Marcel potrzebuje pomocy. Złośliwy guz mózgu wrócił
Po 4 miesiącach zdrowia, koszmar wrócił. 1,5-roczny Marcelek znowu walczy z rakiem mózgu. Choroba powróciła ze zdwojoną siłą, a pokonać ją może tylko specjalistyczne leczenie dostępne w Stanach Zjednoczonych.
1. Walka o życie i tymczasowa wygrana
Marcel Samol był uśmiechniętym niemowlakiem. Rozwijał się niemalże podręcznikowo, przekręcał, uśmiechał. Aż pewnego dnia, leżąc na macie dla dzieci, zwymiotował. Tylko szybka reakcja jego mamy uchroniła dziecko przed najgorszym. Marcelek natychmiast trafił do szpitala, a tam lekarze zaczęli podejrzewać wodogłowie.
Niestety, kontrolny tomograf wykazał coś o wiele groźniejszego: guza mózgu. Tak zaczęła się batalia o życie chłopca.
Zmiana okazała się nietypowa, ale po dokładniejszych badaniach lekarze postawili diagnozę: medulloblastoma i stwierdzili, że rokowania chłopca są "niepewne". W Polsce możliwości leczenia tego typu guzów były i nadal są bardzo ograniczone. Na niekorzyść Marcelka działał jego wiek, chłopiec był za mały na radioterapię. Rodzice zaczęli szukać ratunku poza granicami kraju. Znaleźli go w Stanach Zjednoczonych, ale potrzebne były pieniądze.
Na szczęście z pomocą przyszli internauci, którzy włączyli się w zbiórkę pieniędzy dla chorego chłopca. Udało się uzbierać potężną sumę prawie 4 mln zł na leczenie w USA. Chłopiec natychmiast został przetransportowany do Nationwide Children's Hospital w Columbus w USA , gdzie okazało się, że diagnoza postawiona w Polsce była błędna, a Marcel nie cierpi na medulloblastomę, a na ETMR. Chłopiec został poddany autoprzeszczepowi szpiku i wysokodawkowej chemioterapii.
Wszystko wróciło do normy. Przez 4 miesiące 1,5-roczny Marcel był szczęśliwym, zdrowym dzieckiem. Cieszył się każdym dniem. Do czasu.
2. Koszmar powrócił
W październiku 2020 chłopiec znowu poczuł się gorzej. Po kontrolnych badaniach lekarze stwierdzili, że potrzebna jest kolejna operacja, ponieważ guz odrósł.
- Z jego główki zaczął także sączyć się płyn, miał obrzęk. Lekarze musieli ponownie otworzyć czaszkę i, mówiąc opisowo, wykonać "łatkę" na jednej z błon. Wiemy, że w główce synka są obecne niewielkie pozostałości guza. Marcel szybko potrzebuje leczenia ostatniej szansy. Naprawdę ostatniej – mówi Karolina Brenk, mama chłopca.
Szansę dają specjaliści ze Stanów Zjednoczonych, z St. Louis Children's Hospital.
- Rozmawiałam z tamtą lekarką i zapytałam wprost, czy jest szansa na wyleczenie. Jeśli to leczenie ma nie dać nam żadnej szansy, nie chcemy tam na siłę lecieć. Chcemy pożegnać się tutaj. Ona powiedziała, że ratunkiem może być protonoterapia. Marcel nie miał wcześniej żadnych naświetlań, co sprawia, że ma większe szanse na zakwalifikowanie się do tego leczenia – wyjaśnia mama Marcela. A skoro są szanse, trzeba je wykorzystać.
Rodzice 1,5-rocznego chłopca trwają w oczekiwaniu na wieści z USA. Do St. Louis Children's Hospital wysłali płytę z wynikami badania RTG syna i czekają na kosztorys leczenia. Nie wiedzą, jakich liczb się spodziewać. – Wiemy, że to nie będzie tanie, ale dla syna zrobimy wszystko. Rozsypał nam się świat, ale musimy być silni, choć żyjemy nadzieją – podsumowuje pani Karolina.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl