przedszkola w czasie drzemki dzieci. Chciała wcześniej odebrać syna, ale celowo nie poinformowała o tym przedszkola. Już na korytarzu słyszała płacz swojego dziecka, a będąc pod drzwiami usłyszała: „no i co beczysz!”. Od razu poszła do dyrekcji. Poskarżyła się na zachowanie nauczycielki i wypisała dziecko z przedszkola.

List nauczycielki niektórym wydaje się być mocno przerysowany
List nauczycielki niektórym wydaje się być mocno przerysowany (123RF)

Wiele placówek utrzymuje jednak wysoki poziom. Pracują w nim nauczycielki nie tylko pełne empatii, ale też dobrze wykształcone, oddane swojej pracy. Inwestuje się w sprzęt, zaprasza gości, w ciekawy sposób realizując podstawę programową. Takie przedszkole udało się znaleźć Agnieszce, mamie trzyletniego Adasia.

– Pozytywne opinie na temat tego przedszkola słyszałam od wielu osób. I choć to placówka prywatna, musiałam zapisać do niej syna półtora roku wcześniej. Syn uwielbia tam chodzić. Widzę, jak się rozwija i jak lubi swoje wychowawczynie. Biegnie do nich rano z wyciągniętymi rączkami, przytula się. One witają go z uśmiechem. Gdy jest chory, dzwonią z pytaniem, jak się czuje. Dzieciaki bardzo dużo czasu spędzają na świeżym powietrzu, mają dobrze zbilansowane posiłki przygotowywane we własnej kuchni – wymienia Agnieszka.

3. Jak wybrać dobre przedszkole?

Praca z grupą dzieci jest niezwykle trudna. To zbiór barwnych osobowości, różnych charakterów i temperamentów. Nauczycielki mają zatem do wykonania niezwykle trudne zadanie. Wykonują tytaniczną pracę, bo z jednej strony muszą być oddane dzieciom, z drugiej zaś – realizować zadania stawiane przed nimi przez dyrekcję.

Zanim zapiszemy dziecko do przedszkola, warto więcej o nim się dowiedzieć. I to nie tylko z pięknej strony internetowej czy rozmowy z dyrekcją, ale z opowieści rodziców, których pociechy do danej placówki uczęszczają. Dobrze jest pytać, jakie w danym przedszkolu obowiązują zasady i metody wychowawcze.

Niezwykle istotne są również warunki lokalowe. Czy w przedszkolu jest dużo miejsca do zabawy, czy może sale są ciasne i duszne? Czy jest plac zabaw? Gdzie dzieci jedzą posiłki? Jak liczne są grupy?

I niezwykle ważna kwestia: bezpieczeństwo. Sprawdźmy, czy dziecko dałoby radę samodzielnie opuścić placówkę. Czy zainstalowane są kamery i czy teren przedszkola jest odpowiednio zabezpieczony.

Przedszkole nie może być przechowalnią dzieci. To miejsce, które ma niebagatelny wpływ na rozwój i wychowanie małego człowieka. Jego wybór nie może być więc przypadkowy.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze