Mały cud w Ngaoundaye. Misjonarz ratuje noworodka
W Republice Środkowej Afryki, w wiosce Ngaoundaye, stał się cud. Za sprawą zdeterminowanego misjonarza, brata Macieja Jabłońskiego, został uratowany noworodek. Kapucyn kangurował dziecko, aby je ogrzać, a tym samym uratował mu życie.
1. Misjonarz uratował noworodka
27 lipca, misjonarz, brat Maciej Jabłoński, został wezwany do porodu. Kobieta potrzebował cesarkiego cięcia. Lekarze nie dawali dziecku zbyt dużych szans na przeżycie, jednak postanowili o niego walczyć. Przed przeprowadzeniem cesarki nie było słychać tętna płodu. Dziecko miało pępowinę owiniętą wokół szyi. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie chłopca.
Po odcięciu pępowiny i reanimacji, dziecko zaczęło oddychać. Jednak stan malucha, pomimo otrzymania leków, nadal był kiepski. Chłopiec miał oznaki hipotermii. Medycy owinęli dziecko kocem i obłożyli butelkami z ciepłą wodą – wszystko, żeby podnieść temperaturę dziecka.
Misjonarz udzielił noworodkowi chrztu świętego, nadając mu imię Marveille de Dieu Mathias, czyli Cud Boży Maciej. Żeby uratować chłopca, zakonnik ściągnął koszulkę, położył dziecko na klatce piersiowej i owinął folią aluminiową, licząc, że jego ciało zadziała jak inkubator. Dziecko przeżyło.
Brat Maciej umieścił całą relację w poście na Facebooku. Przez dwa dni post udostępniło już 12 tysięcy osób.
Kapucyn prosi o pomoc i sprzęt medyczny, którego brakuje w szpitalu.
W komentarzach można przeczytać lawinę dobrych słów i życzeń. Do małej wioski Ngaoundaye lecą modlitwy i wsparcie z całego świata. Wśród osób, które wspierają brata Macieja, nie brakuje własnych historii:
- Dokładnie tam samo ratowałam swojego syna, bo inkubator nie pomagał i położna wymyśliła coś takiego. Dziś ma 17 lat – pisze Dorota.
2. Kangurowanie - czym jest?
Kangurowanie to bliski kontakt skóry niemowlęcia i najczęściej matki, jednak zadanie to może przejąć inna bliska osoba. Nazwa jest wynikiem obserwacji świata zwierząt. Kangury rodzą się w stanie embrionalnym, a następnie dorastają w torbie matki.
Taki kontakt fizyczny uspokaja dziecko, daje poczucie bezpieczeństwa, łagodzi stan poporodowy. W przypadku małego Marveille de Dieu Mathias chodziło o dogrzanie dziecka. Jak wspomina sam brat Maciej, kontakt skóra do skóry miał zastąpić inkubator, którego brakuje w afrykańskim szpitalu.
Zapytaliśmy położną czy to powszechna praktyka.
- W Polsce nie brakuje inkubatorów, ale po zapoznaniu się z tym, co zrobił misjonarz można powiedzieć jedno: to jest wspaniałe. Inkubator ma wytwarzać odpowiednie stałe warunki. Ciało ma stałą temperaturę, więc tak, to mogło się udać. I to jest genialne – mówi Katarzyna Ciechocka, położna w jednym z warszawskich szpitali.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl