Trwa ładowanie...

Kiedyś powiesiła kartkę z apelem na drzewie. Dzisiaj znowu potrzebuje pomocy

 Magdalena Bury
30.11.2018 16:18
Kiedyś powiesiła kartkę z apelem na drzewie. Dzisiaj znowu potrzebuje pomocy
Kiedyś powiesiła kartkę z apelem na drzewie. Dzisiaj znowu potrzebuje pomocy (Facebook)

Napisała, że jej życie to pasmo nieszczęść. Żaliła się, że nie ma męża, bo znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Wynajmowany lokal był zagrzybiony i bez ogrzewania. Kartkę z prośbą o pomoc zawiesiła na kilku drzewach w Poznaniu. Pomogliśmy. Teraz rodzina zmaga się z kolejnym poważnym problemem. Syn Patrycji, Maurycy, ma cukrzycę.

1. Zawiesiła kartkę na drzewie

O Patrycji Mikołajczak stało się głośno w styczniu 2017 roku. Kobieta zmagająca się od wielu lat z nowotworem szyjki macicy napisała ręcznie list, w którym błagała o pomoc. Skserowała go kilka razy i powiesiła na drzewach w Poznaniu. Na kartce dodała swój numer telefonu.

Patrycja poprosiła o pomoc w nietypowy sposób
Patrycja poprosiła o pomoc w nietypowy sposób (Facebook)

Zrobiła to, ponieważ była bezradna. Mieszkała ze swoim 11-letnim synem w tragicznych warunkach. Wcześniej bywało jeszcze gorzej. Przez 16 lat żyła z mężem, który ich bił. Dopiero po obdukcjach mężczyznę zamknięto w więzieniu.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Zobacz również:

Pofarbowała dziecku włosy na różowo. Miała ważny powód

Patrycja często choruje. Organizm kobiety jest wyniszczony. Sytuacja rodzinna wiele ją kosztuje. List był więc ostatnią szansą na normalne życie.

2. Razem dla Patrycji i Maurycego

Kartkę na drzewie zauważył przypadkowy przechodzień. O apelu dowiedziała się następnie Paulina Grudzińska, która założyła fanpage "Razem dla Patrycji i Maurycego". Stronę w ciągu kilku pierwszych dni polubiło ponad tysiąc użytkowników.

- Odzew jest tak wielki, że od dwóch dni praktycznie nie wychodzę z samochodu – mówiła w styczniu Joanna Trzeciak, jedna z organizatorek zbiórki.

Przeczytaj również:

Mama ostrzega rodziców przed ibuprofenem. Jej dziecko wylądowało w szpitalu

Na fanpage podano nawet adres rodziny. Sama Patrycja o to poprosiła.

- Ludzie chcą wysyłać paczki. Odpisywanie każdemu na wiadomość z zapytaniem o adres byłoby niemożliwe – dodała wtedy Paulina Grudzińska.

3. Internauci nie zawiedli

Patrycja wraz z Maurycym mieszkali w pomieszczeniu, w którym toaleta mieściła się zaraz obok łazienki, kuchni i przedpokoju. Wszystko obok siebie, zagrzybione i bez ogrzewania.

Do czasu zawieszenia kartki na drzewie, MOPR nie pomagał. Rodziną zajęli się dopiero po nagłośnieniu sytuacji. O historii Patrycji i Maurycego informowaliśmy jako jedno z pierwszych w Polsce.

Patrycja sama wychowuje swojego syna Maurycego
Patrycja sama wychowuje swojego syna Maurycego (Facebook)

Rodzina w marcu musiała zmienić lokal. Właściciel nakazał opuszczenie mieszkania.

- Na początku było dobrze, ale wszystko runęło. Wyrzucili mnie z mieszkania. Zapłaciłam zaległości, a potem właściciel dał mi 5 dni na opuszczenie lokalu – mówi Patrycja Mikołajczak.

- Jest wyrok sądowy, Patrycja z Maurycym mają dostać mieszkanie socjalne. Ale tak się do tej pory nie stało. Ta rodzina potrzebuje miejsca, gdzie mogłaby żyć za rozsądną cenę. Teraz za dwupokojowe mieszkanie płacą jakieś 1300 zł. Do tego dochodzą rachunki za wodę i prąd. Nie stać ich – komentuje Paulina Grudzińska.

Jak dodaje Patrycja, MOPS początkowo płacił zasiłek – 850 zł, potem 550 zł.

- Przez trzy miesiące płaciłam czynsz bez problemu, zawsze ktoś mi pomógł. MOPS więc stwierdził, że mam stałe dochody – dodaje kobieta.

4. Ma cukrzycę

Pod koniec lipca na fanpage umieszczono bardzo smutną informację:

"Maurycy leży w szpitalu od poniedziałku. Zabrała go karetka po tym, jak zrobiono mu badania krwi. Cukier – 690. Diagnoza – cukrzyca typu I. Patrycja zupełnie sobie nie radzi w tej sytuacji. Jest załamana..."

- To był szok. Maurycy źle się czuł, zaczął bardzo szybko chudnąć. Poszliśmy do przychodni, gdzie zmierzono mu cukier. Miał aż 690 jednostek glukozy we krwi! Jeszcze jeden dzień w domu i wpadłby w śpiączkę. Miał spuchnięte nogi, nerki przestawały działać. Od razu na sygnale pojechaliśmy karetką do szpitala – wspomina Patrycja.

Maurycy bardzo się boi. Nawet w nocy musi być budzony, by sprawdzać poziom glukozy we krwi. Wylicza jednostki insuliny, którą musi sobie wstrzykiwać. Boi się też jego matka, Patrycja. Ze stresu waży już tylko 40 kg. To zdecydowanie zbyt mało.

- Jedyne pieniądze, które miałam, wydałam na Maurycego. Nie starczy mi już na czynsz – żali się.

31 lipca Maurycy obchodził swoje 12. urodziny. Spędził je w szpitalu. Do tej pory trudno jest mu się pogodzić z diagnozą. Sam robi sobie zastrzyki i wylicza dawki. Nie ma innego wyjścia.

W rozmowie z Pauliną Grudzińską, założycielką fanpage, powiedział, że marzy o zdalnie sterowanym sprzęcie. Dzięki szybkiej zbiórce i pomocy innych, chłopak dostał drona.

Do 5 sierpnia Patrycja musi zapłacić za mieszkanie, które wynajmuje. Jeżeli szybko nie znajdzie środków, grozi im eksmisja. A wtedy rodzina będzie musiała zamieszkać w domu samotnej matki.

Możemy pomóc Patrycji poprzez fanpage bądź bezpośrednio przelewem na konto:

Patrycja Mikołajczak 41109013590000000134786756, WBK

Już raz pokazaliśmy, że wspólnymi siłami możemy wiele. To dzięki dobrym sercom ludzi, Patrycja i Maurycy otrzymali pomoc. Wiedzą już, że nie są sami. Pomóżmy i tym razem.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze