Trwa ładowanie...

Matka z trzyletnim synem podróżują na Alaskę. To prawdopodobnie jedyny taki duet

 Ewa Rycerz
30.11.2018 18:54
Joanna i jej syn przejechali razem tysiące kilometrów
Joanna i jej syn przejechali razem tysiące kilometrów (facebook.com/mousetheadventure)

Nikt nie chciał jej uwierzyć, kiedy mówiła, że pojedzie z 3-letnim synem na Alaskę. Celnicy na granicy amerykańsko-kanadyjskiej zarzucili jej, że porwała własne dziecko. Krzyczeli i kazali wracać. Nie dała się przekonać. Spełniła marzenie. Dziś planuje już kolejną wyprawę. Na razie nie wie, dokąd poniosą ją następne marzenia.

Joanna Derengowska w 2014 roku wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Podróżuje od kilku lat. Jednak te najważniejsze dla niej wyprawy odbyła z synem. Mąż zostaje w domu. Kibicuje jej. Doskonale jednak zdaje sobie sprawę, że jeżdżenie po świecie jest idealnym sposobem na rozwijanie w dziecku ciekawości, chęci do nauki i poznawania świata.

1. Spełnienie marzeń

Razem przemierzali już bezdroża Stanów Zjednoczonych. Przejechali setki długich kilometrów od Seatlle w stanie Waszyngton do Miami na Florydzie. Zahaczyli o Wschodnie Wybrzeże, dotarli do Portland w północnym Maine i wrócili do Seatle. Wtedy też przekonała się, że długie podróże są dla niej i jej syna doskonałym sposobem na spędzanie wspólnego czasu.

Syn Joanny - Przemek - ma 3 lata
Syn Joanny - Przemek - ma 3 lata (https://www.facebook.com/mousetheadventurer/)
Zobacz film: "5 rzeczy, o których musisz pamiętać będąc w długiej podróży"

- Zrozumiałam, że moje obawy, co do tego, że jest on za mały, są bezpodstawne - okazało się, że dziecko idealnie odnajduje się w warunkach podróżniczych. Kocha spać w namiocie, zmieniać miejsca, poznawać nowych ludzi. Zrozumiałam, że nie muszę odkładać spełniania swoich podróżniczych marzeń, ponieważ mojemu dziecku sprawia to taką samą (jak nie większą) przyjemność. Teraz wiem, że dzika Północ to jedno z jego ulubionych miejsc – podkreśla Joanna Derengowska.

Przeczytaj także:

Bardzo często słyszała, że to, co robi jest - delikatnie mówiąc - niecodzienne. Podkreśla, że najczęściej były to miłe sytuacje. Spotkani przypadkowo ludzie doceniali fakt, że zabiera ze sobą w podróż dziecko.

- Szczególnie w miejscach niepopularnych turystycznie, takich jak Dalton Highway czy Ocean Arktyczny na Alasce, albo w północnym Jukonie i na Terytoriach Północno-Zachodnich w Kanadzie. Wiele osób doceniało inicjatywę i między innymi dzięki temu zawierałam nowe przyjaźnie – mówi.

Jej podróż zaczęła się jednak od nieprzyjemności na granicy amerykańsko-kanadyjskiej. Celnicy nie chcieli jej uwierzyć, że jedzie sama z dzieckiem w tak daleką podróż bez zarezerwowanych noclegów w hotelach, bez nikogo znajomego na miejscu. Zaczęli na nią krzyczeć, sugerować, że porwała własne dziecko, wypytwać o męża i pozwolenie na wywiezienie syna ze Stanów. - Celnicy dzwonili nawet do mojego męża i próbowali go przekonać, żeby dołączył. On powiedział, że wierzy we mnie i na pewno dam sobie radę. Poza tym, to nie jest nasza pierwsza wyprawa – wspomina.

Pojechali więc dalej. Zostawiając za sobą przepiękne krajobrazy, puste drogi, góry, rzeki, doliny. Obserwując dzikie zwierzęta. Czasem spali w namiocie w lasach i na kempingach, przez większość czasu jednak w aucie, bo tak szybciej i bezpieczniej.

Podczas swojej podróży Joanna z synkiem najczęściej spali w aucie
Podczas swojej podróży Joanna z synkiem najczęściej spali w aucie (www.facebook.com/mousetheadventurer)

- Na pierwszym miejscu jest dla mnie to, żeby mój syn czuł się dobrze. Spełniam swoje marzenia, ale nie chcę robić tego jego kosztem. To oznacza, że codziennie muszę znaleźć nam nocleg, zapewnić posiłek, odwiedzić miejsca, które chcę odwiedzić, ale jednocześnie trzeba być pełnym energii i pomysłów do zabawy, tak, żebyśmy byli obydwoje zadowoleni. Poza tym staram się, żebyśmy zawsze uczyli się wspólnie czegoś nowego. Czasami takie działanie na 100 proc. jest męczące, szczególnie, kiedy pogoda jest fatalna, a noce zimne – zaznacza Joanna.

2. Polacy są wszędzie

Podróż przez trudno dostępne dla przeciętnego człowieka miejsca zawsze wzbudza zachwyt. Surowa, dzika, niekiełznana przyroda, rześkie powietrze, świadomość, że jest się zdanemu jedynie na własne siły, może też budzić obawy. Taki naturalny strach zawsze jednak likwidują spotkani po drodze ludzie. Joanna i jej syn Przemek bardzo miło wspominają czas spędzony w Denali. To Park Narodowy w USA. Poznali tam Todora z Bułgarii.

7 gadżetów, które uprzyjemnią dziecku podróż
7 gadżetów, które uprzyjemnią dziecku podróż [7 zdjęć]

Odpowiedni fotelik to podstawa, i mimo, że trudno zakwalifikować go do kategorii gadżetów, od niego

zobacz galerię

- Byliśmy wtedy zmęczeni po długiej i dość trudnej drodze nad Ocean Arktyczny i spotkaliśmy zapalonego podróżnika-marzyciela, który akurat pracował w Denali i zaproponował nam odpoczynek i nocleg. Zaprzyjaźniliśmy się i już planujemy następne spotkanie – opowiada kobieta.

I przyznaje, że niejednokrotnie to dzięki synowi udawało im się znaleźć nocleg lub poznać kogoś nowego. Szczery uśmiech trzylatka i jego otwartość na ludzi sprawiały, że innym miękły serca, a dystans się zmniejszał. Mimo że chłopiec dużą część swojego życia spędził z mamą w podróży, wcale nie jest nie dającym sie opanować dzieckiem. Wbrew przeciwnie. Ciekawość świata pcha go do innych ludzi.

- On dogaduje się w każdym języku świata. Mówię trochę pół żartem-pół serio, ale faktycznie dziecko nie ma w sobie tych wszystkich zahamowań, które oddalają od siebie dorosłych. Jeśli ma ochotę z kimś porozmawiać, po prostu to robi, nawet jeśli nie do końca rozumie język. W ten sposób i ja nawiązuję przyjaźnie. Kiedyś syn założył czapkę-niedźwiedzia i żartobliwie straszył wszystkie osoby, które mijaliśmy. Ponieważ byliśmy w kraju niedźwiedzi, wszystkich to bardzo bawiło. Poznałam wtedy masę wspaniałych ludzi! - opowiada podróżniczka.

W tym także Polaków. Było to w Inuvik, na Terytoriach Północno-Zachodnich w Kanadzie. 100 km od Oceanu Arktycznego. W miejscu, do którego latem można dojechać 500-kilometrową, pustą drogą. Spotkała na niej jedynie kilka osób.

Joanna spotkała podczas podróży innych Polaków
Joanna spotkała podczas podróży innych Polaków (www.facebook.com/mousetheadventurer)

- Ale w miejskiej bibliotece poznałam Kanadyjczyka, który powiedział mi (po polsku!), że jego żona jest z Warszawy. Następnego dnia odwiedziłam ich w domu. Okazało się, że Weronika przeprowadziła się 4 lata temu. Jest fotografem. Poznałam także parę motocyklistów, którzy przejechali razem całą Amerykę Południową i Północną. Uwielbiam spotkania z Polakami w drodze. Najczęściej to bardzo ciekawi ludzie – wyznaje Joanna.

W drodze powrotnej z Inuvik Joanna i jej synek... utknęli w lesie. Powodem był pożar, przez który droga była nieprzejezdna. Nawet jednak taką nieprzyjemną sytuację podróżniczka obróciła w korzystny przebieg wypadków. Tarfiła z synkiem do hotelu niedaleko koła podbiegunowego.

- Spotkaliśmy tam około dwudziestu podróżników i miejscowych, którzy także musieli przeczekać ten czas – mówi.

3. Plany na kolejne podróże

Dziś Joanna i jej syn są już ponownie w Stanach Zjednoczonych. Do powrotu do domu zmusiła ich konieczność wymiany wiz. Jednak już snują plany na kolejną podróż. Chcą wrócić do Kanady, bo tam zostały setki miłych wspomnień, spotkani po drodze ludzie. Joanna mówi wprost, że choć ich celem była amerykańska Alaska, zarówno ona, jak i jej syn, zakochali się w Kanadzie. - Okazało się, że droga do celu była lepsza niż samo jego osiągnięcie – wyznaje.

Joanna i jej syn dotarli do Koła Podbiegunowego
Joanna i jej syn dotarli do Koła Podbiegunowego (www.facebook.com/mousetheadventurer)

Na kolejną podróż muszą jednak trochę poczekać. Powód jest prozaiczny – pieniądze. Najwięcej kosztuje benzyna. Miesięczna podróż autem generuje koszty rzędzu ok. 1 tys. dolarów. Joanna jednak wprost mówi: ograniczam wydatki.

- Z racji stylu podróży nie płacę za noclegi. Jedzenie zwykle kupuję w marketach i przygotowuję sama. Największym kosztem jest benzyna. I to właśnie na paliwo musimy odkładać najwięcej pieniędzy. Pracujemy online i praktycznie całe zaoszczędzone pieniądze przeznaczamy na podróże. Kiedy uznamy, że już mogę się wybrać, po prostu to robię – podkreśla podróżniczka. Ta ostatnia trwała 1,5 miesiąca. Ile czasu zajmie następna?

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze