Konserwanty w kosmetykach wcale nie są złe? Wyjaśniamy
O kosmetykach – ich bezpieczeństwie, skuteczności działania, wpływie na stan skóry, a nawet zdrowie wypowiadają się dzisiaj osoby zupełnie do tego nieprzygotowane. W efekcie mamy nie tylko nagromadzenie mitów na temat pielęgnacji skóry dzieci i dorosłych, ale wręcz fobię na temat szkodliwości niektórych surowców. Ile w tym wszystkim prawdy, tłumaczy dr inż. Magdalena Sikora, wykładowczyni akademicka, zawodowo badająca składy kosmetyków i ich bezpieczeństwo.
1. Chemofobia – z czym jest związana?
Chemofobia jest ściśle związana z ogólną nagonką na chemię, nie tylko w kosmetykach, ale też np.w żywności. Z jednej strony obserwujemy rosnącą popularność „zdrowej żywności”, „zdrowego trybu życia” oraz nasilenie działania ruchów proekologicznych, z drugiej nasilającą się złą prasę dla wszystkiego,co nie jest pochodzenia naturalnego, co kojarzy się z chemią.
Samo zainteresowanie kosmetykami naturalnymi datuje się na lata 70. ubiegłego wieku i rozpoczęło się w USA i Niemczech. Do nas dotarło praktycznie pod koniec XX wieku. Jako przyczynę tego zjawiska często podaje się wzrost świadomości konsumenckiej dotyczącej syntetycznych surowców kosmetycznych i ich rzekomej szkodliwości (parabeny, SLES itp.). Kilka lat temu pojawiały się informacje, że kosmetyki naturalne to moda, która przeminie. W tym momencie należy jednak stwierdzić, że zainteresowanie tym segmentem produktów ma tendencję wzrostową.
Z jednej strony trudno dziwić wzrostowi strachu przed syntetycznymi składnikami kosmetyków, biorąc pod uwagę wszechobecne informacje na temat rzekomej szkodliwości tych składników. Z drugiej strony zadziwiające jest, że konsumenci tak łatwo zawierzają opiniom zamieszczanym w internecie i że nie mają potrzeby weryfikowania zawartych tam informacji.
2. Kosmetyk naturalne i konwencjonalne. Różnice
Różnica pomiędzy kosmetykami naturalnymi (certyfikowanymi) a konwencjonalnymi wynika przede wszystkim z stosowanych w ich recepturach surowców. Są ściśle określone zasady, co może znaleźć się w preparatach certyfikowanych i w jakiej ilości, rodzaje stosowanych opakowań i sposób magazynowania.
W przypadku kosmetyków organicznych (ekologicznych) ważne jest także pochodzenie surowców (certyfikowane uprawy). W produkcji kosmetyków konwencjonalnych, jak i naturalnych i ekologicznych wykorzystywane są komponenty wytwarzane w laboratoriach. Składniki naturalne najczęściej pozyskiwane są procesach fizycznych (np. poprzez rozpuszczanie), ale niewykluczone są także procesy chemiczne. Przepisy dokładnie określają, które. Innymi słowy, w produkcji kosmetyków naturalnych w grę także wchodzi chemia. Jest to tzw. chemia zielona, czyli najłagodniejsza i niegenerująca zanieczyszczeń, ale nadal chemia.
3. Paraben free – fakty i mity
Zabezpieczenie czystości mikrobiologicznej kosmetyku to podstawa. Do tego potrzebne są konserwanty, w tym również znane i stosowane od lat parabeny. Obecnie mamy cztery parabeny dopuszczone do stosowania w kosmetykach. Metyl i etyl w takich ilościach, jak przed parabenową fobią, a propyl i butyl w mniejszych ilościach. To, że zmieniły się przepisy dotyczące parabenów to dowód na to, że składy kosmetyków są ciągle weryfikowane i nawet najmniejsze podejrzenie odnośnie do bezpieczeństwa wykorzystywanych w ich recepturach surowców jest brane w regulacjach pod uwagę.
Warto jednak zwrócić uwagę na taki paradoks, że zjadając gruszkę, pochłaniamy więcej parabenów, niż wcierając w twarz krem. Owoce w sposób naturalny zawierają konserwanty i też jest to dla mnie zastanawiające, dlaczego niektóre z nich są dopuszczane do stosowania w przemyśle spożywczym, a w kosmetycznym nie.
4. Olej i olejek – różnice!
Olejek i olej to nie są synonimy. Pełnią one w kosmetykach zupełnie różne funkcje. Termin olejek odnosi się do olejków eterycznych. Są to lotne związki pozyskiwane z roślin w drodze destylacji z parą wodną. Olejki eteryczne dodawane są do kosmetyków w bardzo małych ilościach, zwykle poniżej 1 procenta. Dzięki nim zyskuje się zapach, właściwości antyoksydacyjne i antymikrobowe. Czyli, jak wspomniałam, mogą one pełnić rolę środków zabezpieczających czystość mikrobiologiczną. Olejki eteryczne mają dużą zdolność penetracji w głąb naskórka, z tego też powodu nie powinno się ich łączyć w dowolny sposób i wykorzystywać w jednym preparacie.
Olej pozyskiwany jest najczęściej z nasion rośliny przez wyciskanie, tłoczenie lub ekstrakcję. Oleje są tłuste, w kosmetykach wykorzystywane są w dużych ilościach jako składniki ich fazy tłuszczowej. Można je ze sobą łączyć praktycznie bez ograniczeń. Zaliczane są do grupy emolientów, czyli substancji, które zmiękczają i zabezpieczają skórę.
5. Produkty dla dzieci – czego nie powinno w nich być?
W kosmetykach dla małych dzieci nie powinno być surowców, których ograniczenie wynika z wytycznych ustawodawstwa kosmetycznego obowiązującego w Unii Europejskiej, np.: formaldehydu, kwasu salicylowego (z wyjątkiem szamponów), czwartorzędowych amin, kwasu borowego, fenolu, etanolu w wyższych stężeniach (30 proc.), niektórych barwników, np. fluoresceiny, tlenków chromu…
Według mnie należy unikać w nich także ekstraktów z mało znanych, szczególnie egzotycznych roślin czy też olejków eterycznych – niektóre z nich nie powinny się w nich absolutnie znaleźć, np.: olejek drzewa herbacianego, drzewa różanego, eukaliptusowy, goździkowy, kanuka, manuka, ilangowy.
6. Kosmetyki zawierające parafinę
Olej parafinowy zaliczany jest do surowców wyjątkowo stabilnych, odpornych na działanie tlenu, wody i światła. Nie penetruje on przez barierę warstwy rogowej. Mechanizm jego działania związany jest z tworzeniem na powierzchni skóry bariery okluzyjnej, która efektywnie ogranicza utratę wody.
Tworzony zwarty film skutecznie także zabezpiecza ją przed działaniem szkodliwych czynników zewnętrznych, w tym także kału i moczu. Skóra niemowląt i małych dzieci wymaga w zasadzie głównie ochrony, ponieważ w pierwszych tygodniach życia ograniczone jest wydzielanie przez nią łoju, czemu towarzyszy suchość, tzw. kseroza.
Proces ten w indywidualnych przypadkach może trwać od kilku miesięcy nawet do 2–3 lat. Pielęgnacja skóry małego dziecka polega na wzmocnieniu bariery naskórkowej, która ogranicza nadmierną utratę wody i rozwój mikroorganizmów, a także łagodzi podrażnienia i zmniejsza tarcie skóry o ubranie czy pieluszkę. Parafina do tej ochrony sprawdza się bardzo dobrze. Natomiast wadą oleju mineralnego, podobnie jak innych komponentów zaliczanych do tego segmentu, jest to, że stosowane na duże powierzchnie ciała formują zbyt zwarty film. Dlatego w recepturach kosmetyków wprowadza się obok parafiny inne surowce zaliczane do grupy emolientów, np. palmitynian izopropylu, który wpływa na rozluźnienie powstałej warstewki okluzyjnej.
Węglowodory, do których zalicza się m.in. olej parafinowy i wazelinę, działają silnie okluzyjnie, ochronnie.
Wazelina obniża współczynnik TEWL (przeznaskórkową utratę wody) o ponad 90 proc. Zdolność zatrzymywania przez nie wilgoci jest zwykle znacznie większa, niż ma to miejsce w przypadku olejów roślinnych. Te z kolei, z racji tzw. frakcji niezmydlającej się, działają bardziej pielęgnacyjnie, ale to nie jest podstawowa funkcja, jaką powinny zapewnić produkty przeznaczone dla dzieci. Wg mnie, w odniesieniu do dzieci nie powinniśmy mówić o pielęgnacji, a głównie o ochronie skóry.
Warto zwrócić uwagę na to, że w preparatach dla skóry z AZS, która cechuje się dużą przepuszczalnością, co oczywiście jest zjawiskiem niekorzystnym, wykorzystuje się przede wszystkim komponenty węglowodorowe. Właśnie ze względu na ich doskonałe właściwości zabezpieczające i pewien neutralny charakter, ponieważ nie wchodzą one w reakcję z tlenem z powietrza czy z komórkami naskórka.