Tak "maskuje się" depresja. Objaw, którego nie wolno zignorować
Depresja może dotknąć każdego. Nie ma znaczenia wykształcenie, stan konta czy wiek, ponieważ chorują na nią zarówno dorośli, jak i dzieci. Często rozwija się powoli i przez długi czas nie jest zauważana. Ważne więc, by zachować czujność i pomóc dziecku, gdy tylko zauważymy pierwsze objawy.
1. Depresja sezonowa
Kiedy dni stają się coraz krótsze, a niebo pochmurne, wiele osób nie ma ochoty ruszać się z domu. Brak słońca to także brak witaminy D, a to powoduje obniżenie nastroju, uczucie zmęczenia oraz senność. Nic więc dziwnego, że jesienne wieczory spędzamy w domu pod ciepłym kocem i z kubkiem gorącej herbaty.
Nie bez powodu depresja sezonowa często określana jest jako depresja jesienna lub depresja zimowa. To właśnie w tych porach roku temperatury na zewnątrz są najniższe, a wielu ludzi po prostu czeka na wiosnę. Jednorazowy i krótkotrwały spadek nastroju nie musi oznaczać depresji. Kiedy jednak czas mija, a smutek i apatia nas nie opuszczają, to może to oznaczać, że dopadła nas sezonowa depresja. W naszym kraju może na nią chorować nawet 10 proc. ludności. Co ciekawe, częściej dotyka kobiet i zdarza się także u dzieci.
2. Depresja u dziecka
O tym, że depresja dotyka także dzieci świadczy pewien wpis udostępniony na stronie portalparentingowy.pl.
"To zaczęło się w październiku ubiegłego roku. Miał 12 lat i wszyscy mówili, że nie ma co się martwić, że spędza całe dnie u siebie. Wracał ze szkoły i ładował się w ciuchach na łóżko. Robił tam wszystko, jadł obiad, odrabiał lekcje albo godzinami wpatrywał się w sufit" - opowiada mama 12-letniego Stasia.
Chłopiec nie pamiętał o codziennych obowiązkach, choć kiedy rodzice mu o nich przypominali, wykonywał je. Niepokojący był jednak brak higieny. Mimo, że Staś brał prysznic, to i tak zakładał brudne ubrania. Mama Stasia pamięta również, że jej dziecko sypiało w dziwnych porach. Doszło do tego, że Staś spał w ciągu dnia, a późno w nocy zaczynał działać.
Wreszcie przestał wychodzić do rówieśników. Jego mama po rozmowie z psychologiem szkolnym zdecydowała się na wizytę u psychiatry dziecięcego. Terminy były odległe, więc dotarli tam dopiero w lutym.
3. Pomoc rodziców okazała się nieoceniona
W międzyczasie rodzice nie odpuszczali. Wyciągali syna na spacery, organizowali mu spotkania z innymi dziećmi oraz czas wolny. "Angażowaliśmy go w prace na dworze w weekendy. Udało nam się znaleźć grupę wsparcia dla dzieciaków z podobnymi problemami i od miesiąca na nie chodzi, jesteśmy też w stałym kontakcie z wychowawcą i psycholożką ze szkoły, żeby niczego nie przeoczyć" - mówi Magda, mama chłopca.
Nieoceniona była także bliskość rodziców. "Siedzieliśmy, ile się dało, obok niego. Gdy płakał, nie drążyliśmy, opowiadaliśmy, że to normalne, że tak czasem bywa, że człowiek musi płakać. Bardzo pomagał kontakt fizyczny, dużo się przytulaliśmy" - wspomina mama.
Staś spędzał dużo czasu zarówno z mamą, jak i tatą. Razem chodzili na zajęcia z ceramiki, szachy i basen. Obowiązkowe stały się także długie spacery podczas których dużo rozmawiali. Dziecko zaczęło również suplementować witaminę D.
Choć witamina D może pochodzić z pożywienia, to dużo bardziej skuteczna jest ekspozycja na słońce, co w sezonie jesienno-zimowym jest utrudnione, dlatego tak ważna jest suplementacja.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl