Lekarze mówili, że to tylko zatrucie. Niedługo później 5-latek zmarł
Charlie miał pięć lat, gdy zaczął się skarżyć na złe samopoczucie. Rodzice chłopca nie przypuszczali, że przyczyną jest śmiertelnie groźny nowotwór, a nie zatrucie pokarmowe, jak przekonywali lekarze. Osiem miesięcy później chłopiec już nie żył.
1. Objawy nowotworu
Wszystko działo się w Wielkiej Brytanii. Latem 2009 roku Charlie już od rana skarżył się na złe samopoczucie. Chłopiec nieustannie wymiotował, więc zaniepokojeni rodzice zabrali go na pogotowie. Tam stwierdzono, że to zwykłe zatrucie pokarmowe i odesłano do domu.
Charlie płakał z bólu, a w ciągu kolejnych tygodni jego stan się pogarszał. U pięciolatka pojawiły się silne bóle oczu, a wymioty praktycznie nie ustępowały. Badania wzroku i krwi nie wykazały żadnych nieprawidłowości.
2. Druzgocąca diagnoza
Mocno zaniepokojeni rodzice nie wiedzieli, co począć. Karen, mama Charliego, zaczęła nalegać na przeprowadzenie skanów mózgu i biopsję. Coś musiało być przyczyną dolegliwości chłopca i kobieta była zdeterminowana, by znaleźć przyczynę i rozwiązanie tej sytuacji.
Wyniki badań pozwoliły na postawienie tragicznej diagnozy. Odkryto, że pięciolatek ma glejaka wielopostaciowego czwartego stopnia, najbardziej agresywnego i złośliwego guza mózgu. Lekarze pomylili objawy raka z zatruciem pokarmowym.
3. Nierówna walka
Rodzice chłopca był wściekły na lekarzy, że przegapili coś takiego.
- Pamiętam uczucie całkowitej rozpaczy. Nie potrafię nawet wyjaśnić tego uczucia. To nie mogło się przytrafić naszemu Charliemu, nam. To historia, którą możesz gdzieś przeczytać lub usłyszeć - mówi Karen, mama chłopca, w rozmowie z "Express UK", który niedawno przypomniał tę historię.
Natychmiast rozpoczęto leczenie. Charlie przeszedł operację, radioterapię i chemioterapię. Wysiłki lekarzy okazały się jednak bezskuteczne. Chłopiec zmarł zaledwie osiem miesięcy później. Rodzice do końca walczyli o znalezienie lekarstwa.
4. Nadzieja umiera ostatnia
Karen wraz z mężem desperacko próbowała znaleźć pomoc dla swojego syna. Wspomina, że chłopiec nigdy się nie skarżył, ale kilka razy pytał "dlaczego ja, mamo?", co złamało jego rodzicom serce.
Krewni próbowali być silni i zapewniali dziecko, że będzie lepiej. W końcu głęboko w to wierzyli. Nie dopuszczali do siebie faktu, że mogą stracić pięciolatka.
5. Pozostały tylko wspomnienia
Charlie zmarł zaledwie osiem miesięcy od diagnozy. Rodzice wspominają go jako zabawnego i sprytnego chłopca, który szczególnie kochał nosorożce i był fanem Michaela Jacksona, którego taneczne ruchy nieustannie szlifował.
Choć od śmierci Charliego minęło prawie 13 lat, rodzice nadal nie mogą się pogodzić ze stratą. Karen stara się udzielać społecznie i pomagać Instytutowi Badań nad Rakiem. Ma nadzieję, że w ten sposób pomoże innym dzieciom i oszczędzi im bólu, którego musiał doświadczyć Charlie. Zbiera pieniądze na rzecz badań nad rakiem i na pomoc dla innych dzieci.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl