Koszmarny wypadek na plaży. Trzylatka nie może chodzić
Dziewczynka spędzała czas nad Jeziorem Smerzyńskim w powiecie żnińskim. Już miała wracać z mamą do domu, gdy nieopatrznie nadepnęła na niedostatecznie przysypane ognisko. - Córka cierpiała ogromnie. Przeraźliwie płakała z bólu - relacjonowała matka dziecka.
1. "Takie sytuacje latem to plaga"
Przy niestrzeżonym kąpielisku nad Jeziorem Smerzyńskim w powiecie żnińskim wielu osób korzysta z uroków ciepłych dni. To właśnie tu na plaży w upalną niedzielę 11 czerwca doszło do nieszczęśliwego wypadku, w którym ucierpiała trzylatka.
Dziewczynka biegła przed mamą i nagle zaczęła przeraźliwie płakać. Okazało się, że weszła w ognisko, które ktoś nieumiejętnie zbyt lekko przysypał piaskiem. Tlący się żar poparzył dziecko.
- Miałyśmy już wracać do domu. Rozstałyśmy się z przyjaciółmi i szłyśmy plażą do auta. Zostało nam do pokonania dosłownie pięć kroków. Córka mnie wyprzedziła. Nagle usłyszałam jej rozdzierający serce krzyk. Zorientowałam się, że weszła w przysypany piaskiem żar po ognisku dopiero po chwili, bo nawet z bliska nie było go widać. Córka cierpiała ogromnie. Przeraźliwie płakała z bólu. Natychmiast zabrałam ją do samochodu, żeby zawieźć do Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy. Pielęgniarka, kiedy tylko nas zobaczyła, westchnęła: zaczęło się. Lekarze powiedzieli mi potem, że takie sytuacje latem to plaga - opowiadała portalowi eska.pl Małgorzata, mama dziecka.
Dziewczynka musiała spędzić dobę na oddziale. Lekarze stwierdzili, że ma poparzenia drugiego stopnia, założono jej specjalistyczne opatrunki. Przez dwa tygodnie będzie musiała dojeżdżać do przychodni na kontrole. Nie może również chodzić.
- Córka porusza się na czworakach. Przez miesiąc nie powinna chodzić, by rany mogły się zagoić, zresztą chodzeniu towarzyszy ból. Nie ma też mowy o żadnych kąpielach i innych aktywnościach na świeżym powietrzu, a przecież mamy lato. Na szczęście jak na razie udaje mi się ją przekonać, że musi przetrwać tę sytuację - mówi matka.
2. Jak zabezpieczyć wygasające ognisko?
Mama trzylatki apeluje do dorosłych, by dostatecznie zabezpieczali paleniska po rozpalaniu ognisk. Nie chce, by inne dzieci musiały cierpieć tak, jak jej córeczka.
- Posypanie piaskiem żaru nie gasi go, pod spodem wciąż się tli. Nie sądzę, by ktoś celowo zrobił tę pułapkę, ale namawiam, by następnym razem uruchomił wyobraźnię. Ludzie, pofatygujcie się chociaż po wodę i zalejcie nią palenisko, a dopiero potem zasypujcie je piaskiem. Zresztą, żar można przenieść łopatą w mniej uczęszczane przez bosych plażowiczów miejsce albo chociaż oznaczyć niebezpieczny punkt kilkoma większymi kamieniami. Wszystko będzie lepsze niż niezrobienie niczego - mówi kobieta.
Pamiętajmy, że nie wolno zostawiać niezabezpieczonych ognisk. Pod warstwą popiołu, nawet jeśli ogień zgaśnie, wciąż tli się żar. Należy go rozgarnąć i zalać wodą, zaczynając od zewnątrz. Dobrym pomysłem jest też oznaczenie miejsca po ognisku, by nikt w niego nie wszedł. Szczególnie jeśli zostało ono rozpalone w uczęszczanym miejscu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl