Jarosław Boberek w animacji o koronawirusie, która tłumaczy dzieciom najważniejsze kwestie związane z epidemią
W czasach, w których zakłady produkcyjne przestawiają się na produkcję maseczek ochronnych dla lekarzy, animatorzy postanowili stworzyć film. Produkcja ma za zadanie pomóc dzieciom zrozumieć otaczający ich świat w tym trudnym czasie. Do współpracy zaprosili Jarosława Boberka.
1. Animacja o koronawirusie
Film animowany "Bajka o wirusie / Bajka o koronawirusie / #zostańwdomu" został opublikowany pod koniec marca, ale to dziś robi się o nim głośno. Wszystko przez to, że zaledwie czterominutowa animacja dla dzieci w przystępny sposób pozwala im zrozumieć to, co dzieje się aktualnie na świecie. A wszystko zaczęło się z wewnętrznego poczucia obowiązku.
Zobacz także:Koronawirus a ciąża
- Pracuję już od dłuższego czasu jako animator i to był początek tego całego pomysłu. Cała nasza branża podupadła ze względu na epidemię. Razem z Pauliną Kubicą stwierdziliśmy, że musimy coś zrobić. Nie jesteśmy lekarzami, maseczek tez nie potrafimy robić, a chcieliśmy coś z siebie dać. Dlatego zabrałem się za pisanie tekstów, Paulina zaczęła robić rysunki. Później skontaktowaliśmy się z panem Jarosławem Boberkiem, tak trochę nie wierząc, że taka osoba może wyrazić zainteresowanie dołączeniem do projektu – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Maciej Wieczorek, animator i pomysłodawca filmu.
Okazało się jednak, że fenomenalny aktor dubbingowy jest gotów wesprzeć każdy projekt w słusznej sprawie.
- Zadzwonili do mnie twórcy i strasznie mi posłodzili, że spełniłoby się ich marzenie, gdybym mógł wziąć udział w ich projekcie. Poprosiłem o materiał, bo każdy zbożny cel warty jest wsparcia. Zaczęliśmy pracować nad warstwą literacką, wyprostowaliśmy wszystkie zakręty, zawiłości, zasypaliśmy dołki i powstał całkiem przyswajalny tekst – komentuje Jarosław Boberek.
2. Bajka o koronawirusie
Aktor dodaje, że najważniejsze, by film trafiał do najmłodszych i wyjaśniał, skąd pochodzi wirus i dlaczego jest taki groźny. Najważniejsze jest przesłanie, które ze sobą niesie.
- Jest to całkiem przyswajalna i atrakcyjna forma dla najmłodszych. Nie jest to oczywiście film wytwórni Pixar, ale ciepła, domowa, rodzima produkcja animowana. Taki mały "psikus" dotyczący zawirusowanego świata. Chcieliśmy po prostu przybliżyć dzieciom w przystępny sposób zaistniały problem. Mogę powiedzieć, że mój trzylatek już kuma, o co chodzi. Co to jest wirus i dlaczego trzeba siedzieć w domu – mówi Boberek.
Taki był też cel twórców. Wytłumaczyć dzieciom najważniejsze kwestie związane z koronawirusem. Jest to przecież sytuacja, w której często gubią się nawet osoby dorosłe.
- Sam jestem ojcem czwórki dzieci i dlatego zdecydowałem się na bajkę dla dzieci. Mój najmłodszy syn ma roczek, najstarszy trzynaście lat. Już od dłuższego czasu to jest moja główna grupa odbiorców. Sprawdzam na nich trochę, co się podoba, a co nie. Widziałem, że dzieci trochę zagubiły się w tych wszystkich komunikatach dotyczących koronawirusa. Jak myć ręce? Dlaczego należy ograniczać kontakty międzyludzkie? Dlaczego nie mogą odwiedzić babci? – mówi Maciej Wieczorek.
3. Szkoła w internecie
Głównym zmartwieniem twórców było to, czy bajka będzie na tyle prosta, by dzieci zrozumiały jej przekaz. Tylko dzięki temu będą mogły zachować podstawowe zasady bezpieczeństwa. Okazało się, że dzieci błyskawicznie przyswajają bajkę.
Zobacz także: Najmłodsza ofiara koronawirusa miała zaledwie 14 lat
- Teraz widzę, że dzieci cytują bajkę – nawet w trakcie mycia rąk udają intonację pana Boberka. Dostaliśmy też mnóstwo wiadomości od rodziców, nauczycieli, wychowawców, o tym, że bajka zrobiła dobrą robotę. W niektórych szkołach były nawet prace domowe polegające na tym, by obejrzeć i zinterpretować naszą animację – mówi Maciej Wieczorek.
Twórca dodaje, że cały zespół ma poczucie wykonania dobrej roboty.
- Wrzuciliśmy to tylko na Youtube. Wierzymy w magię internetu, że to się samoistnie poniesie. Patrzymy, jak ten licznik wyświetleń bije i się cieszymy, chcemy, żeby ten film dotarł do jak najszerszej widowni. A dzisiaj czujemy spełnienie naszej małej misji – mówi Wieczorek.
Jarosław Boberek przyznaje na koniec, że obecna sytuacja pozwoliła wziąć udział w takim nieoczekiwanym projekcie, ale również pozwoliła się skupić na naprawdę ważnych sprawach.
- Ja staram się ze wszystkich wydarzeń wyciągać jakieś pozytywy. To, że musimy siedzieć w domu, sprawiło, że mogę spędzać znacznie więcej czasu z dziećmi. Dawno nie spędziliśmy ze sobą tyle czasu – podsumowuje Jarosław Boberek.
Dołącz do nas! Na wydarzeniu na FB Wirtualna Polska - Wspieram Szpitale - wymiana potrzeb, informacji i darów będziemy na bieżąco informować, który szpital potrzebuje wsparcia i w jakiej formie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.