Koczują w szpitalach jak psy. Kolejne zdjęcie obiegło sieć
Zdjęcie przedstawiające nieludzkie warunki panujące na oddziałach pediatrycznych po raz kolejny obiegło sieć. Tym razem głos zabrała matka dziecka leżącego w izolatce oddziału zakaźnego w Szpitalu św. Józefa w Poznaniu.
1. Miejsce dla rodziców
"Poznań. Nowowiejskiego. Izolatka. Oddział zakaźny. Miejsce dla mamy." - taki post opublikowała na Facebooku matka chorującego dziecka. Dołączyła do niego zdjęcie, na którym jasno widać, że przy dziecięcym łóżeczku nie ma miejsca dla rodziców.
Kobieta, która udostępniła zdjęcie, dopisała w komentarzu, że wraz z dzieckiem przebywa w dwuosobowej izolatce. "Jak już wjechała kroplówka to zabrakło miejsca dla mnie" - dodaje pani Monika.
Kobieta pisze także, że zapytała pielęgniarki o możliwość wypożyczenia łóżka za podaną kwotę. "Pielęgniarki w ogóle za moimi plecami prychnęły, że zadałam takie pytanie. 'Słyszałaś? Pytała się, czy może sobie zapłacić za łóżko'" - czytamy w komentarzu do posta.
Zdjęcie udostępnia coraz więcej osób. W komentarzach wywołała się dyskusja innych rodziców. Problem pobytu rodziców przy chorujących dzieciach wraca po raz kolejny.
2. Głos rodziców
"Dramat, od lat nic się nie zmieniło! Ale i tak luksus, że macie izolatkę. Ja przebywałam z 10-cio dniową córeczką na wieloosobowej sali (ten sam oddział, każde dziecko z inną chorobą zakaźną)"
"Dokładnie tak samo miałam jakieś 4 lata temu i to 2 razy rok po roku, masakra"
"Też byłam w tej klatce... wystarczy szafkę pod okno lub na korytarz wystawić. Krzesełko rozkładane ogrodowe. Przeżyłam ten okres będąc w ciąży... z synkiem... jeden w brzuchu, drugi w łóżeczku. Cieszyć się, że miejsce wolne w szpitalu"
"Byłam tam nie raz (przy szóstce dzieci zwiedziliśmy milion oddziałów). Niestety takie warunki są najczęstsze. Czasami personel traktuje rodziców jak wrogów, w nocy trzeba zrywać się z karimaty, bo pielęgniarki nie mają jak dojść do łóżka"
"Też z dwójką dzieci (4 miesiące i 2 lata) byłam 2 tygodnie w takich warunkach! W jednej sali była jeszcze 3 innych dzieci i matek śpiących na podłodze. Ja dostałam opier... , że śpię obok łóżeczka a nie pod! Masakra!”
Zdjęcia przedstawiające tragiczne warunki panujące w szpitalach pojawiają się w mediach coraz częściej. Niedawno pisaliśmy o historii Gniewka Oblickiego. Kilka dni temu natomiast przedstawiliśmy historię kolejnego ojca zażenowanego sytuacją, w jakiej się znalazł. Mężczyzna musiał zapłacić 6,80 zł za możliwość siedzenia przy łóżku dziecka w nocy.
O to, co zapewnia szpital rodzicom, którzy zmuszeni są na pobyt wraz z dzieckiem w szpitalu, zapytaliśmy rzecznika prasowego Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu.
- Ze względów epidemiologicznych to dziecko musiało być ściśle izolowane. Przebywa w jednoosobowej sali, wraz z opiekunem. W naszym szpitalu może on przebywać przy hospitalizowanym dziecku przez całą dobę. Pozostałe kwestie są szczegółowo opisane w naszym regulaminie (zapoznaje się z nim każdy rodzic przy przyjęciu do szpitala). Zaznaczam, że mówimy o Oddziale Obserwacyjno- Zakaźnym. Trafiają tam pacjenci z chorobami, które mogą przenosić się na inne osoby. Zasady sanitarno-epidemiologiczne są na nim zaostrzone - tłumaczy Urszula Łaszyńska.
I dodaje, że szpital może zapewnić jedynie miejsce siedzące przy łóżku pacjenta. - Na wybranych oddziałach istnieje możliwość pobytu dziecka w sali z przydzielonym łóżkiem dla opiekuna (wszystko zależy od aktualnej sytuacji w szpitalu - panująca grypa, obłożenie itd.). Na Oddziale Obserwacyjno-Zakaźnym opiekunowie nie mogą spać na podłodze (na salach wieloosobowych mają do dyspozycji krzesła i rozkładane fotele).
Podłoga może być jednym z najbardziej zanieczyszczonych miejsc na oddziale, a wszystko przenosi się na dziecko. Jeżeli na oddziale są wolne większe łóżka, staramy się je udostępnić rodzicom. Zaznaczam, że cały czas mamy wyłączoną część Oddziału Obserwacyjnego-Zakaźnego dla pacjentów chorujących na grypę. To bardzo utrudnia pracę - mówi rzeczniczka.
Urszula Łaszyńska dodaje także, że szpital stara się ułatwić pacjentom i rodzicom pobyt w placówce. - Robimy co w naszej mocy, żeby sprawnie i skutecznie leczyć naszych pacjentów. Personel dokłada wszelkich starań, żeby dzieci w dobrej atmosferze wracały do zdrowia, jednak bardzo często mamy ograniczone możliwości. Warunki lokalowe są trudne, oddziały cały czas wyglądają tak, jak za czasów, kiedy rodziców na nich nie było. To często rodzi konflikty - tłumaczy.
Trwają prace związane z budową Wielkopolskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Budowa powinna ruszyć jeszcze w tym roku. Będą tam 354 łóżka, wszystkie w salach jednoosobowych z miejscem dla rodzica i własnym węzłem sanitarnym. Za kilka lat dzieci z Poznania i okolic powinny więc być leczone w zupełnie innych warunkach.