Koszmar w gabinetach. "Inwestuję, ty i tak się garbisz"
"Nieważne, ile pieniędzy w ciebie zainwestuję, ty i tak się garbisz", "Masz dwa lata, by pozbyć się tej skoliozy", "Zwariowałaś chyba z tą luźną bluzką, wszystkie garby ci widać", "Jak nie położysz tej głowy na kozetce, to sama wstanę i ci wpier...ę" - takie komentarze padają z ust rodziców dzieci uczęszczających na fizjoterapię. - To przemoc psychiczna - ostrzega dr Anna Siudem, specjalistka w zakresie psychologii rodziny i psychologii społecznej.
1. To problem nawet 90 proc. dzieci
Od kilku lat statystyki dotyczące wad postawy u dzieci pogarszają się. Cyfryzacja, pandemia, rosnące wskaźniki nadwagi i otyłości to czynniki, które tylko pogłębiły problem.
Według danych Instytutu Matki i Dziecka aż 90 proc. dzieci w Polsce ma wady postawy (głównie kręgosłupa, stóp i kolan). Natomiast z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że wady postawy ma ok. 50-90 proc. dzieci.
Specjaliści zwracają uwagę, że przy tego rodzaju zaburzeniach wczesne wykrycie ewentualnych zmian postawy jest kluczowe.
- W moim gabinecie przyjmuję dzieci od siódmego roku życia, które zmagają się z wadami postawy. Ich problemy zdrowotne najczęściej wynikają z nieprawidłowych nawyków, np. zamiast prostować się, dzieci ściągają łopatki i przepychają klatkę piersiową do przodu. Wady postawy mogą wynikać również z czynników genetycznych. Jednak możemy zrobić wiele, by im zapobiec - wyjaśnia w rozmowie z WP Parenting fizjoterapeutka Dagmara Czerwińska.
Rzeczywiście Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) rekomenduje dzieciom i młodzieży w przedziale od pięciu do 17 lat, by chociaż przez godzinę dziennie wykonywały ćwiczenia wzmacniające kości i mięśnie. Powód? Aktywność fizyczna zmniejsza ryzyko występowania wad postawy.
2. "Zwariowałaś chyba z tą luźną bluzką, wszystkie garby ci widać"
Jednak gdy prewencja zawiedzie, trzeba rozpocząć walkę z problemem. Wówczas rodzice najczęściej zapisują dziecko na fizjoterapię. Niestety czasami podczas walki o zdrowie opiekunowie zamiast motywacji serwują swoim pociechom niewybredne komentarze.
- "Nieważne, ile pieniędzy w ciebie zainwestuję, ty i tak się garbisz", "Masz dwa lata, by pozbyć się tej skoliozy, bo inaczej nie puszczę cię na studniówkę", "Zwariowałaś chyba z tą luźną bluzką, wszystkie garby ci widać", "Jak nie położysz tej głowy na kozetce, to sama wstanę i ci wpier...ę". Niestety takie komentarze dość często się zdarzają. Nawet zapisuję sobie te najgorsze cytaty z rodziców, by potem w mediach społecznościowych uświadamiać, dlaczego są tak szkodliwe. Najwięcej takich niewybrednych komentarzy pojawiało się na początku mojej kariery zawodowej. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak mam na nie reagować. Niestety na studiach nie uczą, jak radzić sobie w takich sytuacjach - mówi Czerwińska.
Fizjoterapeutka przyznaje, że obecne potrafi postawić granicę i nie pozwala, by w gabinecie, który ma być dla dziecka bezpiecznym miejscem, padały takie uwagi.
- Teraz po prostu przerywam rodzicom. Jeśli takie komentarze są nagminne, to mówię wprost, że to jest dręczenie dziecka. Jeszcze nie zdarzyło się, że wyrzuciłam kogoś z gabinetu. Jednak kilkukrotnie ostrzegałam rodziców, że jeżeli taka uwaga się powtórzy, to będą musieli wyjść albo zakończymy współpracę - wspomina.
Czerwińska dodaje, że w takich sytuacjach skupia się przede wszystkim na tym, by wesprzeć dziecko.
- Zdaję sobie sprawę, że często komentarze, które padają w gabinecie, to nic przy tym, co się dzieje w domu. Jednak w gabinecie nie mam za bardzo pola do rozmowy z dzieckiem. Zawsze mówię mu, żeby się nie przejmowało taką uwagą, ale nie mogę szerzej poruszać tego tematu, bo rodzic jest zawsze obecny podczas wizyty. Jednak staram się zrobić wszystko, by dziecko czuło się zaopiekowane, bezpieczne i wartościowe - wyjaśnia.
Fizjoterapeutka podkreśla, że takie niewybredne uwagi nie motywują dziecka do intensywniejszych ćwiczeń.
- Wręcz przeciwnie. Odbierają mu chęć do jakiejkolwiek walki o siebie. W takich sytuacjach dzieci są przytłoczone i myślą, że nieważne, co zrobią i tak będą niewystarczające dla rodziców. Gdy opublikuję w moich mediach społecznościowych post z takimi obraźliwymi komentarzami, zawsze odbiór jest ogromny. Internauci piszą, że sami zmagają się z przykrymi uwagami ze strony rodziców. Przyznają, że takie słowa bardzo ich ranią i dotykają - podnosi.
- Najlepsze wyniki w fizjoterapii osiągają dzieci, których rodzice są głośnym lub cichym supportem. Tacy rodzice angażują się, są cierpliwi i wspierający - podsumowuje Czerwińska.
3. "To przemoc psychiczna"
Dr Anna Siudem, specjalistka w zakresie psychologii rodziny i psychologii społecznej, potwierdza słowa fizjoterapeutki, że takie komentarze nie motywują dziecka, które walczy ze swoim ciałem.
- To przemoc psychiczna. Dla dzieci często rodzice są całym światem i ich opinie są bardzo istotne. Więc gdy najmłodsi słyszą krzywdzące komentarze, mogą czuć się niepotrzebni, niewartościowi. To wpływa na samoocenę dzieci i na ich poczucie wartości. Uczulam, że może doprowadzić nawet do zaburzeń emocjonalnych. Szczególnie jeśli dziecko zmaga się z trudnościami związanymi z ciałem i o to ciało walczy. A jak wiemy, taka walka nie jest łatwa - podkreśla dr Siudem.
Pytam, z czego mogą wynikać takie komentarze.
- Niektórzy rodzice notorycznie porównują swoje dzieci do innych. Patrzą na dziecko przedmiotowo, zwracają uwagę na jego deficyty. Mogą mieć poczucie niesprawiedliwości związane z chorobą. Wtedy często wypowiadają krzywdzące słowa z bezsilności. Tacy opiekunowie powinni udać się po pomoc do specjalisty, ponieważ potrzebują wsparcia i wiedzy. Muszą zdać sobie sprawę z tego, że takie negatywne komentarze nie motywują, tylko obniżają odporność psychiczną dziecka i działają na jego niekorzyść - wyjaśnia ekspertka.
- Inna grupa opiekunów chce zrobić wszystko, by czuć się dobrymi rodzicami. Dlatego wożą dzieci do specjalistów, na ćwiczenia, rehabilitacje. Jednak gdy leczenie nie idzie po ich myśli, czują złość i rozczarowanie. Tacy rodzice muszą zrozumieć, że dziecko nie jest maszyną, że każde ciało reaguje inaczej. W XXI wieku wielu rodziców postrzega wychowanie dziecka jako rywalizację. Pewien wyścig z innymi opiekunami. Jest to bardzo niepokojące i niekorzystne przede wszystkim dla dzieci, które potrzebują wsparcia i miłości. Tylko tyle i aż tyle - podsumowuje specjalistka.
Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl